14. Choroba zwana wścieklizną

58 5 0
                                    

Bez muzyki, która go ozdabia, czas jest tylko nudną produkcją terminów i dat, za które trzeba płacić rachunki.

Frank Zappa


Teraźniejszość

- Rezygnuję! – oświadczyła Usagi z naburmuszoną miną i kipiącym buntem spojrzeniem. – To troglodyta! Gdybyście widziały, jak nakrzyczał na biedną pracownicę.

- Mówiłam wam, że szybko wymięknie – mruknęła kpiąco Rei do reszty dziewczyn. Wyciągnęła dłoń, a zdumiona Usagi zauważyła, lądujące na niej banknoty o dość wysokich nominałach. – Wiedziałam, że wygram, frajerki.

- Założyłyście się? – spytała zdumiona Usagi. – Że zrezygnuję, tak?

- Właściwie obstawiałyśmy, że wytrzymasz tydzień – odezwała się speszona Makoto. – Ale Rei stwierdziła, że jej jeden dzień to dla ciebie aż nadto. Oj, Usagi zbiedniałyśmy przez ciebie.

- Za naiwność i głupotę się płaci – zagrzmiała wyniośle czarnowłosa. – Ot co!

Usagi zacisnęła dłonie w pięści, wyprostowała się niczym struna i spojrzała ostro na Rei.

- Możesz oddać dziewczynom pieniądze – oświadczyła urażonym głosem. – Zmieniłam zdanie, a w związku z tym mam mało czasu.

Kiedy wyszła, Rei wyciągnęła drugi raz dłoń, a dziewczyny kręcąc głowami, wzdychając głośno i biadoląc, położyły na niej kolejne nominały. Rei doskonale znała Usagi, ale czy na pewno?

Tymczasem Usagi spotkała w korytarzu Taikiego nerwowo rzucającego piłeczką, jakby miało go to uspokoić. Spojrzała na niego poważnym wzrokiem.

- Udało się wam czegoś dowiedzieć? – spytała szeptem. Mężczyzna zerknął na nią z namysłem.

- Obawiam się, że na razie czas działa na naszą niekorzyść – odparł zawiedzionym głosem. – Nikt nic nie wie, nikt nic nie widział, tak jakby nabrali wody w gęby. Tylko że nie tak łatwo jest przeprowadzić akcje dywersyjne, nie zostawiwszy nawet śladu. Ktoś na pewno coś wie, ale mogłem do niego nie dotrzeć albo zwyczajnie się boi. Jeżeli to pierwsze, w końcu się uda mi do niego dotrzeć, ale jeśli w grę wchodzi druga opcja, oznacza to, że nasz dywersant ma w swoich dłoniach potężną władzę, a to z kolei wiesz, do kogo to prowadzi...

- To zbyt proste wyjaśnienie – stwierdziła cicho. – Nie uwierzę, że on...

- Czasem nie trzeba szukać daleko, aby znaleźć źródło smrodu – odparł Taiki, patrząc na obracaną w dłoniach piłeczkę.

~~

Usagi po przekroczeniu progu do sali nauki tańca, poczuła jak na jej dłoni ląduje zegarek. Zdziwiona spojrzała na trzymany przedmiot, by w końcu podnieść na pochmurny wzrok mężczyzny, który położył ten przedmiot na jej dłoniach.

- Co to jest? – spytała zaskoczona.

- Nic dziwnego że się spóźniasz, skoro nie wiesz, czym jest zegarek – odparł kpiąco.

- Wiem, czym jest zegarek! – oburzyła się, czując jak jej opanowanie pryska. Ścisnęła tak mocno dłonie w pięści, aż zbielały jej knykcie. – Tylko po co mi dajesz to prehistoryczne badziewie?!

- Oczywiście żebyś się nie spóźniała – odparł spokojnie, piorunując ją wzrokiem. – Mój czas jest bardzo cenny i nie chcę go marnować na czekanie, aby impertynencka dziewczyna wreszcie raczyła się zjawić.

- Płacę za ten czas! Więc nie ma znaczenia, czy spędzisz go mnie szkoląc, czy siedząc na tyłku! – wykrztusiła już mocno zdenerwowana. Ten troglodyta naprawdę na nią działał jak płachta na byka. Nikt od dawna jej tak nie irytował. Jedna minuta w jego towarzystwie, a para buchała jej już uszami i nosem. – Mogę się spóźniać, ile zechcę. Płacę, więc mogę.

Wirujące serca 回転するハートWhere stories live. Discover now