126. Akcja ratunkowa

16 3 0
                                    

Jedyne czego żałował, że tak mało czasu miał dla rozwinięcia się uczucia miłości wobec Lucy. Wiedział jednak, że ile by go nie mieli, dla niego zawsze byłoby za mało. Już uzależnił się od jej niewinności i słodyczy, od jej dobroci i serca na dłoni. W Lucy nie było nawet ziarenka zakłamania. Była taka czysta, taka nieskalana złem.

Pogodził się ze swoim rychłym odejściem. Pożegnał w duchu z przyjaciółmi i rodziną. Jednak nie potrafił tego samego uczynić z Lucy. To dla niej pragnął żyć. To dla niej pragną wybudować dom, posadzić drzewo i mieć z nią dzieci. To dla niej chciał być wreszcie mężczyzną. Jednak stracił swoją szansę.

Nie mógł uwierzyć, że za chwilę straci życie. Przestanie istnieć. Jego obecność na tym świecie się skończy. Kiedy uległ sugestii Diamonda, zupełnie nie liczył się z konsekwencjami. Bardzo łatwo było zrzucić winę na Diamonda, ale to on zamachnął się na życie Death Phantoma. Nie był godny Lucy. Dla niej była obca chęć zemsty. Nigdy nie zbrukała swoich dłoni czyjąkolwiek krzywdą. A on chciał kogoś zamordować i nie miały znaczenia okoliczności poboczne.

Ta cisza go dobijała. W ciszy jego myśli aż huczały. Maszerowały całą swoją obdartą ze złudzeń rzeczywistością. Już nie było złudzeń. Żadnych tych zwodniczych dróg, które prowadziłyby w iluzję. To był tylko on i śmierć. Nic pomiędzy. Cisza i droga prowadząca do tego momentu, kiedy wykonają na nim wyrok.

Było tak cicho, że kiedy usłyszał kroki, poderwał się do pionu. Szli po niego. Wydawało się, że jeszcze pozostało mu kilka godzin, a one się skurczyły. A może tak było im śpieszno, że przyspieszyli egzekucję? Usagi i Seiya obiecali mu, że się odwołają od decyzji Kapłanów. Może Kapłani postanowili ich uprzedzić.

Domysły upadły z hukiem, kiedy spojrzał przez kraty na Death Phantomę.

- Ty... - wydukał zaszokowany widokiem.

- Nie mamy czasu – odparł chropowatym głosem Death Phantoma. Wyciągnął z kieszeni klucz i zwyczajnie otworzył drzwi, po czym jakby nigdy nic wszedł do środka celi i zaczął zdejmować swoją pelerynę.

- Co ty tu robisz? Przyszedłeś tu zrobić striptiz przed moją śmiercią ty zboczona kanalio?!.

- Akihito naprawdę nie mamy czasu. Ja wiem... ja wiem, co zrobiłem... Nie naprawię tego nigdy. Ignorowałem ciebie, nie próbowałem się z tobą kontaktować... Unikałem nawet patrzenia na ciebie... bo jesteś owocem mojej największej hańby. Nie ma dla mnie usprawiedliwienia. W tamtym momencie nawet nie miałem w sobie żadnych uczuć poza chęcią zemsty i destrukcji wszystkiego, co napotkam na drodze. Dzięki Królowej Usagi odzyskałem ludzkie uczucia, a wraz z tym zrozumienie tego, co uczyniłem. Nie cofnę tego. To że jesteś tutaj, to moja kolejna wina. To nie ty powinieneś czekać na zagładę.

- I co? Chcesz mojego wybaczenia?! Zwykle prosi się o nie przed własną śmiercią a nie czyjąś? Nie uważasz, że na to za późno? – pytał rozgoryczony chłopak.

Death Phantoma spojrzał na niego ponurym wzrokiem.

- Właśnie przed własną śmiercią – odparł, wyciągając do niego dłoń z peleryną.

- Po co mi peleryna? Uwierz, że jest mi wystarczająco gorąco. I nie potrzebuję od ciebie spóźnionych prezentów, a tym bardziej używanych.

Death Phantoma przewrócił oczyma.

- Fajnie się gada, ale naprawdę musimy się pośpieszyć. Ubierz pelerynę i na głowę załóż kaptur. Jesteśmy podobnej postury. Postaraj się nie pokazać twarzy, a może się uda.

- Co się uda?

- Inteligencji to po mnie nie odziedziczyłeś – mruknął zrezygnowany Death Phantoma. – Zamienimy się miejscami.

Wirujące serca 回転するハートWhere stories live. Discover now