Rozdział 5 'Kim jesteś?'

9.6K 625 28
                                    

Kiedy się obudziłam nie widziałam już drzew, było tak ciemno że ledwo mogłam zobaczyć swoje dłonie. No nieźle, nie wiem gdzie dokładnie jestem, i na dodatek jest ciemno- Wstałam z ziemi, wystawiłam ręce przed siebie i szłam do przodu, co chwile uderzając w jakieś drzewo. Kiedy przeszłam może z trzy metry wpadłam na coś dziwnego, zaczęłam cofać się w tył kiedy uświadomiłam sobie że to 'coś' to chyba jednak był człowiek. Cofałam się dopóki uderzyłam w drzewo. Spokojnie, Liv jesteś zmęczona, tylko ci się wydawało- Zsunęłam się na ziemie głęboko oddychając, oparłam głowę o kore i próbowałam się uspokoić. Nie zajde daleko w takiej ciemności, poczekam do rana- Postanowiłam nie spać, za kilka godzin powinno się przejaśnić, a do tego czasu nie chce zostać zjedzona przez jakieś zwierze.  Chcąc czy nie chcąc w końcu zasnęłam zasnęłam. Obudził mnie hałas, coś jakby łamanie gałęzi, szybko zerwałam sie na równe nogi i czekałam, ale wcale nie wiem na co. Wpatrywałam sie w ciemność przede mną, było tak zimno, ale strach mnie rozgrzewał. Co to było?- tym razem mi sie nie wydawało, przecież gałęzie nie łamią się same z siebie. Odeszłam kawałek od drzewa kiedy coś a raczej ktoś złapał mnie w pasie. Próbowałam krzyczeć ale strach mnie paraliżował. Jedyne co moglam zrobić to czekać na to co wydarzy się dalej.

- Spokojnie Olivio- powiedział, a raczej szepnął mi do ucha

- Kim jesteś? - zapytałam cichym i drżącym głosem

- Dowiesz się w swoim czasie..

Nie zdążyłam zareagować ani powiedzieć nic więcej, poprostu zamarłam. Kiedy sie otrząsnęłam, zobaczyłam światło, to było światło mojego domu. Jak ja się tu...? i gdzie jest ten chłopak?- Zdezorientowana weszłam do domu gdzie czekała na mnie wściekła ciotka i wujek.

- Gdzie ty byłaś?!?!- krzyczała podchodząc do mnie. Zanim zdążyłam coś powiedzieć, uderzyła mnie w twarz tak mocno że upadłam, może w innych okolicznościach przyjęłabym to lepiej, ale byłam tak zmęczona ze nie mogłam ustać na nogach. Podniosłam się, a ona znów wymierzyła mi policzek, tak jak poprzednio upadłam. Wujek patrzył na nas, ale nic nie powiedział.

- Nie będziesz robiła tego co chcesz, a poza tym dzwonili ze szkoły, wiem że uciekłaś ty mała gówniaro. Teraz kiedy nie ma Katie nie potrzebujemy cie, równo w twoje 18-naste urodziny pakuj sie i wynoś!

No własnie Katie, jestem taka głupia, zapomniałam ze dzisiaj zmarła. Nic nie odpowiedziałam i poszłam do siebie umyć krwawiącą twarz. Ciotka, jak na kobietę, której własnie zmarło dziecko nie była jakoś bardzo przejęta. Kilka miesięcy, tylko tyle brakowało mi do pełnoletności. Tylko tyle musiałam wytrzymać

***

Ostatni dzień szkoły. Wstałam i podeszłam do lustra, na twarzy mam dwa wilkie siniaki, a oczy spuchnięte były od płaczu. To nie pierwszy raz kiedy ciotka mnie uderzyła. Jak to zakryć? przecież zwykły puder nie wystarczy a do szkoły iść musze.- Ubrałam sie w czarną sukienke i buty na obcasie, wkońcu jest koniec roku, dzisiaj kończę szkołe. Szybko prawda? przecież mam niecałe osiemnaście lat, otóż przenieśli mnie o rok do przodu ze względu na moje dobre wyniki w nauce. Dziwnie jest być najmłodszą osobą w klasie. Ubrałam tez okulary przeciwsłoneczne, mimo ze nie było słońca, chociaż to zakryło moje siniaki.

