Rozdział 3 'Co ty masz na sobie?

10.1K 682 15
                                    

Po przebiegnięciu ok. 5km wróciłam do domu, ale nikogo w nim nie zastałam, Katie również. Nastomiast znalazłam kartkę na której było napisane:

'Katie zemdlała zabraliśmy ją do szpitala'.

Pierwsza myśl? Musze dostać się do szpitala, tylko jak? Wiem Sam-Chwyciłam za komórke i zadzwoniłam do Sama, brata Lily i również mojego przyjaciela, który zjawił się u mnie jakieś 5 minut później.

Kiedy dotarliśmy do szpitala, zastałam wujka chodzacego w tę i nazad.

- Co z Katie?- zapytałam

- Nie wiem, lekarz nic nie powiedział- usiadłam na niewygodnym plastikowym krzesełku i czekałam niespokojnie machając nogą

Po 30 minutach oczekiwania przyszedł lekarz.

-Państwo West prawda?- zwrócił się do cioci i wujka. - Powiem wprost.Stwierdzam ostre zapalenie płuc. Nie wiem czy dziewczynka przeżyje noc- gwałtownie zerwałam się z miejsca

-Co??!! nie to niemożliwe, ona nie może umrzeć!- krzyknęłam wymachując rękami. Wujek spojrzał na mnie

- Czy można jej jakoś pomóc?- zapytał z przerażeniem w oczach

- Podaliśmy leki, ale nie wiem czy pomogą. Gdyby dziewczynka trafiła do nas kilka dni wcześniej, pewnie nic poważnego nie stałoby się, ale niestety choroba zdążyła się rozwinąć do tego stopnia, że uszkodziła poważnie płuca. Jak mogli państwo nie zauważyć, że dziewczynka choruje?- ci tylko spojrzeli na siebie

- Chce ją zobaczyć- powiedziałam. A lekarz wskazał które drzwi prowadzą do jej pokoju.

Wchodząc przeszedł mnie dreszcz. Moja mała księżniczka umiera, a ja nie mogę nic zrobić. Uklękłam przy jej łóżku i zaczęłam płakać, łzy płynęły po moich policzkach strumieniami mocząc przy tym moje włosy i prześcieradło. Słysząc mój płacz Katie obudziła sie i złapała mnie za rękę.

- Nie płacz, wszystko będzię dobrze, pójdę do nieba i stamtąd będe się tobą opiekować.

Taka mała, a taka mądra cała Katie. Nic nie odpowiedziałam, przytuliłam ją i ucałowałam w czoło.

- Wiesz jak bardzo cię kocham?- zapytałam

- Wiem ja ciebie też, jesteś moją starszą siostrzyczką.

Spędziłam w szpitalu kilka godzin, niestety musiałam wyjść, bo mała była zmęczona. Wróciałam do domu i połozyłam się spać, całą noc śniła mi się Katie. Godzina 6.30 i dzwięk budzika. O nie, nigdzie nie ide, zostaje w domu, wyłączyłam budzik i spałam dalej. Godzina 7.00 dzwoni mój 'budzik awaryjny', ktory ustawiam właśnie na takie dni jak ten. No dobra dobra wstaje, ale chwila... O nie dzisiaj jest mecz!- Jeszcze kilka aekund wachałam się czy, aby na pewno powinnam iść do szkoły, gdy Katie leży w szpitalu. Ostatecznie Wyskoczyłam z łóżka przekonana, że mała chciałaby, żebym wystąpiła, ubrałam się w obcisły strój cheearlyderki, który Holly dała mi dzień wcześciej, umyłam zęby, pomalowałam się i pobiegłam na autobus.

***

- Hej Lily- przywitałam przyjaciółke całując ją w policzek

- Hej Livy, co ty masz...

-Nie pytaj- przerwałam jej -Kapitan...- tutaj zrobiłam niewidzialny nawias- ...Holly kazała nam się w to ubrać- dopowiedziałam przewracając oczami. Zaczęłam opowiadać jej o Katie, ale naszą rozmowę przerwał Sam

- Cześć siostra- powiedział ściskając Lily. Mimo, że są bliźniakami to jedyne co ich dzieli to blond włosy

- Wow Liv, co ty masz na sobie?- zapytał mierząc mnie.

- Zamknij się.. - powiedziałam uderzając go pięścią w ramie

- No nie denerwuj się tak. A tak poza tym to wyglądasz sexyy.- puścił mi oczko śmiejąc się, razem z Lily dołączyliśmy do niego, kierując się na szkolne boisko.

Lily i Sam usiedli na trybunach. No nie kto mnie złapie, kiedy będę spadać? przeciez Sam nie dobiegnie do mnie w kilka sekund- śmiałam się w myślach, mimo strachu byłam dobrej myśli

***

Nasi wygrywają 6 punktami. Teraz jest czas na nasz układ, wszystko szło pięknie do czasu piramidy. Dobra Liv dasz rade- powatarzałam w myślach wchodząc na szczyt. Chwila czy ja juz..? tak jestem i stoje, nie spadam wszystko jest ok- zaczęłam się cieszyć, a publiczność biła brawo. Moją radość przerwał silny ból głowy, tak macie racje któryś z tych debili trafił mnie piłką w głowę. Nie, nie spadaj- krzyczałam w myślach, ale wraz ze mną cała piramida zaczęła tracić równowagę. A po chwili zaczęłam spadać w dół. Przymknęłam oczy gotowa na ból, który nie nadszedł
Myślałam, że upadek na ziemię z kilkunastu metrów boli- pomyslałam powoli otwierając oczy. Kiedy je otworzyłam leżałam na ziemi. Ale jak to możliwe? nic nie poczułam- moje przemyślenia przerwali ludzie biegnący sprawdzić czy żyje.

- Co się stało?- zapytałam jakiegoś chłopaka

- Spadłaś z piramidy, trzeba cię zawieźć do szpitala.

- Nie, nie nic mi nie jest . Wstałam i pokazałam wszystkim że dobrze się czuje, mimo że głowa bolała mnie tak jakby zaraz miała wybuchnąć.

- Livy nic ci nie jest?! Nic sobie nie złamałaś?!- krzyczała zdenerwowana Lily

- Nie, jest ok i nie drzyj się tak. Spadłam, ale nie ogłuchłam- odpowiedziałam zastanawiając sie, co się właśnie stało.

Hej, widze ze są wyświetlenia i bardzo wam za to dziękuje. koniecznie napiszcie w komentarzu co sądzicie. Czy chcecie żeby katie umarła? może ma przeżyć?

Granice Wytrzymałości Where stories live. Discover now