35. Narada

40 6 0
                                    

Rozpacz stała się bliską siostrą Serenity. Wytrwale towarzyszyła jej od dawna, nigdy nie rezygnując z tej dziwnej zażyłości. Wierna, lojalna i niezawodna pogrążała Królową w swoich ramionach otchłani.

-Chibiusa... - jęczała w ściskaną przy twarzy poduszkę, mokrą od jej łez.
Zawiodła. Zawiodła swoją córkę. Pozwoliła, aby Endymion w ramach zemsty porwał ją i wywiózł nie wiadomo nawet gdzie. Serenity nie wiedziała, czy jej córeczka nie była głodna, czy była bezpieczna, czy miała gdzie spać.
Pozwoliła Endymionowi zniknąć, nie zapytawszy go o Chibiusę.
Zawsze wiedziała, że w razie rozstania, on odbierze jej córkę, ponieważ Chibiusa była córeczką tatusia. Ona uwielbiała wprost Endymiona od zawsze. Jeszcze jak byli jedynie Mamoru i Usagi, Chibiusa lgnęła do niego, nawet nie wątpiąc w jego ojcostwo. Usagi traktowała bardziej jak siostrę, czy też konkurentkę do serca Mamoru. Serenity by się nie zdziwiła, gdyby Chibiusa po prostu wybrała Endymiona.
Po córeczce pozostał jedynie jej ulatujący zapach w pokoju. Pozostały zdjęcia i wspomnienia jako dowód jej istnienia.
Wołała imię córki przez tak długi czas, aż ochrypła. Nie wierzyła służbie ani strażnikom, że nie ma jej w pałacu, że tego samego dnia, kiedy Endymion je zamknął w lochu, zabrał Chibiusę i nikomu się z tego nie tłumaczył.
W końcu straciła wszelką energię i po prostu opadła na kolana. Gdyby nie Akuma, wciąż tkwiłaby na chodniku korytarza, opłakując stratę córki. Akuma po prostu podniósł ją i zaniósł do jej sypialni, gdzie musiał wykłócić spokój z jej przyjaciółkami, które nie chciały zostawić jej samej z nim. Nie ustępowały, aż mężczyzna wykrzyczał, że jako mąż i żona mają prawo do zachowania prywatności. Gdyby nie była tak załamana zniknięciem Chibiusy, sama by wyprosiła dziewczyny. W tej chwili potrzebowała jedynie Akumę, który również miał prawo do rozpaczy, ale przy dziewczynach nie mógłby okazać swoich emocji, skoro dla nich nie był Seiyą. Był jedynie nowym mężem, nowym królem, ale nie ojcem Chibiusy. Jego przygnębienie potraktowałyby jako grę aktorską, jako wymuszony pokaz fałszywych emocji.

Tymczasem Taiki i Yaten nie zamierzali się poddać.

Pałac wydawał się bardziej niedostępny niż zwykle. Serenity zaoferowała im azyl, ale Kryształowe Tokio było ich domem tymczasowym, przystankiem aż dowiedzą się o losie Seiyi. Nie mogli nazwać tego miejsca swoim domem, ponieważ nie mieli tu swoich mebli, poczucia przywiązania. Zamieszkali w pałacu tylko z określonego względu. Teraz kiedy stali się personami niepożądanymi, pałac wydał im się wręcz złowieszczy.

Jednak Serenity nigdy nie zamknęłaby przed nimi drzwi. Nigdy nie podniosłaby nawet palca na Endymiona, do końca będąc lojalną wobec króla. Coś musiało się wydarzyć. I nie było to nic dobrego.

Pałac był zabezpieczony dla osób z zewnątrz. Zdawało się jednak, że Endymion zapomniał o tym, że ich magiczne sygnatury zostały wplecione w serce domu w momencie, kiedy Serenity uznała ich za jego mieszkańców.

Dlatego teraz kiedy po cichu pokonali kryształowy mur, pałac ich nie zaatakował, tylko pozwolił sforsować swoje zabezpieczenia.

Pałac był strzeżony, ale każda twierdza miała swoją lukę. Tu tym było wejście do zaplecza kuchennego.

Jean-Paul francuski pieniacz, traktujący kuchnię jako osobne autonomiczne państwo okupował to pomieszczenie i nie pozwalał prawie nikomu przekroczyć jej próg. Jak na tak zaborczego cholerycznego paranoika często zapominał o zamykaniu drzwi. Mało kto o tym wiedział, tylko nieliczni chcący sobie nocą przekąsić.

- Trzeba przyznać że ten żabojadzik jest cholernym pedantem – odezwał się cicho Yaten, kiedy zlustrował swoim wzrokiem zanurzoną w półmroku kuchnię, którą oświetlał jedynie blask księżyca.

- Nie przyszliśmy tu w ramach sanepidu – burknął sfrustrowany Taiki. – Zresztą co ty możesz zobaczyć w ciemności?

- Wystarczająco wiele żeby wiedzieć, że on jest gorszy w swym fanatycznym pedantyzmie od ciebie! Czasem to się ciebie nawet boję, że zwleczesz mnie z łóżka, aby kazać poskładać rozrzucone ubrania w kant.

Wirujące serca 回転するハートWhere stories live. Discover now