47.

735 56 4
                                    

Muzyka grała wesoło, a w centrum sali tańczyli dorośli mieszkańcy. Tymczasem młodzież klaskała w dłonie, obserwując ich poczynania.
- Do kolejnego tańca ustawiamy się szóstkami.- powiedział jeden z muzyków, na co dziewczęta przystąpiły do środka. Ania pociągnęła ze sobą niechętną do tańca Rose, która zaśmiała się gdy stanęły obok w jednym rzędzie. Cała sala ustawiła się w ten sam sposób, w jaki ćwiczyli w szkole uczniowie. Nagle rozbrzmiała muzyka, a młodzież i dorośli złapali się za ręce w sześcioosobowe kółka.
- Z góry wyglądamy niczym kroki w wielkim wiadrze.- stwierdziła Ania, na co Diana i zielonooka się zaśmiały.
- To prawda.- przyznała Rose.- I widać całe Avonlea. Niezwykły widok.
- Problemy zniknęły?- spytała ją rudowłosa, a ta uśmiechnęła się znacząco. W końcu rundka z przyjaciółmi się zakończyła, a dziewczyny się rozdzieliły. Ania, Karolek i Diana przeszły do trójki po lewej, a Rose wraz z dwoma partnerami po prawej stronie. Jak się po chwili okazało do trójki z Gilbertem i Winifred na czele. Rose stanęła zgodnie z choreografią obok Gilberta, po czym podała mu rękę. Było to co najmniej niezręczne stać obok kogoś, kogo się kocha, a kto jednocześnie kocha inną, stojącą po jego prawicy. Mimo tych odczuć, Rose tańczyła, co chwilę zerkając na ową dwójkę, która uśmiechała się do siebie. Tym razem ten sam taniec nie miał już w sobie magii. Teraz był niczym powtarzane w kółko kroki, niczym nadzwyczajnym.
Gdy taniec się zakończył, Rose podeszła do przyjaciółek stojących przy ławkach.
- Gilbert ma sympatię.- wyszeptała Janka, na co brunetka spuściła głowę, nie chcąc słuchać słów koleżanek.
- Rose, tańczyłaś z nimi. Kto to?- dopytywała Józia.
- Jest śliczna.- zauważyła Tillie.- W wieku Prissy.
- Zamożna.
- Pewnie z Charlottetown.- mówiły, a Rose błądziła wzorkiem po tłumie, licząc tam na inny temat do rozmyśleń. I owy tak szybko się pojawił, jak szybko Rose myślała, że zniknie. Billy spojrzał na dziewczęta, po czym powoli wyszedł na zewnątrz.
- Idę do przewietrzyć.- rzuciła nagle Józia, po czym ruszyła w ślady za Billym. Z kolei Ruby uniosła dłoń, machając Moody'emu, który grał na scenie.

