Rozdział 21. Cross

15.6K 954 9
                                    

-Nie rozumiem to tylko prezent od Oliwii. Mówiła że wszystkie takie mają.

-Mają kominiarki, ale nie wszystkie... Zresztą sama zobaczysz.

Podróż ścigaczem była nieziemska. Czuje się każdy najdrobniejszy ruch. Delikatny skręt. Dojechaliśmy pod bramę, która po chwili się otworzyła. Na środku stał wielki magazyn. Wyjechaliśmy do środa. Byli tam znajomi i dużo obcych ludzi.

-Gotowa?

-Na co?

-A zapomniałem o drobnym szczególe. Jesteś tu jedną z ważniejszych osób.

-Nie rozumiem.

Podbiegł do nas młody chłopak. Na oko 15 lat. Ubrany był w spodnie motocyklowe i białą koszulkę.

-Siema szefie.

Szefie?!

-Cześć. Poznaj moją dziewczynę Natalię.

Chłopak spojrzał na mnie. Ściągnęłam kask i wytszeszczył oczy.

-Witam panią.

Skinął głową.

-Cześć.

Pomógł zasiąść z motoru. O dziwo Krystianowi to nie przeszkadzało. Zauważyłam Wiki więc szybko poszłam w jej stronę. Wszyscy w koło dziwnie patrzyli na mnie. Zorientowałam się że mam na twarzy kominiarkę. Zdjęłam ją i podeszłam do przyjaciółki.

-Ona jest w bractwie?!
-Szczęściara.
-Jaka ładna.
-To Kriss już zajęty.

Usłyszałam ciche głosy za plecami.

-I jak było? Ekstra co? Chce więcej.

Wiktoria była na maksa podekscytowana.

-No fajnie. Ciekawe co tu będziemy robić.

-Jak zwykle ciekawska.

Usłyszałam przy uchu i poczułam znajome silne ręce oplatające moja talię niczym bluszcz. Odwróciłam sie, dalej będąc w uścisku. Jego usta dotknęły mojego czoła.

-Dlaczego wszyscy o mnie gadają?

-Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie.

Znów usłyszałam jak ktoś coś gada.

-Uwiodła go i wykorzysta. Materialistka.

Krystian też musiał to słyszeć, bo odwrócił się i podszedł do rudej niskiej dziewczyny.

-Jeżeli masz jakiś problem to odstaw maszynę na miejsce i spierdalaj stąd.

Wywarczał wręcz przez zaciśnięte zęby.

-Przepraszam ja nie...

-Mam nadzieję! Jeszcze raz usłyszę coś na temat Natali to przysięgam że źle to się skończy.

Aż ja dostałam gęsiej skórki. Krystianowi zadzwonił telefon.

-Chodź już wszystko gotowe.

-Ale co? Myślałam że będziemy jeździć motorem.

-No bo będziesz.

-Będziesz?! Ja sama?!

Zaśmiał się tylko pod nosem i pociągnął mnie za sobą. Wyszliśmy od tylu magazynu. Moim oczom ukazały się dwa wielkie tory. Piaskowy i asfaltowy.

-Ten jest twój.

Spojrzałam na Księcia a on stał obok małego crossa. Zatkało mnie.

-Ty tak poważnie?

-Jak najbardziej. Siadaj to nic trudnego.

Usiadłam. Dostałam instrukcję gdzie co się znajduje.

-Zrobisz jedną długość na pierwszym biegu. Zobaczymy jak Ci pójdzie.

Kiwnęłam głową na tak. Po założeniu kasku Krystian usiadł na dużego crossa i dał mi znak abym odpaliła maszynę. Jest chodzi! Teraz sprzęgło i bieg. Puszam sprzęgło lekko gaz i...

JADĘ!

Pierwszy raz w życiu jadę motorem. Obok towarzyszył mi książę. Pokazał dwa palce i na sprzęgło. Czyli wrzucamy kolejny bieg. Wow ale zajebista sprawa. Zrobiliśmy zamiast jednej długości dwa kółka. Otworzyłam kask gdy zatrzymaliśmy się w miejscu naszego startu. Stała tam Oliwia z Dawidem. Dziewczyna klaskała.

-A nie mówiłam że to geny?

Nie rozumiem

-Mówiłaś.

Odpowiedział mój chłopak.

-Dobra zabieram naszą nowicjuszkę.

Podeszła do Dawida coś powiedziała a on dał jej ściągacza. Wsiadła i podjechała do mnie.

-Chodź mała coś Ci pokaże.

Jechałyśmy wzdłuż ogrodzenia. Oliwia cały czas patrzyła czy sobie radzę. Nieskromnie mówiąc czułam się jak ryba w wodzie. Powierzchnia całego placu była ogromna. Za torem crossowym rosło parę drzew, a po między nimi był mały domek. Wylaczyłyśmy silniki. W środku był tylko salon z małym aneksem kuchennym i toaleta.

-Usiądź, musimy porozmawiać.

Łobuz Kocha KsiężniczkęDove le storie prendono vita. Scoprilo ora