[03] Chapter Third (Second Season)

Zacznij od początku
                                    

-- Jej jakoś nie rozpracowałeś - Mulat nieświadomie zaczął rozglądać się po miejscach, gdzie stoją policjanci. Znalazł ją. Przyglądała mu się uważnie, obejmowana przez tego swojego przyjaciela; Samuela. Chciała przybiec, żeby go uratować. Uśmiechnął się do siebie pod nosem.

-- Ona rozpracowała się sama - mruknął lekko rozbawiony. Nic nie było w stanie wyprowadzić go z równowagi. Nie wtedy, kiedy dowiedział się, że Cassandrze dalej na nim zależy. - A teraz przestań gadać. Masz czas do jutra. Chyba nie myślisz, że przyjechałem tutaj, żeby pozwolić im mnie zabić. Jestem tutaj tylko na chwilę, żeby zaproponować ci układ.

-- Mów - zażądał Kinson, kiedy Zayn zszedł z niego i pozwolił mu normalnie oddychać. Spojrzał groźnie na kilku więźniów, którzy natychmiast sie cofnęli, a w ślad za nimi poszła reszta. Wszyscy wiedzieli, że nie należy z nim zaczynać, a już szczególnie, kiedy jest wściekły.

-- Nie ma tak łatwo. Musisz się zastanowić i kiedy będę miał stu procentową pewność, że mnie nie oszukasz, przyjdę do ciebie. Na razie pożegnam cię. Wydaje mi się, że mogę już wrócić do swojej celi - z powrotem przyjął poważny wyraz twarzy i ruszył we wspomnianym przez siebie kierunku. Nie miał zamiaru dłużej przebywać wśród tych wszystkich więźniów, którzy zastanawiali się, jak go po cichu sprzątnąć. Nie bał się ich, ale miał dość przebywania w centrum uwagi.

Odszedł szybkim krokiem, nie odwracając się za siebie. Miał nadzieję, że nie spłoszył Aarona. W końcu chciał się zgodzić, ale on musiał mieć pewność. Wiedział, że jeżeli przetrzyma go trochę, to uda mu się jeszcze bardziej podsycić jego ciekawość. Jeżeli dowiedziałby się o wszystkich jego zamiarach od razu, to po pewnym czasie znudziłby się współpracą z nim i zostawił go na lodzie. Malik zdecydowanie wiedział, jak przekonać swoich potencjalnych wspólników do myślenia i pragnienia wykonywania swojej pracy jak najlepiej.

~*~

Zmęczona Cassie wyjrzała przez okno i westchnęła ciężko, widząc kolorowe światła, zapalane po zmroku i oświetlające ulice Los Angeles. Wiedziała doskonale, że już od dawna powinna siedzieć w domu, ale nie była w stanie pojawić się w swoim domu, żeby ratować resztki godności i prywatności. Schowała twarz w dłoniach, opierając łokcie na blacie biurka. Zamknęła oczy. Miała w planach przespać się tutaj, na komisariacie, ale wiedziała, że musi wziąć prysznic. Poza tym w środy zawsze miała treningi i nie mogła przyjść na nie zupełnie wyprana z sił. Potrzebowała przynajmniej czterech godzin snu, żeby doprowadzić się do porządku.

Podniosła się z krzesła, zarzucając na siebie bluzę. Nie odkładała pistoletu do biurka, postanawiając wpaść kolejnego dnia na chwilę do swojego biura. Musiała przecież mieć jakąkolwiek pomoc w wypadku potrzeby obrony przed intruzami. Zamknęła za sobą drzwi na klucz i witając się z policjantami, którzy już dawno zaczęli drugą zmianę, wyszła na zewnątrz.

Uśmiechnęła się delikatnie, kiedy ciepły, kalifornijski wiatr owiał jej twarz. Lubiła pogodę, jaka panowała w Los Angeles, ale zdecydowanie bardziej wolała Nowy York. Ostatnie dwa lata ciągnęły jej się w nieskończoność i cały czas zastanawiała się nad tym, kiedy w końcu będzie mogła wrócić do swojego ukochanego miasta.

Na początku zabroniono jej kontaktu z kimkolwiek z byłych znajomych, a nawet z rodzicami. Jednak po roku mogła ich na chwilę odwiedzić. Miała pięć dni, żeby wszystko pobieżnie im wytłumaczyć. I udało jej się to. Została nawet matką chrzestną małej Carli. Okazało się, że przyjaciółka doskonale wiedziała, że nie zostawi ich na lodzie i że wróci. Szkoda, że tylko do tego była potrzenka.

Droga do domu minęła jej w zaskakująco szybkim tempie. Zamyślona, nawet nie zauważyła, kiedy zapakowała na podziemnym parkingu. Zgasiła silnik i otworzyła drzwi, ale nie opuściła pojazdu. Moment spotkania z przeszłością zbliżał się do niej wielkimi krokami, ale ona nie była jeszcze na niego gotowa. Dwa lata to zdecydowanie za mało, żeby uporać się ze wszystkim, co tak długo zajmowało pierwsze miejsce w jej życiu. Odetchnęła głęboko, żałując że nie może odpalić papierosa. Nikotyna była rzeczą, która w ostatnim czasie dość często musiała pomagać Cassandrze w zapanowaniu nad emocjami. Dziękowała w duchu wszystkim świętością za to, że nie musiała przechodzić rutynowych badań psychologicznych. Gdyby zbadał ją jakiś specjalista, to na pewno natychmiast odsunęliby ją od wykonywania zawodu. Wiedziała, że w tym wszystkim niemały udział miał Fernandez, ale nawet go o to nie pytała i nie dziękowała mu. Mężczyzna i tak zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo wdzięczna jest mu za wszystko, co dla niej zrobił w przeciągu trwania jej służby w policji. Nawet rodzice nie zrobili dla niej tyle przez całe życie.

The Queen Wears Black | Zayn Malik FanFictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz