68. Konsekwencje

32 4 0
                                    

Nie było ani chwili do stracenia. Z każdą sekundą zbliżali się do katastrofy, nie mając gotowej recepty na zwycięstwo. Seiya wciąż miał wątpliwości. Za nic nie chciał rezygnować z siebie, nawet jeśli podświadomość mu podpowiadała, że Usagi byłoby po prostu lepiej z Sailor Fighter. To on był tą czarną owcą, częścią która tylko ją krzywdziła. Sailor Fighter była czulsza, bardziej wyrozumiała i z pewnością lepiej zaopiekowałaby się Chibiusą. Może i on z nienawiści spaliłby cały świat, aby dopiec Usagi... No właśnie... Jaki to był sens jednoczyć się z Sailor Fighter dla Usagi, jeśli on wciąż czuł tą palącą w sobie gorycz. Wciąż szamotał się, walczył, był całą sprzecznością w sobie.

Sailor Fighter była jego lepszą połową i kochała Usagi. On wszystko czynił z nienawiści, chciał usunąć wrogów z drogi Usagi, aby ją zniszczyć za pomocą własnych dłoni, zaś Sailor Fighter kierowała się jedynie swoją miłością. Nie powinni się łączyć, on powinien po prostu odejść. Tylko czy był aż takim altruistą? Nie. On był najmroczniejszą swoją częścią, czystym egoizmem. Dlatego nie odejdzie, zjednoczy się w jedno, ale uczyni wszystko, aby stać się całością, a wtedy... dla Usagi Tsukino nie będzie ratunku. Nikt nie zdoła jej uratować. Z jego ściśniętych wydobył się pogardliwy śmiech.

Tymczasem Tsuin odciągnął na chwilę Sailor Fighter od Seiyi. Patrzył przerażonym wzrokiem na siostrzeńca, nie mogąc uwierzyć w jego zmianę. Obserwował go od dłuższej chwili i zastanawiał się, czy w nim zostało cokolwiek z syna jego siostry. Kolejne przewinienie pojawiło się na jego liście. Za mało o niego dbał. Skupił się na własnym cierpieniu i goryczy. Owszem aby zniszczyć wrogów, był gotów zaprzedać duszę ciemności, ale nie chciał tego dla Seiyi. Tylko że... Seiyi już nie było.

– Posłuchaj mnie uważnie – powiedział do Sailor Fighter, starając się zachować potrzebny dystans. Zawsze był zimnym człowiekiem. Stronił od ciepłych gestów i pomimo strat wciąż nie zmienił swojego charakteru. – Kiedy przyjdzie ten moment... aby się zjednoczyć... musisz zrobić wszystko, abyś ty została.

– Ale... – zaprotestowała Sailor Fighter, jednak przerwała, czując jego ciężką dłoń na swoim ramieniu.

– Nie możesz mieć żadnych skrupułów, żadnych wyrzutów sumienia! To nie jest Seiya. To nie jest syn mojej siostry. Jeżeli gdziekolwiek szukać jego cech to... on jest w tobie. Tamten ktoś, kto nazywa się Seiyą jest... tylko nienawiścią. On zniszczy Usagi Tsukino. Rozszarpie ją i przeżuje. Jeżeli kochasz Usagi Tsukino... poświęcisz Seiyę na ołtarzu.

– Ty coś wiesz! – wykrztusiła zbulwersowana Sailor Fighter. – Wiesz coś, ale ukrywasz przed nami!

– Nie mogę ryzykować, że on się dowie. To jest ważniejsze od twojej słabości.

– To mój brat! Moja połowa! Nie mogę zrezygnować z połowy siebie! Zrozum to! – zaprotestowała gorliwie Fighter. – Nie potrafię go skrzywdzić! Nie możesz tego ode mnie żądać!

– Jeśli ty tego nie zrobisz, on z pewnością pierwszy skrzywdzi ciebie! Musisz się pogodzić, że twoja połowa już dawno przepadła w nicości.

Ich wymianę zdań przerwał podniesiony głos Seiyi.

– Nigdzie z nami nie idziesz! Nie jesteś dla nas nikim ważnym, żeby cokolwiek od nas oczekiwać! Cynicznie nas oszukałaś!

– Przecież już wiesz, że oszukiwałam tylko dla waszego dobra! – broniła się Habuhira. – Nie mogłam powiedzieć ci prawdy. Zrozum! Zostałeś porzucony w bestialski sposób bez szans na ratunek. To że cię znalazłam było cudem! Nie możesz mieć pretensji, że cię chroniłam najlepiej, jak potrafiłam. Twoi rodzice również bali się o twoje bezpieczeństwo, ale czy nie czułeś, że królowa Moeru była zawsze blisko ciebie, czy nie byłeś lepiej traktowany od dzieci innych służących? Czy nie zadbali o twoje wychowanie, o wykształcenie? Czy naprawdę byłeś nieszczęśliwy jako mój przybrany siostrzeniec? Czy kiedykolwiek cię zawstydziłam moim niskim pochodzeniem? Naprawdę ma dla ciebie znaczenie nazwa książę, a potem król, choć byłeś tak traktowany? Oddałam ci swoje serce i życie! Poświęciłam cały swój świat dla dziecka znalezionego w lesie, aby go uratować! Ty jesteś tym dzieckiem i kocham cię, jakbyś był moim synem! Nie ma w twoich żyłach mojej krwi, ale byłam przy tobie, kiedy mnie potrzebowałeś. Kiedy chorowałeś podawałam ci eliksiry, wycierałam zasmarkany nos, kiedy się przewracałeś, opatrywałam twoje zranienia, kiedy płakałeś, pocieszałam cię. A teraz traktujesz mnie gorzej niż obcą osobę. Nie chcę iść z wami dla towarzystwa. Nie dlatego bo mi się nudzi, ani nawet dla misji czy planety. Chcę iść z wami, bo jesteście moimi dziećmi. Nie z krwi! Ale z serca!

Wirujące serca 回転するハートWhere stories live. Discover now