30.

914 59 11
                                    

Wszędzie panował chaos. Pan Philips powtarzał swoją kwestie, uczniowie poprawiali swoje stroje, a Gilbert i Bash szykowali wszystko pod względem technicznym.
- Sporo ludzi przyszło.- stwierdziła Rose do Ani przebranej za drzewo.
- Już nie mogę się doczekać, żeby zatańczyć z resztą gałęzi.- ucieszyła się rudowłosa, jednak jej przyjaciółka czuła tylko mdłości. Bała się występów publicznych i dziękowała Bogu, że nie musi być na scenie...no właśnie.
- Rose!- krzyknęła pani Małgorzata, która szła w jej stronę wraz z Dianą.- Przebieraj się.
- W co?- spytała zdziwiona.
- Dam ci sukienkę.- powiedziałaś zachrypniętym głosem Diana, a Rose zamarła.
- Nie, nie, nie...ja nie mogę...- jąkała się przerażona myślą występu.- Nie znam tekstu.
- Tu masz tekst, a melodie piosenek znasz. W końcu byłaś na każdej próbie.- rzuciła kobieta, która wręcz pociła się z nerwów.- Już, szybko.
- Ale...- zaczęła, na co Linde uciszyła ją gestem dłoni i ruszyła wgłąb aktorów.- Aniu, zabij mnie nim się pogrąże.- powiedziała zrozpaczona, na co rudowłosa się zaśmiała.
- Będziesz świetną wróżką.- stwierdziła, a Diana przytaknęła chcąc dodać jej utuchy.- Chodź, musisz się przebrać w suknie.- rzuciła ciągnąc Rose za scenę. Faktycznie, suknia Barry leżała na niej idealnie, a włosy, które Diana jej rozpuściła sprawiały, że wyglądała jak prawdziwa księżniczka.- Jeszcze diadem.- powiedziała Ania, po czym nałożyła go na głowę przyjaciółki.
- Jak wyglądam?- spytała niepewnie.
- Jak księżniczka zaginionego królestwa, która...
- Aniu.- wyszeptała Diana, na co ta się otrząsnęła.
- No tak, wybacz. Musisz nauczyć się tekstu. Masz jakieś... dziesięć minut. Dasz radę.- rzuciła, po czym wraz z Dianą pognały by przyjrzeć się publiczności. Rose wzięła głęboki, trzęsący się oddech i zaczęła uczyć się tekstu z kartki.

Stała przy kurtynie trzęsąc się ze strachu. Nigdy nie występowała z obawy przez porażką, a teraz miała tam wyjść i śpiewać. Zamknęła oczy biorąc głęboki wdech.
- Zaraz zaczynamy!- krzyknęła Małgorzata, na co Rose przeszedł dreszcz.
- Rose?- spytał Gilbert, który kucnął obok, by zawiązać linę przy worku z piachem.- Myślałem, że nie grasz.
- Diana się rozchorowała.- stwierdziła, po czym przygryzła wargę i zerknęła kolejny raz na tłum.
- Nie rób tego.- rzucił, na co ta spojrzała na niego zdziwiona.- Nie patrz na ludzi. Skup się na tym, co dzieję się na scenie.
- A jeśli zapomnę tekstu? Albo co gorsza odezwę się nie w tym momencie?
- Gotowa?- spytała stając obok nich Ania.
- Lepiej daj jej coś na uspokojenie.- rzucił Gilbert, na co Ania spiorunowała go wzorkiem.
- Nie wyjdę.- powiedziała Rose.- Nie mogę. Pójdę do pani Linde i...
- Dasz radę.- zapewniła ją Ania.- Wczuj się w rolę. Jesteś wróżką, która ma opiekę nad wyspą.
- Ty się do tego nadajesz, a nie ja.
- Zamknij oczy.- nakazał jej Blythe, a dziewczyny spojrzały na niego zdziwione.- Pomyśl, że nikogo tam nie ma. Że to kolejna próba, która się uda.
- Nasze próby nigdy się nie udają.- zauważyła Ania, a ten ochrząknął kiwając znacząco na jej przyjaciółkę.- To...tylko... próba.- powtórzyła po nim.- Zamknij oczy. Wyobraź to sobie. Nikogo tam nie ma. Tylko my.
- To też mnie stresuje.- stwierdziła zamykając oczy Rose.- Dobrze, nikogo tam nie ma.
- Właśnie. Jesteśmy tylko ty, ja, Ania, Diana i reszta klasy, która ciągle się myli w tekście.- powiedział chłopak, wywołując uśmiech na jej twarzy.- Nikt nie zwróci uwagi, gdy się pomylisz. Jeśli tak się stanie, to udaj, że tak miało być.
- Dokładnie.- dodała Ania. Rose otworzyła oczy i spojrzała na przyjaciół. Zapanowała chwila ciszy, której ci nie przerwali. Czekali, aż to brunetka się odezwie i tak się stało.
- Żebym tylko nie zapomniała tekstu.- wyszeptała do siebie, po czym ruszyła ku reszcie aktorów, a Ania aż zapiszczała z radości. Gilbert też nie krył uśmiechu.

