Rozdział 47 'Lubie, kiedy chodzisz ubrana w moje koszulki'

4.7K 330 35
                                    

- Co ?! Nie możesz mnie wyrzucić!- pisnęła zdenerwowana Adele.

- Mogę i właśnie to robię!

- Jak to możliwe?- szepnęła zdenerwowana Adele sama do siebie. Spojrzałem na nią z wrednym uśmieszkiem na twarzy

- Nie, nie, nie, nie! Ta idiotka nie może cię kochać ! Ty jesteś mój, nie tej szm...- w tej chwili nie wytrzymałem. Podszedłem do niej, złapałem za szyję, przygniotłem do ściany i uniósłem w górę

- Nigdy więcej nie waż się wyzwać Olivii, nie waż się nawet o niej źle pomyśleć- wysyczałem przez zaciśnięte zęby

- Masz 5 minut na spakowanie, jeśli po czasie nadal tu bedziesz zabije cię. Puściłem ją

- Jeszcze mnie popamiętajcie. Ty i ta twoja Olivia.

- Nie gróź mi tylko się wynoś - po tych słowach wyszedłem z pokoju zostawiajac ją samą. Nareszcie się od niej uwolnilem. Nareszcie jestem wolny i nie musze uciekac. Wszystko dzięki niej, pokochała mnie. Ona naprawdę mnie pokochała.

Liv

Było już późno, ale ja nie mogłam zasnąć. Postanowiłam zrobić sobie herbatę i pooglądać telewizję. Weszłam do kuchni zrobiam to co miałam zrobić, usiadłam na kanapie i włączyłam telwizor. Po chwili dołączył do mnie Jake

- Co tam mała? Dlaczego nie śpisz?
- Nie mogę zasnąć, a ty?

- Ja też- usiadł obok mnie. W ciszy oglądaliśmy jakiś nudny program telewizyjny do czasu, aż zadzwonił mój telefon. Na ekranie wyświetliło mi się zdjęcie mojej przyjaciółki z głupią miną w stroju żyrafy

- Halo? Lili? - ucieszyłam się

- Liv jak tam u ciebie ? Musimy częściej rozmawiać

- Musimy. U mnie dobrze a u ciebie?

- A też jest okej. Sam chce się do ciebie wybrać, ale jest zawalony pracą. A jak z tobą i Chris'em ? Opowiadaj

- Noo.. umm.. jest dobrze- przegryzłam wargę

- Kogo ty próbujesz oszukać? Nawet przez telefon wiem kiedy kłamiesz- To prawda ona zawsze wie kiedy kłamie, kiedy udaje, że wszystko jest dobrze, uśmiecham się, śmieje, a w środku mam ochotę kogoś zabić. Zna mnie jak nikt inny.

- Noo mamy małe spięcie, ale wszystko się ułoży

- Musisz mi dokładnie o tym opowiedzieć. Chce wiedzieć wszystko co u ciebie się dzieje, ale najpierw powiedz mi.. - umilkła na chwilę.

- Co u Jake'a? - spojrzałam na chłopaka który cały czas przysłuchiwał się naszej rozmowie mimo, że udawał zainteresowanego tym nudnym programem. Uśmiechnął się.

- Wiesz.. - zaczęłam - właśnie tu obok mnie siedzi, niech sam ci opowie.

- Co?! Liv nie ja ni..- w tym momencie podałam telefon Jake'owi

- Jeszcze się z tobą policze- rzucił po czym przywitał się z lily. Jeszcze mi oboje za to podziekują. Nie wiem dokładnie o co tu chodzi , ale się dowiem. Wyszłam z pokoju kiedy po 30 minutach rozmowy Jake wciąż nie chciał oddać mi telefonu. Jest sporo po 23, ale godzina nie przeszkadza mi w robieniu tego co kocham. Postanowiłam pobiegać. Ubrana w strój sportowy wyszłam z miaszkania. Kochałam to, bieganie jest dla mnie pewną formą wyciszenia, ucieczką. Lubię czuć to zmęczenie, czasami wyobrażam sobie że ktoś mnie goni, wtedy biegne jeszcze szybciej. Większość osób wziełaby mnie pewnie za jakąś dziwaczke, ale taka już jestem. Biegłam przed siebie, lampy słabo oświetlały ulice z powodu mgły. Żadnej żywej duszy, żadnych odgłosów. Tylko ja, sama samiusienka do czasu aż usłyszałam szelest. Wzdrygnęłam się. Po tym wszystkim co przeszłam jestem czujniejsza. Zdenerwowana przystanęłam i przysłuchiwałam sie, ale jedyne co usłyszałam to szum drzew. Pewnie mi się wydawalo- pomyślalam, a w tym momencie przez moją głowę przeszła pewna myśl. Czy to nie tak mówią ludzie w horrorach zanim stanie się coś strasznego? Jeju Liv musisz przestać oglądać te horrory, to źle na ciebie wpływa..- Otrząsnęłam się i nie zrobiłam nawet jednego kroku, gdyż zostałam przyparta do drzewa znajdującego się niedaleko mnie. Próbowałam krzyczeć i się wyrywać, ale na marne. Tak w sumie powinnam wiedzieć, że krzyki i szarpanie nic tak naprawdę w takiej sytuacji nie dają. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę kto mnie zaatakował.

Granice Wytrzymałości Kde žijí příběhy. Začni objevovat