[23] Chapter Twenty-Third (First Season)

Start from the beginning
                                    

- Wolałabym nie robić zbyt dużej sensacji wśród policjantów. Cały gang myśli, że byłam bardzo zmęczona po ostatnich... dość mocno traumatycznych dla mnie przeżyciach i tylko dlatego tutaj jestem - mruknęła, błądząc wzrokiem po całym pomieszczeniu. Złapała się prawą dłonią za lewy łokieć. Fernandez doskonale zrozumiał, że nie chce o tym rozmawiać, więc postanowił na razie nie drążyć tego tematu.

- W takim razie zapraszam cię do łazienki - nie odzywając się, weszli do wspomnianego przez mężczyznę pomieszczenia. Kobieta usiadła na pralce, a on sam wybrał toaletę ze spuszczoną deską klozetową. Zamknął za nimi drzwi i zmierzył ją uważnym spojrzeniem.

Znacznie zmieniła się od tych kilku ostatnich miesięcy, kiedy to miał okazję widzieć ja po raz ostatni. Dużych rozmiarów szrama widniała na jej lewym policzku, cała dłonie, którymi właśnie się bawiła, miała poprzecinanie w kilku miejscach, a w oczach nie dostrzegł blasku, który od zawsze w nich widniał. Była wykończona i można to było zauważyć nie tylko po jej wychudzonej posturze, ale również w sposobie, w jaki się poruszała czy mówiła. Nie miał pojęcia, do czego nawiązywała, wspominając o tym, że jej stan psychiczny został mocno nadszarpnięty, ale był na tyle starym i doświadczonym policjantem, że od razu domyślił się, że nie chodzi tutaj tylko o poczynania Malika. Na niego jest wystarczająco cięta.

Właśnie dlatego nie chciał zgodzić się na to wszystko. Coraz bardziej zaczynał żałować, że jednak zgodził się namieszać tam u góry, żeby pozwolili jej na coś takiego. Może powinien przekonać ją do tego, że to i tak dłużej nie ma sensu. W końcu Zayn nie żyje i to jest odpowiednia pora, aby dyskretnie się wycofać i przenieść do jakiegoś innego miasta.

- Przyszłaś do mnie w jakiejś konkretnej sprawie, czy po prostu żeby porozmawiać i poszukać u mnie wsparcia, którego nie zamierzam ci dłużej dawać? - powiedział prosto z mostu doskonale wiedząc, że z Cassandrą nie da rozmawiać się w żaden inny sposób. Szatynka zaśmiała się cicho pod nosem, bez krzty jakiegokolwiek rozbawienia. Na jej twarzy pojawił się dziwny grymas.

- Mam przeczucie. Takie jak za każdym razem, kiedy wszyscy dookoła są czegoś w stu procentach pewni. Gdzieś w głębi umysłu ten irytujący głosik podpowiada mi, że to wszystko to tylko dobrze wymyślona i ułożona przez osobę trzecią bajka, której wszyscy chcą się trzymać, bo tak jest łatwiej - przez cały czas patrzyła w lusterko, które wisiało prosto przed nią. Nie poznawała samej siebie. Chociaż już nawet sama nie wiedziała, czy chce się poznawać. Jedyne, co w tamtym momencie do siebie czuła, to szczera nienawiść i obrzydzenie.


- To bardzo niedobrze. Skoro to coś siedzi w twojej głowie, to na pewno mamy spore kłopoty. Nie powinnaś się nad tym tyle zastanawiać. Może wtedy będziemy mieć jakiekolwiek szanse na zrobienie czegokolwiek po naszej myśli i według naszego planu działania - zaśmiał się dla rozluźnienia atmosfery, ale w kilku sekundach z powrotem spoważniał, widząc, że to i tak nie ma sensu. Willson w dalszym ciągu beznamiętnie wpatrywała się w swoje marne odbicie.


- To my mamy jakiś plan działania? - podrzuciła brwiami, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Przechyliła głowę na jedną stronę, jakby oceniając swój wygląd.

- Nie, tak tylko powiedziałem - wzruszył obojętnie ramionami. - Co nie oznacza, że nie musimy czegoś wymyślić. Opowiedz mi dokładnie, co ostatnio działo się w gangu Malika i co zamierzają zrobić w najbliższym czasie - zaproponował, wyglądając przez okno.

- Właśnie w tym problem - odwróciła się przodem do mężczyzny i popatrzyła na niego zupełnie pustymi oczami. - Ja nie chcę o niczym mówić. Chcę, żeby wszystko im się udało i nie jestem w stanie wmieszać w to policji. Ja... Ja czuję się, jakbym już nie była policjantką - zeskoczyła z pralki i zaczęła chodzić w tę i z powrotem po niewielkim pomieszczeniu, ciągnąc się mocno za włosy. - To chore! Od zawsze chciałam bronić prawa i zamykać w więzieniu tych, którzy je łamią. A teraz chcę być jednym z nich. To tak, jakby ktoś zrobił mi pranie mózgu - zacisnęła z całej siły pięści nie zwracając uwagi na to, jaki ból sobie tym sprawia.

Czuła w tamtym momencie, że to tylko on daje jej siłę na powstrzymywanie się od czegoś głupiego. Cholernie bała się, że jeżeli dalej pozostanie zamknięta w pomieszczeniu razem z Fernandezem, to może zrobić mu dużą krzywdę. Nigdy nie wybaczyłaby sobie tego. Na początku tylko on w nią wierzył i za każdym razem, kiedy wpada w tarapaty, to właśnie on ją z nich wyciąga. Nie jest w stanie poradzić sobie bez niego z tym wszystkim, co ją teraz przytłacza.

- Cassandro spokojnie. Jesteś przemęczona - mężczyzna powoli podszedł do kobiety i delikatnie położył jej dłoń na ramieniu. Nie chciał wykonać żadnego gwałtownego ruchu, żeby nie zrazić szatynki do swoich zamiarów. - Powinnaś wrócić teraz do domu, położyć się i odpocząć przez kilka godzin. Nie możesz oczekiwać od siebie zbyt dużo. Powiedz mi, ile spałaś przez ostatnie dwa miesiące - popatrzył prosto na jej profil, którym była do niego zwrócona. Zawahała się przez chwilę i spuściła ręce wzdłuż ciała. Milczenie było dla niego wystarczającą odpowiedzią. - Tak mi się właśnie wydawało, że niewiele. Przeszłaś ostatnio za dużo jak na jedną osobę. Kończmy to wszystko, zanim nie wpadłaś jeszcze w obłęd.

- Przykro mi to mówić, ale już dawno popadłam w obłęd. Czasami wydaje mi się, że jestem opętana przez jakiegoś wyjątkowo złego demona, który na każdym kroku niszczy życie, które z trudem ułożyłam po wcześniejszym upadku. Nie wiem, czy z tym da się cokolwiek jeszcze zdziałać.

~*~

Albo mi się wydaje, albo to opowiadanie czyta coraz mniej osób. Chcieliście coś dłuższego, więc piszę według waszych oczekiwań, ale nie widzę sensu, jeżeli z każdym rozdziałem jest coraz mniej wyświetleń, gwiazdek i komentarzy.

@lukexisgod wymiary okładki to 521x800 pionowo :)

Rozdział na Black Angel jest już prawie skończony, zostało mi jeszcze tylko jedna scena z Louisem i wrzucę go na bloga.

Uwielbiam cytat z początku rozdziału. Jest taki prawdziwy :D

Kolejny... Może za trzy dni. Może za tydzień. Zobaczę, jaki będę miała nastrój.

#TQWBff - jeżeli chcecie spojlery, to wiecie co macie robić. Mnie tam wisi, czy wstawię kawałek rozdziału. Tweety i tak nie mają zbyt dużej ilości liter xd

Pozdrawiam i życzę dobrej nocy,

Jesica xx

The Queen Wears Black | Zayn Malik FanFictionWhere stories live. Discover now