87. Tamashi No Mado

32 5 0
                                    

Została sama. W ciemności. Bez odrobinki mocy. Bezbronna. Daleko od przyjaciół. Na wyciągnięcie dłoni do Fighter i Seiyi, ale równocześnie tak daleko, nie wiedząc gdzie dokładnie oni są. Nie znała tej krainy, nie wiedziała, jak wrócić do domu. Tylko że... gdzie teraz był jej dom? Znów była na rozdrożu zatopiona w czyimś bagnie po pachy i powoli tonęła. Czy Srebrne Millennium mogło ponownie rozpostrzeć przed nią swoje ramiona, czy też na zawsze zostały one przed nią zamknięte? Czy lojalność i oddanie, które poczuła na Kinmoku było szczere? Czy też wpojone za pomocą hipnozy chore posłuszeństwo?

Usagi nie mogła zrozumieć, że Kakyuu zostawiła ją tu samą. Paradoksalnie z nią czuła się bezpieczniej w tym miejscu. Czuła się z nią spokojniejsza, pewniejsza... a teraz bała się zrobić krok do przodu. O dziwo wraz z Kakyuu znikł obraz wąwozu wypełnionego lawą. I Usagi od razu zrozumiała, że Kakyuu ją okłamała. To nie lęki Usagi wypełniały przebytą drogę, a Kakyuu. I lęki Kakyyu odgradzały Usagi od jej prawdziwych koszmarów. Być może Kakyuu potrafiła ignorować swoje fobie, ale teraz kiedy wąwóz wypełniony lawą zniknął, kraina znów przyodziała się w ciemność, a wraz z nią powróciło uczucie wiecznej agonii, atakującej Usagi krzykami męczarni. Nie mogła znieść tych dźwięków, zaczęła biec przed siebie. Miliony jęków torturowanych ludzi uderzały w nią z każdej strony, do których dołączył deszcz. Wpierw spadły pojedyncze krople, a Usagi poczuła ulgę. W końcu deszcz jest czymś znajomym. Kiedyś lubiła siadać na łóżku i patrzeć na okna okraszane kroplami deszczu. To ją relaksowało i przywoływało wspomnienia jedynej nocy, kiedy była tylko ona, Seiya i nikt poza nimi. To było tak znajome uczucie, że nie od razu zrozumiała swoją pomyłkę. Dopiero metaliczny zapach i rdzawy smak w ustach spowodował, że spojrzała na swoje dłonie, które teraz spływały litrami krwi. Zaczęła wrzeszczeć, myśląc, że została ranna, ale odruchowo spojrzała w górę i zrozumiała, że ten deszcz był spływającą litrami krwią, której strugi zasłaniały Usagi wzrok. Jej wrzask mieszał się z jękami agonii, biegła dalej, aż się przewróciła. Zaczęła iść na czworakach, ślizgając się po kałużach krwi. To był prawdziwy koszmar. Horror z którego chciała się obudzić, ale nie mogła, bo to była rzeczywistość.

W końcu deszcz krwi zaczął przemieniać się w pojedyncze krople. Usagi zwolniła. Nie miała już sił podążać dalej. Powoli stanęła na drżących nogach. Była zmęczona nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim wykończona psychicznie. Uczepiła się Kakyuu, chcąc ratować Seiyę, ale nie spodziewała się, że trafi w sam środek... ŚMIERCI.

Coś było nie tak z tym miejscem. Coś naprawdę złego musiało się tu wydarzyć, a Usagi nie wiedziała, czy naprawdę chce wiedzieć co. Deszcz krwi przeszedł w porywisty wiatr, który był tak silny, że Usagi ledwością trzymała się w pionie. A gorszy od wiatru był ohydny, mdlący i zatykający smród rozkładu. Tak trudno było teraz się skupić na czymś więcej niż na przetrwaniu. W głowie wciąż huczały słowa Kakyuu, że to tylko iluzja. Jednak to było takie realne.

Wiatr zaczął ustępować po czasie, który dla Usagi wydawał się wiecznością. Z jękiem upadła na twarz. Do jej uszu dobiegł chrzęst, jej dłoń wyczuła dziwny kształt. Niczym w transie powoli usiadła i przysunęła do oczu tajemniczą rzecz. Jej wrzask przebił się przez napływające jęki, a czatujące wokół jastrzębie wzbiły się nicość.

Usagi zobaczyła tysiące... Nie... Miliony ludzkich kości. Rozejrzała się, mając wrażenie, że kości rozmnażają się pod wpływem jej wzroku. Zaczęła powoli iść przed siebie, wzdrygając się przy każdym odgłosie połamanej kości. Musiała jednak iść dalej. Wyjść z tego cmentarza, bo inaczej on stanie się jej więzieniem.

Kiedy miała wrażenie, że minęła kolejna wieczność poczuła wreszcie pod stopami zimną powierzchnię. Odetchnęła z głośnym jękiem, kiedy niespodziewanie poczuła zimne łaskotanie na ramieniu. Z trwogą obejrzała się, ale to co zobaczyła... omal nie wprawiło jej w omdlenie. Łoskot był dotykiem dłoni trupa, którego szare usta poruszyły się lekko i do uszu Usagi dobiegł jego chropowaty, ciężki głos:

Wirujące serca 回転するハートWhere stories live. Discover now