Rozdział 102. Stasiu

9.5K 751 22
                                    

Tydzień później u Wiktorii wszystko było już dobrze. Krystian z Alanem zadbali aby przeniesiono dziewczyny do prywatnej kliniki, gdzie miała własny pokój. Mała rozwijała się bardzo dobrze, lecz nadal musiała być w inkubatorze, co mnie bardzo smuciło. 

-Natalka pomóż mi wybrać imię. - Właśnie ta kruszyna nie ma imienia. 

-To wy jeszcze nie wybraliście?

-Nie, umówiłam się z Alanem że jak będzie syn to on wybiera, a dla córki ja. 

-No to jakie wybrałaś?

-Chciałam abyśmy zrobiły to razem. - Uśmiechnęła się do mnie.

-No nie wiem, masz jakieś propozycje?

-Myślałam o Laurze, Ninie lub Oli.

Spojrzałam na małą laleczkę i mocno się zamyśliłam. Wyobrażałam sobie jak dorasta i poczułam ból w sercu. Ja swoją fasolkę straciłam... Stałam przed okropnym plastikiem, który dzielił mnie od mojej małej księżniczki. W pewnym momencie otworzyła swoje małe oczka.  

Lilianna 

-Co mówiłaś? - Zapytała Wika.

-A może Lilianna, Lili. - Jej oczy pojaśniały. 

-Piękne imię. Pasuje. 

-Witaj Lili.

Co do Miki, dostała w ramię. Spała parę dni, ale już jest przytomna i stabilna. Musi leżeć i odpoczywać. Markus skacze przy niej jak zakochany gówniarz.  Dalej nie mogę zrozumieć że poświęciła dla mnie swoje życie. 

 Na bazie panował chaos. Za parę dni jest pierwszy wyścig. Zima zagościła u nas dość długo, przez co rozpoczęcie sezonu opóźniło się znacznie. Poszłam do głównego hangaru aby sprawdzić jak idą prace przy mojej maszynie. 

Wszystko wyglądało dobrze. Chciałam wrócić do pokoju. Szłam tyłem patrząc na moje cacko, póki nie wpadłam na kogoś. 

Ten zapach perfum.

-Łobuz.

-Księżniczka. A tak apropo mam niespodziankę! - Wykrzyknął entuzjastycznie. 

-Jaką? 

-Chodź pokażę ci.  - Poszliśmy kawałek dalej gdzie zobaczyłam drugi identyczny motor. 

-Nie rozumiem. -Przyznałam. Nie miałam pojęcia po co mi dwa takie same.

-Na początku sezonu, maszyny zawodników są wystawione na tak zwany pokaz. Ludzie przychodzą i podziwiają. Niestety może się zdarzyć że ktoś "niechcący" przetnie przewód hamulcowy...

-Czyli drugi bedzie ukryty, ten którym pojadę. 

-Tak. W razie potrzeby bierzemy jeszcze jeden. 

-Co to znaczy w razie potrzeby?

-Różnie bywa. Wolę być przygotowany i dać ci co najlepsze. - Złapał mnie za biodra i przysunął do siebie. W oczach miał pożądanie. Zbliżał powoli swoje usta do moich, ciągle patrząc na mnie. Tą piękną chwilę przerwał Markus.  

-Natalko masz gościa. - Poszłam za nim przed budynek. Na podjeździe stał czarny SUV. Spojrzałam na chłopaka. Uśmiechał się jak głupi. Podszedł do drzwi, otworzył je i złapał małą rączkę, może pięcioletniego chłopca. 

-No nie gadaj... - Zatkało mnie. 

-Natalia, Krystian przedstawiam wam Stasia. - Krystian spojrzał na mnie i uśmiechnął się. 

-Widzę że nawet pomysły mamy takie same księżniczko- Szepnął mi do ucha. Czyli tak chciał się odwdzięczyć dziewczynie za pomoc.  Kucnęłam przed chłopcem. 

-Cześć - Wyciągnęłam dłoń, którą natychmiast uścisnął - Jestem Natalka, a ty?

-Stasiu. 

-Ile masz lat?

-Sześć. 

-Masz ochotę na coś dobrego? - pokiwał szybko głową. - Mam ciastka czekoladowe- Szepnęłam mu do ucha na co się uśmiechnął. Załapał malutką rączkę i poszłam z nim do kuchni. 

Siedział na blacie, zjadając kolejne ciastko.  Ja stałam obok pijąc herbatę. 

-Stasiu jak twoja mama ma na imię? - Wkraczałam powoli na niepewny teren.

-Ale moja mamusia czy "pani mama".

-Jedna i druga. - Uśmiechnęłam się aby rozluźnić napięcie, które zdążyło się utworzyć.

-Pani mama to Helena. Nie lubiła jak tak do niej mówiłem, ale nie mogłem mówić mamo bo to nie moja mama. 

-Dlaczego sądzisz że to nie twoja mama? 

-Moja mamusia miała ciemne włosy. Pamiętam ją. I Pan pod szkołą czasem mi o niej mówił.- Że co?

-Jaki Pan?

-No przychodził, gdy byliśmy na dworze. Opowiadał mi o mamusi, że jak będzie grzeczna to będę mógł wrócić do niej. Czyli jest grzeczna?

-Kochanie jak ma na imię twoja mamusia?

-Nicola.

-Chodź przedstawię ci kogoś. 

Poszliśmy pod pokój Miki. Bałam się ich reakcji, w końcu nie widziała go jakieś trzy lata. Zapukałam. -Proszę!- 

-Hej. Jak się czujesz? -Zapytałam dziewczynę. Mały stał na korytarzu. 

-Już dobrze. Mam nadzieję że nie sprawiam problemu. Jeżeli muszę coś zrobić to już wstaję...

-Zwariowałaś? Masz leżeć! Przyszłam aby ci podziękować za uratowanie życia. Nie wiem jak mam ci się odwdzięczyć. -Spojrzałam na Markusa, który uśmiechał się głupio pod nosem.

-Nie musisz. Jestem tu przecież dla ciebie. Darowałaś mi życie. Mogłaś mnie zabić...

-Mam dla ciebie niespodziankę w ramach podziękowania. - Jej oczy rozbłysły.

- Będę mogła iść na spacer!? - Tylko raz pozwoliłam jej wyjść na zewnątrz. 

-Lepiej. - powiedziałam i otworzyłam drzwi. Chłopiec stał niepewnie, bo też nie wiedział kogo spotka. Mika zrobiła wielkie oczy.

-S...stasiu? - Łzy leciały po jej policzku. 

-Mamusia!

Mika zerwała się z łóżka i wzieła w ramiona synka. 

-Dziękuję.- Spojrzała na mnie. 

Uśmiechnęłam się do Markusa i wyszłam, bo moje oczy też zalewała fala łez. 

Znów ten ból straty... 

Kochani!
Podjęłam wyzwanie #JustWritelt 10.000 słów w 30 dni.
Jeżeli ktoś chciałby zajrzeć to zapraszam!

"Ocal mnie od niego"

Łobuz Kocha KsiężniczkęWhere stories live. Discover now