Rozdział 57 'Oni chcą cię zabić!'

3.2K 248 21
                                    

Sam

Obudziłem się w ciemnym pomieszczeniu. Jest tu strasznie zimno. Chciałem przetrzeć twarz dłonią, ale uniemożliwiły mi to liny, którymi zostałem związany. Nie pamiętam za wiele, jedynie urywki. Pamiętam trzech mężczyzn wyciągających mnie siłą z toalety. Potem dostałem w głowę. Kilka minut po moim przebudzeniu drzwi zaskrzypiały, a do pomieszczenia wpadło trochę światła, które po chwili wypełniło je całe. Do środka weszło trzech mężczyzn, którzy zawzięcie o czymś dyskutowali, prawdopodobnie po rosyjsku.

- Spójrzcie kto się obudził. Nasza śpiąca królewna- prychnął jeden z nich

- Feliks, może wytłumaczysz naszemu gościowi co tutaj robi?

- Niech Ivan to zrobi. Ja mam coś do załtwienia. Poza tym nie sądze, abyśmy musieli się przed kimś tłumaczyć- rzucił po czym wyszedł

- Czego ode mnie chcecie?- zapytałem

- Od ciebie? Niczego. Chcemy czegoś od twojego przyjaciela. Może kojarzysz. Wysoki, niebieskie oczy, dobrze zbudowany

- Chodzi o Chris'a? - zmarszczyłem brwi

- Jednak nie jesteś taki głupi na jakiego wyglądasz- o jak miło

-Dimitri podaj mi nóż

- Czego chcecie!- krzyknąłem na co poczułem silne uderzenie na policzku i metaliczny posmak w buzi

- Zamknij się szczeniaku! Wiesz czego chcemy?!- jakbym wiedział to bym nie pytał

- Ivan czy ty widzisz jaki on pyskaty?- powiedział oburzony biało włosy

- Co?! Przecież nic nie powiedziałem!- znów uderzenie

- Ale pomyślałeś. Wy ludzie jesteście tacy żałośni. Macie się za niewiadomo kogo, a nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego jak bezwartościowi jesteście.- odpowiedział po czym przyłożył mi ostrze do twarzy. Powolnym ruchem rozciął mój polik, na co syknąłem

- Jaki delikatny- zaśmiali się. Ztarł palcem krew wypływającą z rany, która swoją drogą bardzo piekła i włożył palec do ust na co się skrzywiłem

- Nie jest najgorszy, ale jadłem lepszych. Spróbuj- czarnowłosy zwrócil się do Dimitri'a podając mu nóż.

- Wole w tradycyjny sposób- uśmiechnął się złowieszczo

- Tylko nie przesadź. On musi żyć

- O czym wy mówicie!- krzyknąłem wściekły i zdezorientowany. Mówili o mnie jak o jakieś przekąsce!

- Zamknij się- usłuszałem, potem biało włosy w nienaturalnie szybkim tempie znalazł się obok mnie, odchylił głowę do tyłu i wgryzł w moją szyje.

Liv

Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Kac morderca nie ma serca. Już nigdy więcej nie tkne alkoholu!
Niezgrabnie wyczołgałam się z łóżka o mało nie wybijając zębów przez nogę zaplątaną w kołdre. Zeszłam na dół całkowicie świadoma jak okropnie w tej chwili wyglądałam. Na korytarzu spokałam Lily. Razem zeszłyśmy do kuchni

- Ty też czujesz się jakby...- zaczęła opierając głowę na dłonich z przymrużonymi oczami

- Jakby przejechał mnie pociąg?- dokończyłam robiąc to samo

- Tak własnie- zamknęła oczy i zaczęła masować skronie

-Nie- odpowiedziełam na co zaprzestała swoich ruchów i otworzyła prawe oko spoglądając na mnie zdezorientowana

- Czuje się jakby przejechały mnie dwa pociągi- wyjaśniłam po czym wykończona całkowicie opadłam na stół.

- Zamiast marudzić ile to pociągów was przejechało, połknijcie to- niewiadomo skąd w kuchni pojawił się Jake podając nam tabletki. Nasz wybawiciel!

Granice Wytrzymałości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz