Rozdział 53 ' Dziękuję'

3.4K 269 10
                                    

Zdezorientowana patrzyłam to na kopertę, to na ukochanego

- Co to jest?- zapytałam jak głupia zamiast otworzyć

- Otwórz, a się przekonasz- odpowiedział nie spuszczając ze mnie wzroku. Rozerwałam papier uważając przy tym na zawartość. Wyciągnęłam ze środkach coś co wyglądało na jakąś umowę, ale kiedy bliżej się temu przyjżałam byłam w niemałym szoku

-Jak?- zapytałam nie dowierzając

- Przecież obiecałem- spojrzałam na akt przyjęcia do najlepszej szkoły w mieście

- Ale ja wciąż nie rozumiem. Składałam tam papiery. Wszystkie miejsca były zajęte

- Poszedłem tam jeszcze raz. Akurat zwolniło się jedno miejsce. Nie musiałem nawet za bardzo się starać.

-Dziekuje ci bardzo- uradowana rzuciałam mu się na szyje. To tak wiele dla mnie znaczy.

Święta minęły nie wiem nawet kiedy.

30 grudnia

Christian

Leniwie podniosłem się z kanapy, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Gdy je otworzyłem moim oczom ukazał się chłopak. Mniej więcej w wieku Olivii.

- Em, czy to tutaj mieszka Liv?- zapytał drapiąc się oo karku

- Zależy kto pyta- uniosłem brwi udając, że nie wiem.

- Jestem Sam, przyjaciel Liv i brat Lily. Podała mi ten adres.- powiedział podając mi dłoń, którą uścisnąłem. Od razu wiedziałem, że to on. Przecież śledziłem ją jakiś czas. Jak tak teraz o tym myśle, to stwierdzam, że to troszeczkę dziwne. Tylko troszeczkę

- Wejdź- wskazałem ręką w stronę korytarza. Sam się uśmiechnął, po czym wszedł do środka.

- Olivio !- zawołałem

Liv

Usłyszałam nawoływanie Christiana, dlatego szybko zbiegłam po schidach i udałam się w miejsce, z którego dochodziło, ale to co tam zastałam... Tego bym się nie spodziewała

-Samy!- krzyknęłam uradowana, a następnie wskoczyłam na przyjaciela o mało go nie przewracając. Oplotłam nogami jego ciało a twarz schowałam w zagłębieniu szyji

- Dlaczego mnie nie uprzedziłeś?- zapytałam odrywając się od niego.

- Chciałem zrobić ci niespodziankę- uśmiechnął się, a ja od razu to odwzajemniałam. Udało mu się

- A Lily?

- Zaraz przyjedzie. Musi załatwić hotel, ja nie mogłem się już doczekać. Mam nadzieje, że nie będziesz zły, jeśli spędzimy trochę czasu z Liv?- spojrzał w stronę mojego chłopaka, który skinął głową

***

-Tak się cieszę, że przyjechaliście!- szczęśliwa rzuciałam się na łóżko obok Sam'a który patrzył w sufit uśmiechając się.

-Ja też!- dawno nie spędzaliśmy czasu razem, w trójkę. Wszystko popsuło się po naszym wyjeździe, mało rozmawiamy i...- powiedziała moja przyjaciółka ze łzami w oczach zatrzymując się w połowie i buchając płaczem. Od razu ją przytuliłam

 Od razu ją przytuliłam

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Ciii... - pogłaskałam ją po włosach, kątem oka spojrzałam na Sam'a, który leżał niewzruszony w poprzedniej pozycji. - To prawda, jest ciężko, trochę się popsuło ale damy rade wiesz? Zawsze są jakieś wzloty i upadki, a sztuką jest przetrwać choćby najgorszy upadek. Razem. Znamy się od zawsze i nie ważne gdzie będziesz, ja będę przy tobie. Będę cię wspierać, słuchać, doradzać, ochrzaniać, cieszyć się z tobą z byle błachostek, denerwować i przeżywać wszystko co nie jest nawet warte naszej uwagi, ale my i tak się przejmiemy, choćby przez ten głupi telefon czy skype'a. Zawsze byłam, jestem, i będę. Obiecuje ci to siostro.- w tym momencie obie rozpłakałyśmy się jak małe dzieci. Trwałyśmy tak kilka sekund, po których poczułam dłoń oplatającą moją talię. Sam dołączył się do uścisku. Nie wiem, jak mogłam wcześniej pomyśleć, że kochamy się tylko jak przyjaciele. My jesteśmy rodziną. Rodzeństwem, nie zwykłymi przyjaciółmi. Większość osób ma przy sobie taką osobę, bądź osoby, które są rodziną z wyboru.

Reszta wieczoru minęła nam w przyjemnej atmosferze. Rozmawialiśmy tak jak kiedyś, śmialiśmy się i wspominaliśmy dawne czasy, a Lily denerwowała się na nas, za to że wciąż bawi nas sytuacja w przedszkola.

 Rozmawialiśmy tak jak kiedyś, śmialiśmy się i wspominaliśmy dawne czasy, a Lily denerwowała się na nas, za to że wciąż bawi nas sytuacja w przedszkola

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Potrzebowałam tego, poczuć się jak kiedyś, poczuć, że mam jeszcze coś, co przypomina mi o przeszłości, jest teraźniejszością i przyszłością. A są nimi właśnie Sam i Lily. Osoby, które zawsze sprawią, że stara Liv się odezwie i nigdy nie zniknie, nie ważne jak bardzo się zmieniłam.

- Chcecie zostać na noc?- zapytał Christian wchodząc do pokoju gościnnego, w którym przebywaliśmy

- To żaden problem- dopowiedział patrząc na Lily- zmarszczyła brwi, a ja spojrzałam na niego przymrużając oczy. Lily i Sam spojrzeli na siebie

- No dobrze i tak jest już za późno, żeby wracać- powiedział Sam i miał rację, ponieważ dochodziła druga w nocy.

Posiedzieliśmy razem jeszcze dłuższą chwile, a mówiąc chwile mam na myśli godzinkę. No może dwie...
Około czwartej wyszłam z pokoju gościnnego i najciszej jak potrafiłam weszłam do naszej sypialni. Powoli weszłam pod kołdrę i już prawie byłam wygodnie ułożona, kiedy zachciało mi się do toalety. Jak ja to kocham... Westchnęłam i po dłuższym zastanowieniu, wyszłam spod cieplutkiej pieżynki i w łazience załatwiłam swoją potrzebę. A było mi już tak wygodnie. Położyłam się i niemal od razu zostałam gwałtownie odwrócona w stronę Christiana.

- Myślałem, że się nie doczekam- powiedział chowając twarz w moich włosach

- Zagadaliśmy się, nie musiałeś na mnie czekać- odpowiedziałam przerzucając przez niego jedną nogę.

-Dziękuję

- Za co?

- Za to jaki dzisiaj byłeś. Tak ciepło ich przyjąłeś. Dziękuję ci bardzo

- Kotku nie ma za co. Kiedy jesteś szczęśliwa, ja także jestem. A uśmiech na twojej pięknej buzi jest dla mnie jak nagroda

____________________________

I jest kolejny rozdział. Co myślicie?
Piszcie imiona osób które są dla was bardzo ważne w kom ❤

~BadGirl

Granice Wytrzymałości Where stories live. Discover now