Rozdział 74 'Taki jest nasz los'

2K 194 11
                                    

Nie wiem jak długo jestem już tutaj zamknięta, ale napewno wystarczająco, abym poddenerwowana chodziła po pokoju. Raz jakaś dziwna kobieta przyniosła mi jedzenie. Nie patrzyła na mnie, a kiey spytałam jak się nazywa, uciekła. Możliwe, że zamknęli mnie w jakimś ośrodku dla obłąkanych? Po chwili usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza.

- Jak się masz? Trzymasz się?- zapytał zmartwiony Rayan podchodząc do mnie

- Czy ty sobie ze mnie żartujesz?!- wrzasnęłam - Jestem uwieziona! U- wię- zio- na. Czy ty wogóle rozumiesz co to znaczy?! Jak śmiesz pytać jak się mam?! Ty...- przerwał mi zasłaniając usta dłonią

- Dobrze dobrze rozumiem, ale prosze cię bądź ciocho. Jeśli Tay dowie się, że tu byłem, zabije mnie. I tak nie wiem jak wytłumacze się z zapachu pozostawionego na tobie

- Co?

- Dotknąłem cię. On to poczuje

- Ale...

- Cii. Nie teraz. Prosze nie rób nic głupiego i nie sprzeciwiaj się mu, a będziesz bezpieczna- powiedział po czym w pośpiechu opuścił pomieszczenie. Sprzeciwiać? Że niby ja mam się mu sprzeciwiać? O nie, ja dam mu popalić. Nikt nie będzie mnie już więził. Nigdy więcej...

- Kto tu był?- wściekły Tayler wpadł do pokoju nie wiem nawet kiedy. Nie odpowiedziałam, a wzruszyłam obojętnie ramionami, za które po chwili mnie złapał

- Mów! Czuje zapach Rayan'a- znów nie odpowiedziałam, na co chłopak potrząsnął mną dość mocno

- Nie rób tak!- krzyknęłam wyrywając się

- Odpowiadaj, kiedy o coś pytam

- Nie wiem! Pewnie został na mnie po tym jak mnie złapał! Skąd mam wiedzieć cokolwiek o jakimś zapachu? O czym my wogóle rozmawiamy? To jest bez sensu!

- Nie zwracaj się do mnie takim tonem!

- A jakim skoro ty ciągle na mnie krzyczysz, a w dodatku mnie porwałeś!

- Dobrze- westchnął nieco się uspokajając - Chodź - usiadł przy stoliku znajdującym się w kącie pokoju i wskazał na miejsce obok

- Dzięki postoje- rzuciłam przekręcając oczami

- Nie rób tego

- Czego?

- Nie przekręcaj oczami- O co tym facetom chodzi? Jak nie usta to oczy... - prychnęłam zirytowana jego słowami

- Ostatni raz grzecznie prosze, żebyś usiadła...- spojrzałam na niego z politowaniem, naprawdę było mi go w tym momencie żal.

- Co jeśli nie posłucham?

- Naprawdę chcesz się kłócić o taką drobnostkę? Usiadź jeżeli chcesz dowiedzieć się dlaczego tu jesteś- ciakawość wygrała. Nic nie mówiąc usiadłam obok chłopaka utrzymując między nami lekki dystans

- Zaczynaj- rzuciłam nawet na niego nie patrząc

- Wiem, że wiesz o wampirach...

- Powiesz mi coś czego nie wiem?

- Nie przerywaj mi- warknął - I zapewne słyszałaś coś o zmiennokształtnych, a potocznie wilkołakach

- Możliwe. Jesteś wilkiem, ale co ja mam z tym wspólnego

- Każdy zmiennokształtny posiada swojego mate, czyli osobę której szuka całe życie, której jest przeznaczony, a ona jest przeznaczona jemu.

- Skąd wiesz, kiedy odnajdziesz swoją mate?

- Po prostu to wiesz i czujesz. Ja jestem alfą całego stada. Jestem za nie odpowiedzialny. Rayan jest moim betą, czyli prawą ręką, pomocnikiem. Potem są gammy, delty i najmniej ważne, zazwyczaj usługujące powyższym, omegi. Oni wszyscy muszą słuchać mnie, za każde nieposłuszeństwo mogą przypłacić życiem

- Jesteś okrutny...

