Rozdział 91 'Dam radę'

1.3K 99 17
                                    

- Olivio... - usłyszałam zachrypnięty lekko głos za swoimi plecami

- Christianie...- odwrociłam się powoli, nasze spojrzenia się zetknęły. Staliśmy tak dłuższą chwilę nie odrywając od siebie wzroku. Chyba obydwoje nie wiedzieliśmy jak się zachować. Przytulić? Podać dłoń? Zachować dystans? Reszta stała czekając na dalszy rozwój wydarzeń, tylko mama krzątała się po pokoju uśmiechając z ukrycia.

-Miło cię widzieć- powiedziałam w końcu, lekko się uśmiechając i wystawiając w jego stronę dłoń, którą delikatnie uścisnął

- Ciebie również- odpowiedział i znów ta chwila ciszy - Chyba będzie lepiej, jeśli już pójdę...- spojrzał na mnie ostatni raz i skierował się do wyjścia

- Nie!-chwyciłam go za rękę - To znaczy... Mamie będzie przykro jeśli teraz wyjdziesz...- powiedziałam zakłopotana

- Ma racje!- krzyknęła podając kolejne danie do stołu. - Siadajcie - powiedziała mocno mnie przytulając - Moja kochana córeczka, później cię za to spiore- zaśmiałyśmy się a ja zajęłam wolne miejsce obok taty, naprzeciw Christian'a. Spojrzałam na Lily, która nie chciała wypuścić brata z objęć. Podobał mi się ten widok

- Muszę ci powiedzieć mała- zaczął Jake, a ja spojrzałam na niego zaciekawiona - Że wampiryzm ci służy- dokończył

- Dziekuję- to prawda, może niezbyt skormna, ale moje włosy mają intensywniejszy kolor, błyszczą, nie łamią się i nie wypadają, zieleń moich oczu jest głębsza, a cera gładsza, usta bardziej malinowe. Wyglądam lepiej niż przedtem, ale nie czuje się tak. Czegoś mi jednak brakuję, gdzieś w środku.

- Muszę się z nim zgodzić- wtrącił się Christian patrząc na mnie. Powoli skierowałam wzrok na jego twarz. Tak dawno go nie widziałam. Momentami miałam wrażenie, że to był tylko sen, a Christian to dzieło mojej wyobraźni. Zaraz się obudze, zejde na śniadanie, a mama poda mi kanapki do szkoły. Jego wzrok nie był już taki jak kiedyś, oczy były smutne, rozgniewane? Sama nie wiem co pokazywały, ale nie było to dobre. Czy to ja mu to zrobiłam? Trwaliśmy tak dłuższą chwilę, aż zauważyłam, że wszyscy skończyli już swoje dania.

- Nie smakuje ci? Mogę zrobić coś innego- powiedziała mama

- Nie, nie, jest pyszne, tylko trochę się zamyśliłam- uśmiechnąłam się do niej promiennie

- No dobrze

Dwie godziny później

- Dziekujemy za kolacje, była pyszna- powiedział Christian całując moją mamę w dłoń

- To ja dziekuję, że przyszliście

- Położe się, jestem zmęczona podróża- powiedziałam do rodziców, gdy gości wyszli

- Śpij dobrze dziecko- tata ucałował mnie we włosy

Rano wstałam o nienaturalnej dla mnie godzinie. Dochodziła dwunasta, a ja miałam w planach dobrze wykorzystać ten dzień. No cóż, wykorzystałam... Na spanie. Po odbyciu porannej toalety, zeszłam na śniadanie.

- Dzień dobry

- Dzień dobry, pospałaś trochę, ale w sam raz załapałaś się na obiad

Granice Wytrzymałości Where stories live. Discover now