5. Przestań szukać

77 5 0
                                    

Myślę, że najlepiej jest,

kiedy się po prostu kocha to,

do czego serce samo od urodzenia ciągnie.

Tolkien


Przeszłość


Wciąż miała przed sobą jego obraz, który wrył się w jej duszę na zawsze. Gdyby wtedy wiedziała...

- Odango cieszysz się, że wrócił twój chłopiec? – zapytał, patrząc wprost na nią, jakby od odpowiedzi zależało jego życie. Przykrył swoje emocje płaszczem zwykłej ciekawości, ale Usagi już go trochę znała. Wiedziała, kiedy odgrywał swoją rolę. Jego wpatrzone w jej twarz szafirowe oczy były najczytelniejszym przekazem.

- Seiya, wiele ci zawdzięczam. Pomogłeś mi przetrwać najcięższe chwile (Błagam, tylko nie dostrzeż w moich oczach odpowiedzi. Cieszę się, że Mamoru żyje, ale... teraz cierpię jeszcze mocniej, bo wcześniej nie znałam tego uczucia. Wcześniej tak nie kochałam. Cieszę się, że Mamoru żyje, ale on... nie jest tobą).

Zaczerwienił się na jej słowa, a ona musiała udawać, że tego nie dostrzega. Musiała być twarda do ostatniej chwili, mimo że z każda sekunda oddzielająca ich od ostatecznego pożegnania, obdzierała jej duszę.

- Nigdy cię nie zapomnę – powiedział patrząc na nią z ledwo skrywaną miłością, a ona wiedziała, że musi pierwszy raz odegrać rolę w swoim życiu, jedną z wielu w następnych latach. Do końca nie mogła dać mu nadziei, bo wiedziała, że nią zrani go jeszcze mocniej.

- Zawsze zostaniemy przyjaciółmi (zawsze będę cię kochać, ale ta miłość oznacza śmierć przyszłości, wszystkiego w co wierzę. Oznacza miecz wbity w każdą z bliskich mi osób. Nie mogę tego poświęcić, nawet jeśli teraz krwawi moje serce, nawet jeśli rozsypuję się na tysiące części, nawet jeśli muszę wyrzec się ciebie).

Skąd mogła wiedzieć, że wtedy widziała go ostatni raz...

~~~

- Jak długo będziesz go szukać? – odezwał się wyraźnie zły Mamoru za jej plecami, kiedy tylko poczuła ziemię pod stopami. – Mamy córkę, a ty ją zaniedbujesz.

- Nie mogę się poddać... - szepnęła. – On gdzieś tam jest.

- Zaginął pięć lat temu – rzucił z pretensją w głosie. – Jak długo będziesz go szukać? Myślisz, że jak długo zdołasz to utrzymać w tajemnicy.? Mam dość kłamstw.

- Musisz mnie zrozumieć... - powiedziała Usagi błagalnym tonem.

- Nawet już nie próbuję – stwierdził zimno mężczyzna. – Nasza córka cię potrzebuje. Wciąż się wypytuje, gdzie jest ama.

- I dlatego mnie przetrzymujesz, zamiast pozwolić mi się z nią zobaczyć? – spytała oburzona, tracąc powoli cierpliwość. Skierowała się w stronę tarasowych drzwi, ale mąż przytrzymał ją za łokieć.

- Wyniszczasz się, jak długo zamierzasz to ciągnąć? Musisz się pogodzić, że on nie wróci.

- Będę tak długo szukać, aż go nie znajdę, rozumiesz? – spytała się, patrząc mu prosto w oczy, starając się zignorować grę jego emocji, nie dostrzec, jak mocno go rani. – Nikt nie wie, gdzie on jest. Taiki, Yaten i Kakyuu szukają go po całym Kosmosie. W końcu go znajdą.

- On już pewnie nie żyje – parsknął mężczyzna.

Usagi zdrętwiała na jego słowa. Poczuła jakby jego słowa ją zabiły. Jakby ugodziły w nią całą swoją prawdą i jej podświadomymi obawami. Wiedziała, że Fighter nigdy by nie zostawiła swoich sióstr, a tym bardziej swojej Księżniczki. A to oznaczało, że musiało się jej coś przydarzyć. Coś co ją zatrzymało albo... zabiło. Dotąd nie dopuszczała do siebie myśli, że Fighter nie żyje. Teraz kiedy Mamoru okrutnie rzucił prawdę pod jej stopy, wiedziała, że nie może się poddać, bo to oznaczałoby, że się pogodziła ze śmiercią Fighter. Tak jakby sama ją zabiła. Poddanie się oznaczało, że on nigdy do niej nie wróci. Że Seiya Kou umarł na zawsze.

Wirujące serca 回転するハートWhere stories live. Discover now