Rozdział 56 'Kiedyś musi być ten pierwszy raz'

3.3K 242 14
                                    

- Dlaczego pozwoliłeś mi się tak upić? Jeszcze nigdy nie byłam, aż tak pijana- powiedziałam podpitym głosem, gdy Christian, mój chłopak, pomagał mi wsiąść do samochodu

-Kotku, kiedyś musi być ten pierwszy raz- uśmiechnął się łobuzersko na co się zarumieniłam

Droga do domu była długa, a ja byłam zbyt zmęczona, aby czekać, aż dotrzemy. Dlatego oparłam głowę o szybę, a po chwili na dobre zasnęłam

Christian

- Co jest?- szepnąłem do telefonu, odbierając połączenie od Rich'a najciszej jak tylko potrafiłem, żeby nie obudzić Olivii

-Mamy duży problem- usłyszałem poważny ton przyjaciela.

- Jaśniej

- Mają Sam'a- gwałtownie zatrzymałem samochód. Domyśliłem się o kogo chodzi

- Będę za piętnaście minut- rzuciłem szybko i się rozłączyłem. Spojrzałem na Olivię, która na szczęście w wyniku szarpnięcia nie obudziła się.
Wiedziałem, że będą chcieli się zemścić, ale nigdy nie przypuszałbym, że mogą wykorzystać do tego ludzkiego chłopaka.

Kiedy dojechałem na miejsce wziąłem śpiącą Olivię na ręce. Może nie powinienem pozwalać jej, aż tak bardzo szaleć, ale to tylko nastolatka. Ma niecałe osiemnaście lat. Dużo w życiu wycierpiała. Zasługuje na trochę zabawy. Nie ma nastolatka, który nie byłby ciekawy jak to jest się upić, mieć kaca, zapalić... To zwykła młodzieńcza ciekawość, a skoro Olivia chciała wypić, pozwoliłem jej na to, choćby po to, żeby rano marudziła jak bardzo źle się czuje i miliony razy powtarzała, że już nigdy w życiu nie weźmie do ust żadnego alkoholu.

Wszedłem do domu i od razu skierowałem się do sypialni, gdzie położyłem śpiącą dziewczynę na łóżku, rozebrałem i ubrałem na nią moją koszulkę. Trochę pomarudziła, ale kiedy szczelnie okryłem ją miękką pieżynką, znów zasnęła. Zszedłem na dół gdzie, czekali na mnie Jake, Will i Rich

- Gdzie Mike i Lily- zapytałem

- Mike nie wrócił, a Lily śpi. Musieliśmy przekonać ją, że Sam wrócił wcześniej do hotelu. I tak mieliśmy duże problemy z namówieniem jej, żeby wróciła z nami...

Opowiedzieli mi wszystko ze szczegółami. Wiedziałem, że jutro będę musiał powiedzieć Olivii prawdę. Okłamanie jej nie wchodziło w grę, nie tym razem.

- Will- zwróciłem się do blondyna
- sprawdź wszystkie możliwe miejsca, w które mogli go zabrać. Musimy wziąć pod uwagę każdą możliwość, sprawdzić wszystko nawet to co jest najbardziej absurdalne lub niedorzeczne. Chcą, żebyśmy ich szukali, a my ich znajdziemy i zabijemy.- powiedziałem głosem pełnym nienawiści. Nienawiści do wampirów, które narażają moją ukachaną na cierpienie.

***

-Masz coś?- zdenerwowany chodziłem w tą i nazad

- Chris do cholery uspokój się i daj mi się skupić. Twoje ciągłe gadanie, tylko mnie rozprasza!- uniósł się

- Dobra dobra, już sobie idę- powiedziałem po czym skierowałem się do sypialni. Wszedłem do środka i usiadłem na kanapie. Obserwowałem jak śpi. Często tak robiłem. Jest taka delikatna, krucha i mimo wszystko wrażliwa, chociaż często udaje obojętną. Nawet nie wie, jak bardzo musze się pilnować, kiedy się skaleczy, podrapie czy nawet, kiedy przytulam jej drobne ciało. Czasami mam wrażecie, że to tylko sen z którego zaraz się wybudze, a ona rozsypie się w moich ramionach.

- Christianie- jej zachrypniety głos wyrwał mnie z zamyśleń- Połóż się obok- wpół przytomna poklepała miejsce obok. Niemal od razu znalazłem się obok przytulając dziewczynę do siebie.

 Niemal od razu znalazłem się obok przytulając dziewczynę do siebie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


***

- Chris chodź tu- otworzyłem oczy i po ciuchu wyszedłem z pokoju. Wampirzy słuch jest dużym plusem w takich sytuacjach. Zamiast się drzeć wystarczyło, że Will szepnął sam do siebie.

- Masz coś?- zapytałem drapiąc się po karku

- Mam- właśnie w tym momencie do salonu wpadł Rich z mapą. Will chwycił za marker i zaznaczył na niej kilka czerwonych pól. - Mamy trzy możliwości. Stary hotel w Parmie, dwa opuszczone domy na obrzeżach naszego miasta Clevland lub opuszczona fabryka materiałów na ich terenie, czyli Detroit.

- Obstawiam hotel. To piętnaście kilometrów od nas

- Ja myśle, że są w Detroit. Na swoim terenie będą czuli się pewniej- powiedział Rich. Wszyscy spojrzeliśmy po sobie.

- Jeszcze dziś w nocy złożymy im wizytę. Jestem pewien, że czekają, ale musimy być ostrożni, bo napewno nie przyjmą nas ciepło. Gdzie jest ten idiota, kiedy go potrzebujemy?

Mike

To już piąta dziewczyna, którą wykorzystałem tej nocy. Wkońcu jest Sylwester, to znaczy już Nowy Rok, co nie? Trzeba się bawić.

Miałem, kiedyś kilka dziewczyn na dłużej, ale jedna w szczególności utkwiła mi w pamięci. Nie jej charakter czy wygląd, ale smak jej krwi. Szkoda, że nie wyszło... To znaczy, nie zapanowałem nad sobą i ją zabiłem. Nie żebym miał teraz jakieś wyrzuty sumienia czy coś po prostu cieżko znaleźć drugą osobę, która tak smakuje. Nie wiem jak Chris wytrzymuje z Liv, gdybym to ja z nią był już dawno bym jej spróbował. Lubię ją i to bardzo, a szczególnie wtedy kiedy wkurza Chris'a.

Gdy skończyłem się karmić ułożyłem jej obezwładnione ciało na podłogę. Mogłem ją po prostu puścić, ale jestem dżentelmenem, jeszcze by się uderzyła... Poprawiłem kołnierzyk koszuli, wytarłem krople krwi z usta i skierowałem się do wyjścia z baru. Czas wracać do domu. Pewnie chłopaczek już się znalazł i wszyscy szczęśliwi.

Wróciłem do domu po kilku godzinach pałętania się po barach. Tak wiem, że miałem wrócić wcześniej, ale tak jakoś wyszło.

- A co wy macie takie miny?- zapytałem chłopaków siedzących w milczeniu. Spojrzeli na mnie z rządzą mordu. Co tym razem zrobiłem?

_________________________________

Kochani jak wam sie podoba?

Liv zaszalala. Komentujcie, bo zalezy mi na waszej opinii

~BadGirl

Granice Wytrzymałości Where stories live. Discover now