Rozdział 64 'Mógł cię ugryźć'

2.5K 214 12
                                    

-W takim razie ja to zrobie- wyszeptałam. I znów biore czyjeś życie w swoje ręcę

- Zwariowałaś?!- krzyknął Christian

- Nie, nie zwariowałam. Skoro wy wielkie wampiry nie dacie rady, ja to zrobie. Nawet nie wiesz ile Richard dla mnie zrobił. Jak wiele razy uświadamiał mnie, że jesteś dobry, kiedy ty...

- Dobrze uspokój się- chwycił mnie za ramiona i potrząsnął - Niech będzie, ale wiedz, że to duże ryzyko. Nie jadł odkąd wyjechaliśmy do Detroit. Nie powinno cię tam być, gdy się obudzi

- Wyjde od razu- zapewniłam

***

Powolnym krokiem zmierzałam w głab pokoju, w którym leżał Rich. Doszłam do łóżka i spojrzałam na jego bladą skórę gładząc dłonią jego policzek. A co jeśli coś pójdzie nie tak? Nie, nie Liv uspokój się, dasz rade. Musisz.

- Co dokładnie mam zrobić?- zapytałam Christiana i Williama, którzy byli tuż za mną

- Najpierw musisz naciąć skórę na taką głębokość, abyś mogła dotknąć drzazg- skrzywiłam się

- To nie będzie za przyjemne uczucie- powiedział Will

- Domyślam się.

- Potem chwyć kawałek wbitego drewna i je wyciągnij nie zmieniając jego pozycji

- No dobrze, ale nie za bardzo rozumiem dlaczego wy nie możecie tego zrobić, to znaczy...- Christian przerwał mi chwytając moją dłoń i przykładając ją do swojej

- Widzisz?

-Co?- zmarszczyłam brwi

- Moja ręka jest dwa razy większa.- rzeczywiście tak było. Moja dłoń wyglądała niczym ziarnko piasku przy jego- Jest o wiele bezpieczniej

- Rozumiem. Zróbmy to zanim całkiem ogarnie mnie strach

***

Do tej pory robiłam wszystko jak mówili chłopcy. W tej chwili moje trzęsąca się ręka tkwiła w ciele Richard'a. To było strasznw uczucie, ale starałam się o tym nie myśleć. Opuszkami palców poczyłam coś ostrego i od razu zaprzestałam swoich ruchów

- Czuje ją- wyszeptałam

- Teraz delikatnie ją chwyć i pociągnij do siebie- skinęłam glową i chwyciłam kawałek drewna delikatnie ciągnąc do góry. Po dłuższej chwili trzymałam w ręcę sporych rozmiarów drzazgę ucieszona spojrzałam na chłopców, ale ich miny nie wskazywały na zadowolenie

- Skarbie chodź tu- powiedział William wystawiając w moją stronę rękę. Zmarszczyłam czoło i jak to ja, najpierw się odwróciłam. Rich stał może metr ode mnie. W jego czerwonych oczach widziałam rządze, którą prawdopodobnie chciał zaspokoić na mnie

- Rich- zaczął Christian - Olivia uratowała ci życie, nie chcesz jej skrzywdzić...- ale on nie reagował. Ani ja ani chłopcy nie mogliśmy się ruszyć. Wiedzieliśmy, że on nad sobą nie panuje i nie myśli racjonalnie. Byłam zbyt daleko od chłopców, aby w razie czego mogli mi pomóc. Richard zbliżył się jeszcze bardziej

- Richard- zaczełam drżączym głosem- Prosze.- dotknęłam jego policzka, na co on wystawił kły. Przerażał mnie ten widok. Przerażało mnie to jak straszne są wampiry, gdy chcą atakować. Cała się trzęsłam, a mimo to zrobiłam coś odważnego, ale pewnie bardzo głupiego. Wtuliłam się w niego. Wyczuwałam dzwine dreszcze na jego ciele. Schował twarz w zagłębieniu mojej szyi. Czułam jego oddech na skórze

-Olivia do cholery co ty robisz odsuń się od niego! - krzyknął Christian, ale nie miałam zamiaru. Jeśli Rich potrzebuje krwi dam mu ją. Przygotowana na ból zamknęłam oczy. Zamiast tego poczułam delikatny pocałunek na szyi i mocniejsze ściśnięcie.

