Rozdział 90 'Pakuj się'

1.3K 132 18
                                    

-Niespodzianka- czarnowłosa uśmiechnęła się wrednie w tym czasie przygniatając mnie do ściany - Mówiłam, że wróce- chwila szoku minęła, czas odeprzeć atak. Szybkim ruchem obróciłam nas tak, że to teraz ja przygniatałam ją do ściany

- Wiedziałam, że wrócisz- uśmiechnęłam się równie wrednie

- Dziewczyny dosyć tego- nagle jak gdyby nigdy nic podszedł do nas Sam

- Adele co ty tu robisz- powiedział obojętnie- stałam patrzą jak on ze stoickim spokojem rozmawia z  kobietą, które zatruwała mi życie i niejednokrotnie próbowała zabić

- Czy ty wiesz w ogóle kim ona jest?!- rzuciłam zdenerwowana

- Właściwie to wiem- podrapał się po karku

- I wpuszczasz ją do domu? Jak wy się poznaliście?

- Długa historia. W skrócie Adele pomogła mi, kiedy się tutaj przeprowadziłem

- No prosze. Jędza staje się dobra. - prychnęłam

- Uważaj na słowa. - wysyczała

- Dziewczyny..

- Masz- podałam jej miotłe, którą chwile wcześniej używałam, a teraz stała oparta o ścianę. Spojrzała na mnie zdziwiona - Weź to i odlatuj wiedźmo- Sam zasmiał się cicho

- Moge wiedzieć po co przyszłaś?- zapytał Sam

- Możemy porozmawiać na osoboności? 

- Nie?- odpowiedziałam - Sam i ja nie mamy przed sobą żadnych sekretów. Już.- popatrzyłam na niego tak jakby chcąc mu wypomnieć, że nie powiedział mi wcześniej o Adele

- Prawda

- Dobra- fuknęła zła - potrzebuje schronienia na kilka dni

- I myślisz, że je tutaj znajdziesz?- zapytałam z kpiną

- Wiem, że je tutaj znajdę, dlatego, że Sam jest winny mi przysługę prawda?

- Prawda- przytaknął niezadowolony

- Sammy ona nie może tutaj mieszkać! Chciała mnie zabić!

- Wiem i obiecuje ci, że jeśli cię tknie sam ją wypatrosze, dobrze?

- Oo jakie to urocze- uśmiechnęła się -Tak, że aż zaraz zwymiotuje

- Prosze bardzo tylko później weź tą miotłe i dobrze posprzątaj - chwyciłam kurtke i wyszłam. Wsiadłam do winy i głośno wypuściłam powietrze - No pięknie. Jeszcze jej mi tu brakowało.

Rok później

- Nie sądzisz, że twój pobyt tutaj trochę się przedłużył?- zapytałam czarnowłosą biorąc łyk kawy

- A twój nie?- spojrzała na mnie zaciekawiona. Może i na pewien okres zatopiłyśmy topór wojenny, nie rozmawiałyśmy ze sobą za wiele, jak już to tylko sobie dogryzałyśmy, ale tym razem miała rację.  To nie jest tak, że byłam na utrzymaniu Sam'a. Założyłam własną fundację. W trybie przyspieszonym ukończyłam psychologię. Mówiąc przyspieszonym, mam na myśli BARDZO szybko. Wszystko układało mi się świetnie, ale jednak czegoś mi brakowało, a raczej kogoś. Rodziny, przyjaciół, a co do Christiana starałam się z całych swoich sił o nim zapomnieć, ale tak się nie da. Po prostu.

- Ja mam dobry powód, żeby tutaj być.

- Ta jasne. To nie powód tylko wymówka

- Żadna wymówka, z resztą co ja ci się będę tłumaczyć.- chwyciłam jabłko z zamiarem odejścia

Granice Wytrzymałości Where stories live. Discover now