***

Przy wejściu do szkoły wpadłam na Lily i Sama. Chciałam ich ominąć ale mnie zauważyli.

- Hej, Liv czekaliśmy na ciebie, jak się czujesz? - zapytał Sam

- Jest ok, sorry ale musze już iść- odpowiedziałam chłodno, nie chciałam żeby któreś z nich zobaczło moje siniaki.

- Poczekaj- Lily złapała mnie za rękę - Odebraliśmy świadectwa wcześniej, zaraz jedziemy, będę bardzo tęsknić. Przytuliła mnie, a potem do uścisku dołączył się też Sam. Próbowałam nie płakać, ale emocje wygrały. Nawet nie zauważyłam kiedy moje okulary spadły na ziemie.

- Matko Liv co ci sie stało!- krzyknęła Lily

- Nic takiego wpadłam na drzwi- odpowiedziałam opuszczają głowe w dól, ale Sam zlapał mnie za podbródek i podniósł głowe w górę

- Liv kto ci to zrobił? - Widziałam że się przejmuje, tak samo jak Lily.

- Poprostu pokłóciłam sie z ciotką, ale nie martwcie się, wyprowadziłam sie do koleżanki.

Okłamałam ich żeby się nie martwili, wiem ze nie pojechaliby gdyby wiedzieli że ktoś mnie bije.

- Będę bardzo tesknić, ale jedźcie już, nie chce tego przeciągać, bo się bardziej rozrycze.- Powiedziałam uśmiechając się.

***

Po odebraniu świadectw wszyscy zostali zaproszeni na ognisko do Holly, jasne jest to że nie pójdę. Mam ciekawsze rzeczy do roboty niż siedzenie z Holly i słuchanie jej strasznych historii o tym jak kupiła sobie za małą bluzkę.

- Hej Liv, wpadniesz do mnie prawda?- zapytała

Czy ona zwariowała? przecież mnie nienawidzi, ale zaprasza mnie na ognisko? coś tu jest nie tak

- Hmm właściwie to jestem zajęta.- próbowałam sie wymigać

- No weź wszyscy tam będą.. - (i tu zaczeła wymieniać osoby które przyjdą)- ... ach no i jeszcze Yasmine.

- No ok, to kiedy jest to ognisko?

- Za tydzien o godzinie siedemnastej u mnie, stamtąd pojdziemy w miejsce gdzie odbędzie się ognisko. Kiwnełam głową na znak ze zrozumiałam i odeszłam. Nie poszłabym gdyby nie Yasmine, to koleżanka z klasy, nie jesteśmy jakimiś wielkimi przyjaciółkami ale można z nią pogadać.

Dziś wybrałam dłuższą drogę do domu, nie miałam ochoty spotkać ciotki. Doszłam do starego mostu pod którym przepływała głęboka rzeka, a sam most znajdował się około czterdzieści metrów nad wodą. Most zamknęli kilka lat temu ze względu na jego zły stan techniczny i liczne wypadki. Sciągnęłam okulary i buty w których męczyłam się kilka godzin i usiadłam na barierce tak że nogi wystawały mi poza nią.

Myślałam o Katie, Sam'ie i Lily, ciotce i tym co stało się w lesie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Myślałam o Katie, Sam'ie i Lily, ciotce i tym co stało się w lesie. Dotarło do mnie, że zostałam sama, całkiem sama, nie mam już nikogo z kim mogłabym porozmawiać i przytulić. Dlaczegoby ze sobą nie skończyć? smierć boli mniej niż życie- Kilka sekund pózniej stałam na zardzewiałej barierce i patrzyłam w dół. To nie będzie długo bolało- pomyslałam powoli przechylając się do przodu.

No i mamy następny rozdział, który ma 925 słów, to juz drugi dzisiaj. dziękuje wszystkim za wyświetlenia i zapraszam do komentowania, wszystkie uwagi wezmę pod uwage :)

Granice Wytrzymałości Where stories live. Discover now