- Jesteś taka głupia- usłuszałam nad uchem głos mojego starszego brata*. Wypuściłam powietrze, które nieświadomie wstrzymywałam- Podziękuje ci później, a teraz prosze odejdź zanim strace kontrole- odsunęłam się i szeroko się uśmiechnęłam. Christian wyprowadził mnie z pokoju zostawiając Will'a i Rich'a samych.

- Dlaczego to zrobiłaś?! Mógł cię ugryźć!- krzyknął, gdy weszliśmy do pokoju

- Uspokój się wiem o tym! I nie krzycz na mnie!- jego twarz złagodniała

- Przepraszam po prostu nie darował bym sobie, gdyby coś ci się stało i to jeszcze na moich oczach- przytulił mnie. Westchnęłam

***

- Słyszałem, że wszystko poszło dobrze- powiedział Mike, gdy zeszliśmy na dół

- Mhm- wzięłam kęs kanapki, którą dla mnie zrobił.

- Spokojnie West, bo się zadławisz zaśmiał się

- Bardzo śmieszne Collins- odwazjemniłam uśmiech, który po chwili zszedł z mojej twarzy

- Lily- powiedziałam odkładając kanapkę i idąc w jej stronę - Ja...- przerwała mi

- Daruj sobie- zatrzymała mnie - Jak mogłaś ukrywać coś takiego przede mną. To wszystko... Przyjeżdżałam do ciebie. Mieszkałam tu razem z wami, a w każdej chwili mogłam zostać przekąską

- Nie, oni nie...

- Nie przerywaj mi

- Myślałam, że jesteśmy siostrami, a teraz... Wiem, że tak jest- spojrzałam na nią zaskoczona

- Chciałaś mnie chronić. Rozumiem to pewnie postąpiłabym tak samo. Ale nigdy nie wybacze ci tego, że zamiast wyznać mi to wtedy w klubie, kazałaś wymazać to z mojej głowy i nie wybacze wam tego, co dzieje się z Sam'em. Mimo tego. Rozumiem cię i wybaczam ci wszystko inne- prytuliła mnie.

- Kocham cię- wychlipiałam odwzajemniając uśmiech

- A ja ciebie

***

- To wszystko wydaje się takie nierealne- powiedziała, kiedy usiadłyśmy na kanapie

- Wiem

- Powinnyście coś zjeść- Christian i Jake przynieśli nam moje kanapki i herbatę. Lily uśmiechnęła się słabo i chwyciła kubek

- Co teraz z nim będzie? Jak on da rade?

- Zmieni się. Nie wiemy dokładnie kiedy, ale to zrobi. Każdy inaczej znosi przemianę. Pomożemy mu wiesz? - Jake przytulił Lily - Da radę, jest silny.- posmutniałam, a Christian spojrzał na mnie.

- Olivio chodź ze mną- powiedział. Wstałam i poszłam za nim do naszego pokoju

- O co chodzi? - zapytałam

- Nie chce, żebyś się smuciła

- Jak mam się nie smucić w takiej chwili?

- Wiem, że jest wam ciężko, ale będzie dobrze. Pomożemy mu. Jeśli będzie taka potrzeba Lili i Sam zamieszkają z nami. Zaopiekujemy się nimi.

- Wiem to, ale...

- Cii- przrwał mi przytulając i gładząc włosy

- Pomyśl o czymś miłym

- Na przykład?- posadził nas na łóżku, a mnie ulokował na swoich kolanach

- Za półtorej miesiąca masz urodziny, a za niecałe dwa tygodnie idziesz na wymarzone studia- uśmiechnęłam się na samą myśl o tym. Zawsze chciałam być psychologiem. A w szczególności dziecięcym

- Zawsze potrafisz poprawić mi humor- powiedziałam złączając nasze usta

- Mi humor poprawia się zawsze, kiedy jesteś blisko

_____________________________

* Liv nazywa Rich swoim starszym bratem, bylo to wspomniane w którymś rozdziale

* Czy Lily dobrze zrobila wybaczajac Liv?
* Jak to bedzie mniedzy Lily a Jakiem?

Rozdział nie sprawdzony

Pozdrawiam

~BadGirl

Granice Wytrzymałości Where stories live. Discover now