Kurtyna się rozsunęła, a na scenę wszedł Billy przebrany za sowę. Po wstępie zaczęła grać muzyka, a Rose wraz z kilkoma innymi uczniami stanęła obok niego. Valentina widząc córkę na scenie aż złapała męża za dłoń.
- Dawno temu magiczną wyspa istniała.- zaczął śpiewać Billy, po czym Rose uśmiechnęła się, by ukryć zdenerwowanie.
- Na której wróżka władała.- zaśpiewała czysto dziewczynka, a pani Linde odetchnęła z ulgą wiedząc, że ta godnie zastąpi Diane Barry. Gdy krótka piosenka się skończyła, rozległy się brawa, a uczniowie schowali się za sceną. Wszyscy oprócz Rose, do której przyszłam Józia przebrana za chłopca.- Ciężko pracujesz, więc obdaruje cię złotą jabłonką.- powiedziała brunetka, a Ania wraz z resztą przebranych za drzewo osób zaczęło się kołysać i wstawać z ziemi.- Powstań chłopcze.- nakazałam Józi, więc ta wstała z klęczek.
- Przysięgam strzec drzewka. Dla dobra naszej ukochanej wyspy.- zacytowała z tekstu Józia, a widownia znów zaklaskała. Rose znikła za sceną, gdy jej koledzy grali dalszą część. Słyszała śmiechu publiczności i oklaski, co wywołało na jej twarzy uśmiech. Poczuła, że jest częścią czegoś wielkiego. Nagle podczas monologu Billy'ego, ten zagwizdał, a Gilbert spuścił wiszącą błyskawice na jego głowę, przez co ten upadł. Szybko zasunął kurtynę, a przy leżącym chłopaku zebrał się tłum, w tym też matka Billy'ego.
- Jak do tego doszło?- spytała Linde.- Publiczność się pogubi.
- Zdejmijcie mu ten kostium.- nakazała pani Andrews, po czym zwróciła się do Basha.- To twoja sprawka? Dzikus. Wstydź się.
- Kto teraz zagra sowę?- pytała pani Małgorzata, która była zakłopotana. Bash z kolei poczuł się urażony. Po raz kolejny ktoś go obraża. Sądził, że tu będzie inaczej, a jednak. Ruszył ku wyjściu, a za nim Rose.
- Bash, to nie była twoja wina.- powiedziała zatrzymując go.- Ludzie tutaj inaczej reagują na obcych. Na mnie też źle reagowali.
- Na ciebie?- spytał smutny.- Jesteś biała.
- I sierota przy tym.- stwierdziła, na co ten zamilkł. Nie sądził, że ta krucha, miła dziewczyna może być sierotą.- Nie słuchaj tego, co mówią.
- Dziękuję, Rose, ale lepiej będzie, jak już pójdę.- wyjaśnił, po czym poszedł. Rose niechętnie wróciła do reszty uczniów, by dokończyć przedstawienie. Aby ukryć brak Billy'ego, pani Linde przebrała Mateusza Cuthberta, który godnie zakończył występ. Po jego słowach uczniowie wyszli na scenę i wspólnie się ukłonili. Potem rozległ się dźwięk kolędy, który zakończył przestawienie.

- Byłaś wspaniała.- powiedziała Valentina obejmując córkę.- Nie sądziłam, że wyjdziesz i zagrasz.
- A ja wiedziałem, że dałabyś radę.- rzucił Steven.
- Pójdę tylko pożegnać się z przyjaciółmi i do was dołączę.- rzuciła Rose, po czym skierowała się do przyjaciół.
- Dałaś radę.- zapiszczała Ania, łapiąc ją za rękę.
- Nie było po tobie widać, że pierwszy raz mówisz ten tekst.- stwierdził Cole.
- I że śpiewasz.- dodała ochrypniętym głosem Diana.
- Nie wiedziałam, że umiesz śpiewać.- rzuciła Ania.- Byłaś niczym słowik.
- Nie przesadzaj.- uspokoiła ją Rose.
- Uratowałaś przedstawienie, które było skazane na klęskę. Jesteś bohaterką.
- Ja tylko...- urwała widząc przy drzwiach Gilberta, który posłał jej lekki uśmiech i wyszedł z teatru.
- Co?- spytała Ania oglądając się do tyłu, jednak nikogo już tam nie było.
- Nic.- rzuciła poprawiając włosy.- Nigdy więcej tego nie zrobię.- dodała, a jej przyjaciele się zaśmiali.

Siedziała na swoim łóżku obracając w dłoniach zawieszkę od Gilberta. Nagle do pokoju weszła Valentina, by zgasić jej świeczki.
- Jeszcze nie śpisz?- spytała, po czym usiadła przy córce na łóżku.- Byłaś dziś niesamowita, wiesz?
- Nie dałabym rady, gdyby nie Ania i Gil...- urwała.- Przyjaciele.- dokończyła zawstydzona.
- Piękny ten naszyjnik.- stwierdziła kobieta biorąc do z rąk córki.- Gilbert ma świetny gust.
- Cieszę się, że wrócił.- powiedziała, a widząc spojrzenie matki szybko dodała.- Jak każdy.
- Rose, kochanie, przecież widzę, że się lubicie.- uśmiechnęła się zakładając kosmyk jej włosów za ucho.- Nie musisz udawać, że jest inaczej.
- Jest moim przyjacielem. Tylko.
- Na pewno?
- Tak. Na pewno. On jest... nieodpowiedzialny jest.- rzuciła, na co Valentina mało się nie zaśmiała.- I bardzo samolubny. W końcu wyjechał i nic mi o tym nie powiedział. Toleruje go, ale to nie znaczy, że jest kimś ważnym.
- Oczywiście.- prychnęła pani Murphy, po czym podała córce jej naszyjnik.- Ale wiesz, myślę, że on cię lubi. Bardzo. Wiem jak to jest być zakochanym.- dodała wstając.- Kładź się spać. Dobranoc, wróżko.- dodała na wychodne. Rose spojrzała na wisiorek z różą, po czym położyła się na łóżku odkładając go na szafkę nocną. Uśmiechnęła się ostatni raz myśląc nad dzisiejszym występem, a po chwili zasnęła.


Hejkaaa
Jak wam się podoba alternatywna wersja przedstawienia? Mi bardzo ♥️ jest tu sporo Gilberta, ale proponuje wam pewną zabawę - napiszcie w komentarzu jedno lub więcej imion (np. Diana i Jerry) postaci, która ma mieć jakąś większą rolę w rozdziale. Wiem, że nie zawsze będzie się to sprawdzać, ale rozdziały muszą być różnorodne, a chętnie przeczytam wasze propozycje. Może w kolejnym chcecie więcej Diany, bądź Ruby? A może Gilberta i Basha?
Napiszcie!!!! 😘

Ps: Czy tylko ja śmiałam się, gdy w serialu Billy oberwał w głowę i upadł na scenę? 😂😂😂

PPS: zbliża się tysiąc wyświetleń ♥️ gdy dojdzie do tej liczby zrobię maraton (dwa/trzy rozdziały) co o tym myślicie?

𝑅𝑜𝑠𝑒 𝑤𝑖𝑡ℎ𝑜𝑢𝑡 𝑎𝑛 𝑖Where stories live. Discover now