78. Pożegnanie

26 3 0
                                    

Sailor Fighter patrzyła przerażonym wzrokiem na Seiyę, który chyba postradał całkowicie zmysły. Zupełnie go nie poznawała. Jakby po ich rozdzieleniu stali się przeciwstawnymi biegunami. Jakby było mało ich problemów, ciotka Habuhira musiała zginąć. Fighter nawet nie zdawała sobie sprawy, jak ona była ważna dla Seiyi, a przy jego wcześniejszym zachowaniu wobec niej tym bardziej. Fighter naiwnie myślała, że on sobie popłacze, złoży modlitwy za zmarłą i pójdą dalej. Tymczasem Seiya z pnączy kwiatów stworzył linę i zszedł na dno przepaści. Sailor Fighter udało się zejść za pomocą mocy.

I tu resztki rozumu Seiyi znikły, kiedy zobaczył rozczłonowane zwłoki ciotki. Od razu rzucił się do przodu i z czcią zbierał części ciała. Potem zaczął gołymi poranionymi dłońmi wykopywać dół.

– Masz rany na dłoniach. Możesz je zakazić, a wtedy... – odezwała się cicho, nie spodziewając się aż takiego wybuchu. Ona tylko starała się odnaleźć rozsądek w tsunami.

– Wiem, że potrzebujesz mojego ciała, aby go potem przejąć! Obiecuję, że zadbam o jego stan, tylko do cholery, zostaw mnie na chwilę w spokoju! Czy nie potrafisz uszanować mojej żałoby?! Doskonale wiem, że mam rany na dłoniach, ale ta kobieta zasłużyła na to, aby odejść z godnością, a nie zostać rozszarpaną i pożartą przez dzikie zwierzęta!

– Tu nie ma nic poza tymi utopijnymi zielskami! Gdzie tu widzisz cholerne zwierzęta?! – spytała zniecierpliwiona. Na Wszystkie Świętości mieli misję do wykonania.

– Nie znamy tego miejsca. Nie wiemy, co wyjdzie w nocy z nory. Nie mogę... po prostu nie mogę jej tak zostawić – odparł z wyraźną boleścią w głosie.

– Dobrze – odparła pokonanym głosem Fighter. – Pomogę ci wykopać dół.

To nie było najczystsze zajęcie. Ciało musiało obijać się o ostre krawędzie. Widok był makabryczny. A jednak w każdym geście pełnego szacunku i miłości Seiyi było coś magicznego. Sailor Fighter zaczęła się zastanawiać, czy czasem nie pomylili się w ocenie. Założyli, że ona w większości była tą dobrą połową, a jeżeli Seiya po prostu krył się gdzieś we wnętrzu skały, którą stworzył? Potwór bez serca i sumienia nie mógł... po prostu nie mógł traktować z takim oddaniem zwłok zmarłej ciotki, nawet jeśli się poświęciła. Bestia, za jaką go uważali, nie mogła nie tyle docenić, co nawet dostrzec w czynie ciotki poświęcenie.

– Mamo, nie będę przemawiał – odezwał się cicho Seiya, kiedy stanął nad kopcem, udekorowanym białymi kamykami ułożonymi w kształt serca. – Ty znasz moje wnętrzee. Znasz mnie lepiej niż ja sam. Wybaczam ci wszystko, nawet to że zmusiłaś mnie do dokonania wyboru. I sam też proszę o wybaczenie. Dziękuję ci za wszystko.

To były skromne słowa, po których wygłoszeniu, zaczął nucić starodawną pieśń Kinmoku.

Gwiezdni bogowie

Chwała Wam

Chwała

Ja uniżony sługa błagam

Gwiazdy me siostry

Przyjmijcie mą przyjaciółkę

Przyjmijcie jej duszę

W swoją światłość

Niech wasz blask oczyści

Przywróci spokój

Uzdrowi to co kalekie

Poprowadźcie do królestwa

Bo śmierć jest początkiem życia

Wirujące serca 回転するハートWhere stories live. Discover now