28. Odkrywanie tajemnic

49 6 0
                                    

Nie szukaj odpowiedzi, jeśli boisz się prawdy


Usagi po przebudzeniu czuła nadzieję. Pierwszy raz od długiego czasu wierzyła, że w końcu się wszystko ułoży. Pierwszy raz od długiego czasu rozsadzała ją energia.

Dlatego nikt z mieszkańców Pałacu nie mógł patrzeć na nią bez widocznego zaskoczenia, kiedy wparowała do jadalni cała w skowronkach.

- Ktoś tu wreszcie wstał prawą nogą – zakpiła Rei.

- Już nie mogę mieć dobrego humoru? – spytała roześmiana Serenity. – Może w nocy ktoś mnie podmienił?

- Nie wątpię... - parsknęła czarnowłosa. – Tylko mógł też kupić ci zegarek, bo znów się spóźniłaś.

- Już mam zegarek – Serenity machnęła zaobrączkowany nadgarstek przed oczyma przyjaciółki. – Ale nie umiem ustawić w nim budzika. Poza tym nie tylko ja się spóźniłam... Jeszcze czekamy na...

- Endymion ma mega ważne sprawy do załatwienia. Jak zwykle zresztą. Chibiusa ma oczywiście szkołę, a Ami zrobiła sobie wycieczkę.

- Ami wyjechała? – spytała zdezorientowana Serenity. Znów czuła, że nie ma żadnej kontroli nad przemykającym przez jej palce życiem. Znów nie wiedziała, co się wokół niej dzieje. – Dlaczego dowiaduję się dopiero jako ostatnia?

- Ami potrzebowała chwili oddechu od naszego zepsutego towarzystwa – zażartowała Minako, puszczając oczko, ale Serenity nie umknął rumieniec na twarzy Taikiego i jego smutny, zamyślony wzrok. On zapewne najmocniej odczuł jej wyjazd. – Zatęskni, zrozumie, że nie ma drugich takich jak my, że jesteśmy niezastąpieni, to wróci.

- Co za skromność... - zachichotała Makoto.

- Nie wiecie, co słychać u Michiru i Haruki? – spytała zamyślona Serenity. Była zawiedziona Haruką, dlatego nakazała jej opuścić Pałac. Nie zdziwiło jej, że Michiru podążyła za ukochaną. Tak wybrało jej serce i Serenity nie miała jej tego za złe. Jednak martwiła się. Próbowała się z obiema skontaktować, ale ich komórki milczały.

- Obraziły się księżniczki... - burknął Yaten, nie chcąc nawet ugryźć się w język.

- Boli mnie to, że zaczynamy się oddalać od siebie – odparła Serenity, ignorując słowa Yatena. Znała jego temperament i wiedziała, że jest on typem co mówi prosto z mostu to, co myśli. Nie mogła go zmusić do zmiany zdania. – Nasz wróg może to wykorzystać. Koniecznie musimy rozeznać się, kim on jest, co od nas chce.

- Myślę, że Ami wyjechała, bo chce poznać na to odpowiedzi – szepnął Taiki. – Zupełnie nie rozumiem, dlaczego wolała uczynić to sama. Nie zniosę, jeśli coś jej się stanie.

- Rozumiem twoją bezsilność – stwierdziła Serenity. – Ona jest straszna, kiedy nie możemy nic zrobić dla bliskich. Ona pali nas od środka, popycha nas do działania, a my nie możemy nawet drgnąć. Nasze stopy tkwią w miejscu. To uczucie nas rozrywa, wzbudza taką frustrację i poczucie beznadziejności. W końcu nawet płacz nie przynosi ulgi, a łzy wysychają niczym studnia na pustyni.

- Właściwie Ami przed wyjazdem prześledziła wszystkie akty prawne i znalazła sposób na zniesienie twoje ubezwłasnowolnienia – odezwała się ponownie Rei.

- Ubezwłasnowolnienia? – spytał zdumiony Taiki. – Endymion cię ubezwłasnowolnił?

Yaten aż huknął pięścią w stół, kiedy spostrzegł kiwającą głową Królową.

- To niebywałe draństwo... - fuknął.

- Kiedy Seiya zaginął... - zaczęła mówić Serenity smutnym głosem. - ...złamałam się, ale nie traciłam nadziei. Wierzyłam, że gdzieś tam jest. Dobrze wiecie, ile czasu i wysiłku włożyłam, żeby go odnaleźć, ale... bezskutecznie. Lata mijały, a ja wciąż miałam nadzieję, choć wszyscy już dawno go pogrzebali. Haruka nawet zaciągnęła mnie na Kinmoku, aby pokazać mi jego grób. Myślała, że gdy nad nim stanę, odczytam napis, że wreszcie uwierzę i pogodzę się z jego śmiercią. Ale nie potrafiłam się pogodzić. Musiałam trzymać się wiary, że on tam gdzieś jest, bo jedynie on i nasza córka trzymali mnie przy życiu. Przez lata tkwiłam w depresji, zagłębiałam się w jej ciemność, aż w końcu straciłam kontakt ze światem. Wróciłam tylko dlatego, że ktoś przypomniał mi o Chibiusie. Jednak kiedy wróciłam z tej ciemności, dopadła mnie świadomość, że w tym świecie nie ma Seiyi, że wciąż nie wiem, co się z nim stało... Tam w tej ciemności go spotkałam, ale teraz wiem, że to było tylko złudzenie. Wracając do świadomości, straciłam i to. Przez chwilę do mnie jakby dotarło, że on nie żyje, że on nie wróci. To okropne, ale w tej jednej chwili zapomniałam o naszej córce. Byłam tylko ja i garść niebieskich pastylek, które miały być przepustką do Seiyi, bo jeżeli on nie żył, to tylko moja śmierć mogła mnie z nim połączyć...

Wirujące serca 回転するハートWhere stories live. Discover now