2.

1.2K 65 2
                                    

Ubrana w nową sukienkę Rose zeszła z bryczki i przestąpiła z jednej nogi na drugą. Nie lubiła poznawać nowych ludzi tym bardziej, że jedną z tych osób miała być dawna podopieczna sierocińca, a owych podopiecznych dziewczyna znała za dobrze. Wzięła głęboki wdech, poprawiła ostatni raz kokardkę na końcu warkocza i ruszyła za nowymi rodzicami przed siebie, na Zielone Wzgórze.
- Marylo! Mateuszu!- zawołała Valentina na widok starszego państwa, które stało przed wejściem do domu, by powitać gości.- Jak miło was widzieć.- powiedziała uśmiechając się do przyjaciół. W Avonlea każdy znał każdego i każdy mógł każdego nazwać przyjacielem.
- I wzajemnie, Valentino. Stevenie.- przywitała się z państwem Murphy kobieta, którą Rose mogła śmiało określić mianem poważnej. Spojrzenia obecnych spoczęły na sierocie ubranej w elegancką, szarą sukienkę, która podkreślała kolor jej zielonych oczu.
- Przywitaj się, Rose.- zachęciła ją pani Murphy.
- Dzień dobry.- powiedziała niepewnie Rose, której głos musiał brzmieć żałośnie.
- Witaj. Ania jest w ogrodzie.- stwierdziła owa Maryla Cuthbert.- Jest rad, że może cię poznać.
- Rose też jest z tego powodu szczęśliwa. Będzie jej raźniej w tym nowym otoczeniu.- powiedziała za dziewczynę jej opiekunka. Nagle obok przybyłych pojawiła się owa Ania ubrana w brązową sukienkę, a jej płomienne włosy odekorowane polnymi kwiatami, które dziewczyna świeżo zerwała z ogrodu.
- Dzień dobry, pani Murphy i pan Murphy.- przywitała się z szerokim uśmiechem, a entuzjazm wręcz wylewał się z jej oczu.- Przepraszam za spóźnienie, ale zatrzymało mnie płomienne wzgórze. Po prostu musiałam obejść je od Królowej Śniegu, aż po jezioro lśniących głębi i wrócić tą samą drogą, by zapamiętać ten widok płomienny widok na zawsze.- wyjaśniła dziewczynka, na co państwo Murphy uśmiechnęli się zakłopotani, a Rose spojrzała na Anie jakby patrzyła na osobę, która postradała zmysły. Faktycznie wiele osób tak ją postrzegało.
- Zapraszam do środka, a dziewczynki mogą się przejść, żeby lepiej się poznać.- zaproponowała Maryla, co spotkało się ze zgodą gości.- Aniu, może oprowadzisz nową koleżankę po okolicy. Z pewnością nie miała kiedy pozwiedzać.
- Dobrze, Marylo.- odpowiedziała z uśmiechem jej rudowłosa, po czym złapała Rose za rękę i pociągnęła ją w stronę pól.- Więc jesteś tu nowa. Maryla mówiła, że państwo Murphy zaadoptowali cię z sierocińca. Cieszę się, że tu jesteś. Czuję, że jesteśmy bratnimi duszami.- mówiła z entuzjazmem Ania idąc przodem przez pola w stronę urwiska.- To dla mnie nowe. Do dziś to ja byłam tą nową, a teraz mam cię oprowadzić. Czyż to nie jest niesamowite? Jak los może czasem obrócić się na naszą korzyść? Gdzie moje maniery? Jestem Ania. Byle nie Anna.- przedstawiła się podając rękę nowej koleżance.
- Rose.
- Mogę mówić Rosie? To tak ładnie brzmi. Jakby sam wiatr wymawiał twoje imię...

- Rosie, mogę cię prosić do tańca?- spytała ironicznie wysoka blondynka, po czym wraz z koleżankami wybuchła śmiechem.
- Zostawcie mnie!- krzyknęła brunetka, którą przytrzymywały starsze koleżanki.
- Nie krzycz, bo oberwiesz w twarz.- warknęła inna dziewczyna.
- I kto cię wtedy wybierze na żonę? Bo raczej za mądrość to cię nie wybiorą.- powiedziała znów blondynka głaszcząc policzek Rose.- Och, panienko jakaś ty śliczna. Pytanie tylko, jak długo tak będzie.- stwierdziła, po czym kopnęła dziewczynkę w brzuch, co musiało zakończyć się płaczem i zgięciem się w pół.- Rosie, Rosie, Rosie...- mówiła dziewczyna przyglądając się cierpiącej z bólu brunetce. Jej koleżanki śmiały się w niebo głosy, co odbijało się echem po pustym pomieszczeniu.