- Nie kochasz już Gilberta?- zdziwiła się Janka, która nalewała sobie lemoniady.
- Słyszałaś.- stwierdziła Tillie, gdy do dziewcząt wróciła Józia.
- Gdzie byłaś?- spytała ją Ruby.- Moody na mnie spojrzał.
- Rozmawiałam z koleżanką. Nie znacie jej.- wyjaśniła, a do głowy Rose znów wróciła wizja wychodzącego przed dziewczyną Billy'ego. Nagle dostrzegła, że chłopak rzeczywiście wrócił na salę i spojrzał krótko na Józie.
- Poprawie ci kokardę.- zaproponowała blondynce Ania.
- Moody napiszę dla mnie piosenkę. Co za romantyk. Poprosiłam go.- mówiła podekscytowana Ruby.- Zrobi to pierwszy raz...
- Zapraszam do kolejnego tańca.- zawołał grajek, na co mieszkańcy zaczęli się ustawiać.
- Cześć Aniu.- przywitał się z rudowłosą Karolek, a Rose odeszła na bok, by mogli porozmawiać.- Mogę...zatańczymy?- spytał, a dziewczyna się uśmiechnęła.
- Ja już potańczyłam, ale Rose zapewne chętnie z tobą zatańczy.- rzuciła rudowłosa, na co Rose spojrzała na nią zdziwiona.- Prawda?- spytała ją z uśmiechem, a Karolek posłał miłe spojrzenie w jej stronę.
- Ja...- zaczęłam, po czym przytaknęła niechętnie gestem głowy ku radości chłopaka. Brunetka odłożyła swoją lemoniadę na stolik i podała rękę Karolkowi, by ten zaprowadził ją do reszty tańczących, przy okazji piorunując przyjaciółkę wzrokiem. Tłum zrobił jedno wielkie koło, na zmianę chłopak, dziewczyna, po czym zaczął iść to w przód, to w tył.
- Mogę cię o coś spytać?- odezwał się nagle Karolek, który stał przy Rose.
- Jasne.- odpowiedziała niepewnie, robiąc kilka kroków do przodu, jak reszta dziewczyn. Gdy wróciła na swoje miejsce, chłopak kontynuował rozmowę.
- Sądzisz, że Ania coś do mnie czuje?- spytał, a brunetka otworzyła usta, by coś powiedzieć, jednak się zawahała, widząc jak otaczający tańczących ludzie szepczą coś między sobą i patrzą karcąco na Józie.- Jesteście przyjaciółkami, a chciałbym wiedzieć, czy mam u niej jakieś szanse.
- Billy i Józia mieli schadzkę.- powiedział do Tillie jej partner, na co Rose już całkowicie wybiła się z rozmowy z Karolem.
- Rose?- spytał, więc ta spojrzała na niego zdziwiona.
- Myślę, że...- zaczęła, jednak gdy jej wzrok spoczął na załamanej, siedzącej kilka metrów dalej Józi, zatrzymała się i ruszyła w jej stronę.- Nic ci nie jest?- spytała przyjaciółkę, która siedziała przy Ani.
- Nie.- odpowiedziała smutno.
- Coś się stało?- odezwała się rudowłosa zdziwiona zachowaniem Rose.
- Wszyscy mówią o Józi i Billym.- wyjaśniła niepewnie, na co blondynka spojrzała na nią ze łzami w oczach.
- Co mówią?- spytała, gdy muzyka ucichła. Dziewczyna zaczęła się rozglądać, a Ania znalazła wzrokiem Billy'ego, do którego ruszyła. Za nią pobiegła Rose, próbując powstrzymać przyjaciółkę.
- Jak śmiesz.- powiedziała do chłopaka, na co część tłumu ucichła.
- Aniu, daj spokój.- rzuciła Rose łapiąc ją za ramię.
- Też błagacie o całusa? Z tego co pamiętam, Rose już kiedyś dostała.- zaśmiał się z kolegami blondyn, a Rose odwróciła wzrok, na przyglądający się im tłum.
- Dlaczego plotkujesz o Józi?- spytała Ania, która w tej kwestii nie chciała odpuścić.
- Nie było cię przy tym.- stwierdził chłopak, z czym brunetka musiała się zgodzić. Ciężko oceniać sytuację, której się nie zna.
- Ale widzę, że jest roztrzęsiona. Jak śmiałeś ją tknąć, Billy?
- Aniu...- zaczęła Rose, jednak blondyn szybko jej przerwał.
- Jest rozwiązła. To jej wstyd.- rzucił, na co brunetka otworzyła szerzej oczy zszokowana jego słowami. Wtedy z sali wybiegła Józia, a Ania jeszcze bardziej się zdenerwowała.
- Coś ty powiedział?- oburzyła się Ania.- Jak możesz tak traktować dziewczyny?
- Ania, zostaw to. Chodź.- nalegała brunetką, łapiąc rudowłosą za rękę.- Proszę, zostaw to.- zapanowała cisza między nastolatkami. Wzrok Rose wędrował po mieszkańcach, którzy przysłuchiwali się awanturze. Wtedy natrafiła na jego wzrok. Gilbert spoglądał na całą trójkę niepewnym wzrokiem. Stał obok Winifred, która również przyglądała się całemu zajściu. Serce Rose po raz kolejny tego dnia połamało się na kawałki widząc tę dwójkę.- Aniu.- upomniała przyjaciółkę. Nie chodziło już o to co wypadało, a co nie. Chciała w tamtej chwili zniknąć. Ukryć się przed jego spojrzeniem. Ania odsunęła się trochę, na co Rose pociągnęła ją do ich zrozpaczonej przyjaciółki.

