42. Smak zdrady

29 7 4
                                    

Zdrada ma gorzko-kwaśny smak

Wbija nuż w plecy niespodziewanie

Aż po rękojeść


Drzwi zamknęły się z hukiem tuż za plecami Rei. Dźwięk odbił się echem i poszybował dalej, a czarnowłosa poczuła zew jej wewnętrznego ognia. W środku Pałacu czaiło się niebezpieczeństwo. Przemieniła się, ale instynktownie czuła, że jej moc jest o połowę mniejsza niż zwykle. To nie mogło jednak powstrzymać jej. Serenity ją potrzebowała i może jako przyjaciółka zawodziła tyle razy, ale jako wojowniczka zawsze była przy Królowej.

Z ciszy przedostał się złowrogi chichot. Sailor Mars omiotła wzrokiem przestrzeń, ale dostrzegła jedynie umykający cień. To nie było rozsądne samej rzucać się do walki. Zawsze starała się kierować rozumem, to Sailor Moon rzucała się zawsze bez zastanowienia w wir walki. Jednak nie było czasu.

Fighter był sam, a nieobecność Serenity mogła oznaczać jedynie problemy. Rei już wiedziała, że przyjaciółka kochała całą sobą tego mężczyznę. Nie zostawiłaby go samego, kiedy potrzebował jej wsparcia.

Mars powinna być rozsądna, ale kiedy cień i chichot znów przemknęły przed nią, rzuciła się wprost w ramiona nieznanego.

Cień przemykał wokół niej, a ona okręcała chcąc wyłapać postać. Coś błysnęło w półmroku. Jakby bransolety. Mars rzuciła się w tą stronę, ale ten ktoś umknął i wtedy poczuła, jak niespodziewany atak przeszył jej plecy. Upadła na kolana, z ust polała się krew.

To była sekunda słabości. Serenity ją potrzebowała. Zawiodła tyle razy, tym razem nie mogła rozczarować, tym razem miała swoją szansę. Nieważne czy umrze, czy na zawsze zostanie kaleką, nie zamierzała cofnąć się. Rzucała na oślep swoje ogniste ataki, obawiając się, że z połową mocy będą tylko muśnięciem, ale nie mogła przestać, nie mogła się poddać.

Kolejny atak, kolejne wzywanie mocy ognia, kolejne zaklęcie wyrzucone z płuc. Może mijały sekundy, może godziny. Pot spływał po jej plecach, przed oczyma widziała głównie półmrok. W tej chwili żałowała, że nie potrafiła uwierzyć, że Serenity zawsze przy niej będzie, że nie zdążyła porozmawiać z nią od serca, że od dawna nie były wobec siebie szczere.

W końcu zobaczyła znajomą wojowniczkę o turkusowych włosach, wtedy zrozumiała, że zawsze bała się kochać i być kochaną, ponieważ obawiała się zranienia. Jednak nikt nie jest idealny. Każdy popełnia błędy nawet w miłości i przyjaźni. Ale warto czuć to ciepło wokół serca. Dlatego nie powinna się bać miłości, nie ludzi którzy nie są idealni, więc ranią. Powinna obawiać się jedynie tych... którzy zdradzają.

- Dlaczego? – spytała ochrypłym głosem.

- Serenity wyrzuciła Harukę niczym śmiecia. Po tylu latach posługi stwierdziła, że jest jej niepotrzebna. Pozbyła się jej, kiedy już była niepotrzebna.

- Nieprawda! – wykrzyknęła zapalczywie Rei. – Serenity zawsze się dla nas poświęcała bezinteresownie! Przez nas stała się nieszczęśliwa! Jej przyjaźń zawsze była szczera! Stawiała nas ponad siebie!

- Bzdury! Nie chcę słuchać tych bzdur – odparła zimno Neptune. – Jako dobra przyjaciółka pozwolę tobie zrozumieć swój błąd. Wystarczy, że odejdziesz od Serenity i staniesz po naszej stronie.

- Nigdy! – krzyknęła hardo Mars. – Nigdy nie zdradzę Serenity!

- Więc zginiesz! – odparła Turkusowowłosa, chichocząc mrocznie.

Mars pierwsza rzuciła swój atak ognia, ale został on stłumiony wodnym atakiem Neptune. Mars wciąż się nie poddawała. Ponawiała atak za atakiem, aż w końcu zmęczenie zaczęło przejmować władzę nad jej ruchami.

Wirujące serca 回転するハートWhere stories live. Discover now