Rozdział 66 'Ona musi z tego wyjść'

2.1K 221 25
                                    

- Sam się obudził!- wszyscy spojrzeli na mnie oczekując dokładniejszych informacji, których nie musiałam im już udzielać. W tym czasie Sam wyważył drzwi i wybiegł z domu jak opętany. Niszcząc wszystko na swojej drodze

Christian podbiegł do niego i się zaczęło. Rzucił nim o najbliższe drzewo, ale ten jedynie odbił się od niego i znów zaatakował

- Jake zabierz dziewczyny!- krzyknął Will i ruszył Christianowi na pomoc. Jake chwycił mnie w pasie chcąc wsadzić do samochodu

- Nie! Puść mnie musze mu pomóc!

- To nie czas na sprzeczki! Wsiadaj do auta!

- Zostaw! Zabierz Lily! Prosze- spojrzałam na niego błagalnie

- Jesteś okropna. Uszanuje twoją decyzje mała, ale robisz to na własną odpowiedzialność- skinęłam głową. Spojrzałam w stronę samochodu. Lily spała, nawet nie była świadoma tego co się dzieje. Jake odjechał, a ja powoli się odwróciłam. Will leżał nieruchomo na trawie kilkanaście metrów ode mnie. Rich pod drzewem ze skręconym karkiem. Mike miał w sobie zbyt dużo kawałków drewna, żeby się ruszyć, a Christian wciąż walczył z Sam'em. Spanikowana nie wiedziałam jak mu pomóc

- Sam! - krzyknęłam chcąc zwrócić na siebie jego uwagę, ale na marne chwycił pierwszy lepszy kawałek drewna i wbił w brzuch klęczącego Christiana, którego trzymał za szyje

- Nie. Nie nie nie nie- powtarzałam w kółko. - Jaka ja jestem głupia, zaraz go zabije.- W tej chwili był silniejszy niż cała czwórka razem

- Sam! - krzyknęłam, kiedy znów chciał go zranić. Tym razem spojrzał na mnie, po czym ruszył w moją stronę. Zaczęłam biec w głąb lasu. Wiedziałam, że zaraz mnie dogoni. Wiedziałam jak bardzo ryzykuje. Oparłam się o pierwsze lepsze drzewo i nie musiałam długo czekać, kilka sekund później zostałam do niego mocno przyciśnięta. Sam spojrzał na mnie, ale nie jak na przyjaciółkę czy siostrę, tylko przekąskę. Widziałam w jego oczach pragnie, które tylko ja mogłam ugasić, a raczej moja krew. Syknął na mnie wystawiając ostre kły. Jego czerwone oczy spojrzały głęboko w moje, ale były takie... Puste.

- Sammy- tylko tyle zdążyłam powiedzieć zanim agresywnie wbił się w moją szyje. Był tak silny, nie miałam żadnych szans. Kolana się pode mną ugięły, cicho stęknęłam, kiedy wgryzł się mocniej. Obraz zaczął się zamazywać, a oczy po chwili przymykać. Nie minęła chwila, a wszystko stało się czarne

Christian

Wyciągnąłem kawałek drewna tkwiący w moim brzuchu i rzuciłem go jak najdalej potrafiłem. Rozglądnąłem się dookoła. Chłopcy wciąż byli nieprzytomni, jedynie Mike się jakoś trzymał. Pomogłem mu dojść do siebie po czym wciągnąłem powietrze chcąc poczuć zapach Olivii. Ta dziewczyna jest taka głupia. Ruszyliśmy z Mike'm w stronę lasu, by chwilę później zobaczyć jak Sam ją uśmierca. Byłem wściekły na niego, na siebie i na nią. Podbiegłem do niego chcąc wyrwać mu serce, ale w ostatniej chwili przypomniałem sobie, że jest on ważną dla niej osobą. Ostatecznie skręciłem mu kark i szybko złapałem nieprzytomną dziewczynę. Była słaba, bardzo słaba...

- Zabiorę ją do domu, a ty zajmij się nim

***

- Kiedy się obudzi?- zapytała Lily, przerywając niezreczną ciszę, która od dłuższego czasu panowała w pomieszczeniu

- Kto? Liv czy Sam?- zapytał Rich

- Dlaczego ją zostawiłeś?- zmieniłem temat, zwracając się do Jake'a, zostawiając Lily bez odpowiedzi

- Prosiła mnie o to. Miałem ją zmusić?

- Tak, miałeś ją zmusić! Teraz tam leży i...

- Nie obwiniaj mnie za to!- Jake wstał i uderzył pięścią w stół - Nie jestem jak ty! Nie mam zamiaru jej do niczego zmuszać, to była jej decyzja! Wiedziała jakie jest ryzyko!- krzyknął i wyszedł z domu

- Jesteś okropny- dodała Lily i wyszła za nim

Jake

- Jake czekaj! - zawołała Lily chwytając mnie za rękę. - To nie twoja wina. Livy już taka jest. Robi wszystko po swojemu i nie lubi, kiedy ktoś jej rozkazuje- przytuliłem ją. Schowałem twarz w jej włosach i zaciągnąłem się zapachem cytryny

- Pięknie pachniesz- wzdrygnęła się- Nie w tym sensie- zaśmialiśmy się

- Ona musi z tego wyjść

- Wyjdzie, spokojnie. Ma dobrą opiekę. Christian o wszystko zadbał- zapewniła mimo, że dobrze o tym wiedziałem

Christian

Siedzieliśmy na dole. Powinienem teraz być z Olivią, ale nie mogłem. Nie mogłem patrzeć jak słaba była. Moje miejsce w tej chwili zajmował Will.
Nagle do salonu wszedł Sam.

- Co się stało?- zapytał zdezorientowany patrząc na nas, a ja miałem ochotę go rozszarpać. Wiedziałem, że to nie jego wina, ale sam fakt, iż skrzywdził Olivię sprawiał, że miałem ochotę oderwać mu głowę. Gwałtownie wstałem przewracając przy tym krzesło, ale Rich mnie przytrzymał.

- Spokojnie stary. On zaraz pewnie sobie przypomni- miał racje, niedługo powinien przypomnieć sobie wszystko przed i po przemianie

- Sammy!- krzyknęła Lily wbiegając do domu, ale z niepewności zatrzymała się kilka metrów przed bratem. Spojrzała na nas, a kiedy kiwnąłem głową rzuciła się w jego ramiona

- Lily co się stało? Dlaczego tak dziwnie się czuję? Wszystko jest takie...

- Intensywniejsze?- Jake odciągnął Lily od Sama.

- Co robisz? Dlaczego ją odsuwasz?- zdenerwował się Samuel

- Nie powinieneś jeszcze przebywać za blisko niej, a tym bardziej Liv- odpowiedział Rich

- O czym wy do mnie mówicie?!- krzyknął zdenerwowany oderzając w ściane i robiąc w niej dziurę- patrzył zszokowany to na ścianę to na swoją poranioną rękę, która szybko się zregenerowała

- No stary. Takim tempem to nam się nie wypłacisz. Wiesz tamte drzwi też sporo kosztowały- wtrącił się Mike

_______________________________

Ostatni już dzisiaj

Sam w tej chwili czuje sie jak ja na matmie...

~BadGirl

Granice Wytrzymałości Where stories live. Discover now