- Będzie skandal.- stwierdziła Tillie pisząc coś na kartce.
- Są zaręczeni.- zauważyła Janka.
- I co z tego? Nie miał prawa jej tknąć.- rzuciła wciąż zbulwersowana zajściem Ania.
- Nie było nas tam.- stwierdziła Janka, powtarzając słowa Billy'ego sprzed doby.- Poza tym to Józia kazała nam grać w grę na całusy.
- Całować można gdy jest zgoda.- dodała Diana.
- Nie bez przyzwoitki.- powiedziała Tillie.- Po tym jak Lavender przyłapano ze Steven Malesem, nikt jej nie chciał.- stwierdziła, co wywołało u Rose zainteresowanie. Czy tak działa wszechświat, że gdy dziewczyna spotyka się pokryjomu z chłopkiem w stodole, to jest uważana za lekkich obyczajów?- Musiała się przenieść.
- Reputacja Józi legła w gruzach.- rzuciła Janka, więc Rose wróciła do lektury.
- Ale to Billy przekroczył granicę!- krzyknęła Ania.
- Rose, też tak uważasz?- spytała ją Diana, na co brunetka podniosła głowę z nad książki.
- Myślę, że to nie nasza sprawa.- wyjaśniła, a Ania otworzyła usta zszokowania.- Aniu, to bez znaczenia, czy Józia tego chciała, czy nie, wina zawsze jest pośrodku, a my nie powinniśmy mieszać się w sprawy, które dotyczą ich.
- Popieram.- rzucił Gilbert, który stanął przy dziewczynach. Ich rozmowę dało się słyszeć z poza szkoły. Rose widząc chłopaka, spojrzała znów do książki unikając jego spojrzenia.- Bierzmy się do pracy.
- Lepiej rozmawiać o wielkiej kapuście, czy o sprawach dotyczących płci?!- wrzasnęła Ania, ma co chłopak westchnął.- A co śpieszy ci się do Charlottetown?- spytała, co sprawiło, że brunetka zamknęła oczy, biorąc głęboki oddech. Kto jak kto, ale Ania nie umiała milczeć, a w tamtej chwili powinna.- To jasne, że Józi stała się krzywda.- stwierdziła Ania.
- Napiszesz o locie balonem?- wtrącił się Moody, chcąc zmienić temat.
- Ja napiszę o...hafcie.- odezwała się Tillie. Wszyscy liczyli, że Ania odpuści ten temat. Wszyscy byli wręcz tego pewno. Jednak tak się nie stało, a to niosło za sobą kolejne okropne konsekwencje.

Dodaje drugi rozdziałek ♥️ mam nadzieję, że ten trochę odwrócił uwagę od bólu Rose, choć ten nie zniknie, a co gorsza pojawi się inny problem, czyli wątek, który dręczy ją od wielu lat:

Czy tak działa wszechświat, że gdy dziewczyna spotyka się pokryjomu z chłopkiem w stodole, to jest uważana za lekkich obyczajów?

Dajcie znać co sądzicie o tym wątku i czy nie jest waszym zdaniem naciągany 🥺

𝑅𝑜𝑠𝑒 𝑤𝑖𝑡ℎ𝑜𝑢𝑡 𝑎𝑛 𝑖Where stories live. Discover now