26. Olśnienie

42 7 0
                                    

Ze szczęściem bywa czasem tak jak z okularami: szuka się ich, a one siedzą na nosie...

Phil Bosmans

Teraźniejszość

Michiru nie potrafiła usnąć. Nie potrafiła odpłynąć w sen, nie czując zapachu ukochanej, nie czując oplatających ją ramion Haruki. Obecnie mieszkała w ich tokijskim apartamencie z widokiem na zatokę. Na co dzień mieszkały w Pałacu, aby być blisko Królowej, jednak czasem potrzebowały chwil dla siebie, miejsca, gdzie nie dosięga ludzki wzrok, miejsca gdzie mogą się zamknąć w swoim miłosnym gniazdku. To były tak rzadkie chwile, kiedy wymykały się z Pałacu, dlatego w apartamencie nie ostał się nawet ich zapach. Pościel pachniała świeżością wymieszaną z konwaliowym płynem do prania, a Michiru pragnęła czuć zapach Haruki. Nawet on zniknął wraz z jego właścicielką.

Michiru nie chciała wpadać w panikę, ale mimo to była zrozpaczona. Nigdzie nie wyczuwała obecności ukochanej. Pierwszy raz była tak daleko od niej, że nie potrafiła wyczuć jej życiowej energii. To ją przerażało. Nie potrafiła pogodzić się z tą niewiedzą. Świadomość, że coś się mogło stać Haruce, ją paraliżowała. Przeszywała tysiącem szpileczek lęku jej serce.

Nie chciała nikogo martwić, dlatego nie podzieliła się swoim zmartwieniem z Pałacem. Jeśli ona nie potrafiła odnaleźć Haruki, to nikt jej nie mógł pomóc.

Odkąd przed laty splótł je razem zwykły przypadek, nie rozdzielały się na długo. Ich dłonie, losy i serca zostały splecione na zawsze.

Mało kto znał ich historię, nikomu jej nie opowiadały, jakby to jak się poznały, miało być tylko ich. Z uśmiechem i łzami w oczach pozwoliła, aby napłynęły obrazy z ich pierwszego spotkania, z pierwszych chwil, kiedy ponownie połączyło je uczucie.

Kiedy pierwszy raz spojrzały w swoje oczy, przez ich ciało przepłynęła moc wraz ze wspomnieniami poprzedniego życia. Zaakceptowały swoje przeznaczenie, zaakceptowały uczucia. Michiru zawsze wiedziała, że gdzieś czeka na nią ukochana osoba. Nie interesowała ją płeć, tylko jej serce, które odwzajemniło się tą samą bezgraniczną miłością. Tak naprawdę ich wzajemna miłość, połączenie wręcz nie tylko telepatyczne było przydatne również w walce. Rozumiały się bez słów, bez spojrzeń, znając siebie dogłębnie. Były połączone ze sobą niczym syjamskie bliźnięta. Miały wspólne umysły, serca, spojone na zawsze dłonie. Były gotowe jedna za drugą wskoczyć w ogień. Do tej pory nigdy się nie rozdzielały, bo to było zbyt bolesne. To właśnie czuła w momencie, kiedy Serenity kazała Haruce opuścić Pałac. Bolesne rozdarcie, które ją po prostu rozszarpało. Bo tak naprawdę nie potrafiła żyć bez swojej piaskowłosej, która była niczym narkotyk. Uzależniła się od jej ciemnogranatowego spojrzenia, od jej dotyku, od jej zapachu, przeszywających na wskroś ust. Jakże kochała jej dłonie, jej puszyste delikatne włosy, które każdego wieczoru przeczesywała przed snem. To był ich rytuał, kiedy Haruka kładła swoją głowę na jej piersi, a ona wplatała dłoń w jej włosy, aby je czesać, głaskać, a czasem pomimo ich krótkości oplatać nimi swoje palce. Kiedy zaspane powieki Haruki opadały na jej porcelanowe policzki, Michiru mogła sama usnąć z błądzącym na ustach łagodnym uśmiechem.

Dlatego teraz nie mogła spać, nie czując wrytego w jej nozdrza zapachu, bez słodkiego ciężaru głowy ukochanej, bez własnej dłoni wplecionej w jej włosy, bez przepasanej przez jej ciało ręki. Przewracała się z boku na bok, dosłownie pokonywała kilometry, aby choć na chwilę uśpić już sforsowany umysł. Bezskutecznie.

Teraz rozumiała, co czuła Usagi, kiedy dowiedziała się o zaginięciu Seiyi. To przeżycie było tak ciężkie, że omal nie straciła Chibiusy. Wtedy nikt się nie domyślał, dlaczego Usagi trafiła do szpitala z ryzykiem poronienia. Na szczęście nie doszło do najgorszego, ale teraz Michiru pojęła, że wiadomość o zaginięciu Seiyi była dla Usagi tak porażająca, że prawie ją zabiła. Walczyła dla Chibiusy i tak było od prawie tysiąca lat. A one w niczym jej nie ułatwiały.

Wirujące serca 回転するハートWhere stories live. Discover now