- Nie mów tak. Taki jest nasz los. Ty jesteś moją mate Olivio, kobietą z którą musze spędzić resztę życia, a ja jestem tobie przeznaczony.

- Nie! Nic do ciebie nie czuje! Nic! Kocham Christiana, a do ciebie czuje tylko wstręt!

- Zamknij się! Kiedy zakończymy proces sparowania nie będziesz tak mówić! Zrozum, że połączył nas los- podszedł i czule z przekonaniem objął mnie w talii. Bez zastanowienia odepchnęłam go od siebie

- Jaki proces?!

- Połączenia. Najpierw musze cię oznaczyć. Wtedy żaden inny zmiennokształtny nie będzie mógł się do ciebie zbliżyć i będą wiedzieć, że należysz do mnie.

- W jaki sposób?

- Musze cię ugryźć. Potem spędziemy razem noc...

-Nie! Nie zgadzam się

- Ty nie rozumiesz, że nie potrzebuje twojej zgody. Mogę oznaczyć cię nawet w tej chwili, a ty nie zdążysz zareagować, ale mam do ciebie szacunek i czekam na odpowiedni moment

- Ten moment nigdy nie nadejdzie! - moja lokalizacja pozwoliła mi wybiec z pokoju. Biegłam przez długi korytarz, po chwili trafiając na schody którymi zbiegłam na dół. Było tak dużo ludzi. Kilkanaście par oczu spojrzało w moją stronę, po czym natychmiast odwróciło wzrok. Rozejrzałam się po tłumie, żeby po chwili zauważyć Rayan'a.

Spojrzałam na niego z wyrzutem, a następnie podbiegłam do drzwi, które zauważyłam chwilę wcześniej

Oups ! Cette image n'est pas conforme à nos directives de contenu. Afin de continuer la publication, veuillez la retirer ou télécharger une autre image.

Spojrzałam na niego z wyrzutem, a następnie podbiegłam do drzwi, które zauważyłam chwilę wcześniej. Chwyciłam za klamkę, ale czyjeś ręce uniemożliwiły mi ich otwarcie. Zostałam gwałtownie odwrócona w stronę Tayler'a

- Puść- powiedziałam bezuczuciowo, gdy uścisk na moim ramieniu się wzmocnił - Puść- powtórzyłam takim samym tonem, a on w taki sam sposób patrzył w moje oczy. Po chwili poluźnił uścisk, ale nie puścił mnie do końca. Chwycił mnie za biodra i usiósł lekko w górę, żeby bez moich prostestów przenieść do dużego holu.

- Widzisz tych wszystkich ludzi? Nie masz szans na ucieczkę. Gdy tylko znajdziesz się w zasięgu wzroku któregokolwiek z nich, zostany o tym poinformowany. - Nic nie odpowiedziałam, wlepiłam wzrok w podłogę i tępo wpatrywałam się w jeden punkt. Nic do niego nie czuje. Dlaczego twierdzi, że jesteśmy sobie przeznaczeni? Ja kocham tylko Christiana. Nie jego- Czy ty mnie słuchasz?!- krzyknął potrząsając mną. Wtedy moje nerwy nie wytrzymały, a instynkt samozachowawczy zadziałał i moje kolano spotkało się z jego kroczem. Tayler zgiął się wpół, a ludzie dookoła gwałtownie wciągnęli powietrze

- Nie potrząsaj mną tak, jeśli chcesz ode mnie jakiegokolwiek szacunku musisz na niego zasłużyć

- Nawet nie wiesz, jaka czeka cię kara- wysyczał podchodząc do mnie - Na twoim miejscu zacząłbym się bać. Nie wiesz do czego jestem zdolny...

___________________________________

Witajcie kochani

*Jaka kara czeka Liv?
*Czy Christian ja odnajdzie?
* Czy Tay zdązy ją oznaczyc?

Pozdrawiam
~ BadGirl

Granice Wytrzymałości Où les histoires vivent. Découvrez maintenant