6. Prawda

95 5 0
                                    

Bo miłość nie zna pór dnia,

A nadzieja nie ma końca.

A wiara nie zna granic.

Tylko wiedza i niewiedza

Są czasem granicami.

Gunter Grass

Teraźniejszość

- Żyje. On wciąż żyje – odparła Serenity, podchodząc do drzwi balkonowych. Na ciemnym niebie mieniły się gwiazdy. – On tu jest.

Yaten spojrzał sugestywnym wzrokiem na Taikiego. Obaj pomyśleli to samo. Serenity postradała zmysły. Czuli też wyrzuty sumienia. Podczas gdy ona wciąż nie chciała uwierzyć w śmierć Fighter, tak oni w końcu się poddali, w końcu przestali go szukać, a sami stali się jakby za karę cieniami samych siebie z przeszłości. Mimo że uznali jego śmierć, wciąż nie mogli się z tym pogodzić. To ich zżerało od środka. Pamięć o Seiyi, o Fighter nie pozwalała im ułożyć sobie życia. Tak długo cierpieli, szukając go po Wszechświecie, aż pomyśleli, że jeśli uznają go za zmarłego, to ulży ich cierpieniu. Tymczasem pamięć o przyjacielu, pamięć po siostrze była ich trucizną.

- Chcielibyśmy, żeby to była prawda... - powiedział łagodnie Taiki. – Dobrze wiesz, jak długo go szukaliśmy. Ile dla niego poświęciliśmy. Nie mamy nawet swojej planety. Dla niego wyrzekliśmy się Kinmoku, zrezygnowaliśmy ze służby u Księżniczki. Nie mamy miejsca, które moglibyśmy nazwać domem.

- Oddalibyśmy swoje życie za jego życie... - dodał Yaten.

- A gdybym powiedziała, że jego przedłużone życie potrzebuje ochrony? – spytała cicho Serenity.

- Słucham? – spytał Taiki, nic nie rozumiejąc. – Czy ty, królowo, dobrze się czujesz?

- To co wam powiem, powinno zostać w tajemnicy – odparła spokojnie. – Chyba już tylko wam mogę zaufać.

- Jak to? – zdziwili się obaj.

- W moim bliskim kręgu jest ktoś, kto podtruwa ludzi z mojego otoczenia – odparła ponuro. – Wróg jest coraz bliżej. Dziś otruł Makoto, ale na szczęście udało mi się ją w porę uratować. Jednak następnym razem może się to zakończyć gorzej.

- Podejrzewasz kogoś? – spytał Taiki.

- Jako Królowa Kryształowego Tokio mogę mieć wielu wrogów. Staram się wciąż ufać bliskiemu otoczeniu, ale nie mogę wykluczyć, że to ktoś, kto jest blisko mnie, a co za tym idzie... mojej córki.

- Rozumiem – szepnął Taiki.

- Wy nic nie rozumiecie! – wykrzyknęła Serenity, tracąc pierwszy raz od dłuższego czasu opanowanie. Przez lata uczyła się samodyscypliny. Opanowała do perfekcji umiejętność niezdradzania swoich emocji. W końcu często musiała rozmawiać również z władcami państw, którzy mieli zapędy imperialne. Jedno niepohamowane słowo, mogło doprowadzić do konfliktu zbrojnego.

Pokój na świecie był delikatną tkaniną, którą w każdej chwili można było zerwać. Słaba konstrukcja pokoju była oparta na wieloletnich rozmowach, ustępstwach, ale także trzymaniu silnej ręki na własnym państwie. Od dawna nie pozwoliła sobie na krzyk, ale teraz chodziło o kogoś najważniejszego w jej życiu. – Ten ktoś wyciągnął dłoń po moją przyjaciółkę, następna będzie Chibiusa!

- Pomożemy ci ją ochronić! – zapewnił Taiki.

- Ja muszę być pewna, że będziecie w stanie oddać za nią życie! Nie dla mnie, nie dla Chibiusy, ale dla Seiyi! – wykrzyknęła, chwytając ich dłonie w swoje.

Wirujące serca 回転するハートWhere stories live. Discover now