- Jestem Rose.- poprawiła ją brunetka, co zbiło z tropu Anię Cuthbert.
- Też ładnie.- stwierdziła z uśmiechem rudowłosa.- Będziesz chodzić do szkoły?
- Jeszcze nie wiem.
- Fajnie by było. Myślę, że Diana bardzo cię polubi.
- Diana?- spytała zdziwiona Rose.
- Moja przyjaciółka od serca i bratnia dusza. Mieszka za lasem w dworku. Muszę was ze sobą poznać. Na pewno ucieszy się, że będzie nas więcej. Ruby i Józia również.- mówiła słowotokiem, który trochę przytłaczał Rose.- Mówię za dużo? Może teraz ty mów. Będzie raźniej.
- Co mam mówić?- spytała brunetka patrząc ze zdziwieniem na koleżankę.
- Sama nie wiem. Co lubisz robić?
- Nie wiem.- stwierdziła dziewczyna patrząc pod nogi.- A ty?
- Czytać. Uwielbiam też opowiadać historie.
- Historie? Jakie?
- Różne. Raz o księżniczce zamkniętej w zamku, a raz o szumiącym lesie, w którym zgubił się syn rolnika.
- To prawdziwe historie?
- Nie. Wymyślam je.- wyjaśniła Ania z szerokim uśmiechem.
- Po co?
- Dla zabawy. Ty nigdy tego nie robiłaś?
- Nie.- odpowiedziała szczerze, co zasmuciło Anię.
- Przykro mi.
- Dlaczego?
- Jak mogłaś nie żyć w świecie wymyślonym? Przecież to wspaniała rzecz. Dzięki temu można upiększyć świat, który nas otacza i dodać mu więcej kolorów. Na przykład patrząc na morze widzę tylko wodę. Ale jeśli pomyśle o statku, którym płynęła córka hrabiego to od razu zwykłe morze jest niesamowite.- wyjaśniła biorąc głęboki oddech nadmorskiego powietrza. Rose nie rozumiała słów rudowłosej. Przecież morze to morze, a żadna historia nie zmieni tego, czym jest. Dlatego przemilczała ten temat. Dziewczyny poszły w stronę ogrodu, gdzie rosły polne kwiaty. Oczywiście całą drogę Ania zabawiała koleżankę swoimi doświadczeniami w Avonlea oraz opowieściami. Wbrew pierwotnym oczekiwaniom Rose polubiła dziewczynę, która była szczera, wesoła i miła dla nowej koleżanki.- Masz piękne włosy. Nie to co moje rude warkocze.
- Twoje też są ładne. Wyjątkowe.- stwierdziła Rose przyglądając się dziewczynie.- I masz ładny wianek z kwiatów.
- Podoba ci się? Jeśli chcesz to mogę ci taki zrobić.- zaproponowała Ania, po czym kucnęła na trawie zbierając polne kwiaty, z których uplotła piękny wianek. Rose z lekkim uśmiechem założyła go na głowę i obkręciła się dookoła.
- I jak?
- Wyglądasz jak pani wiosny.- stwierdziła rudowłosa, na co obie się zaśmiały. Po powrocie do domu Cuthbertów, dziewczynki zjadły kilka kawałków ciasta, a wraz z zachodem słońca państwo Murphy i ich przygarnięta córka podziękowali za gościnę i wrócili do swojego domu. Wtedy Rose zrozumiała, że spędziła jeden z najpiękniejszych dni w swoim życiu, oraz że znalazła swoją bratnią duszę.


Hejkaa
Jest nasz trochę mało, ale liczę, że z czasem będzie nas przybywać ♥️♥️ to drugi rozdziałek, który wplata nas w wątek z serialu, ponieważ od przyszłego rozdziału nasza główną bohaterką będzie wplątana w świat Ani Cuthbert 😘 napiszcie czy podoba wam się taka forma książki, a może chcecie, żebym inaczej coś pisała

𝑅𝑜𝑠𝑒 𝑤𝑖𝑡ℎ𝑜𝑢𝑡 𝑎𝑛 𝑖Where stories live. Discover now