Rozdział 42. Kroplówka

14.4K 986 14
                                    

Tata zabrał Sajgona na podwórko a mama miała nam coś do przekazania.

-Jutro robimy uroczystą kolację na dwadzieścia osób.

-Coś się stało?


-Nie kochanie. Musimy Wam coś powiedzieć.

Powiedziała i wyszła. Zastanawiałam się do końca filmu, który oglądałam z Krystianem o co może chodzić. Po długim czasie tata przyprowadził mojego psiaka i poszliśmy spać.

Rano czekała nas wizyta u weterynarza.

-Idę pod prysznic. Zostawię uchylone drzwi.

-Dobra.

Szybko się wykąpałam i zwolniłam łazienkę narzeczonemu. W tym czasie ubrałam się i poszłam z Tajsonem do ogrodu. Napisałam wiadomość do przyjaciółki.

Ja:
Dziś na 18tą kolacja u Nas. ;)

Wiktoria:
Rozumiem że obowiązują stroje wieczorowe i nie będzie pizzy :(

Ja:
Hahaha pizza będzie później na balkonie.

Wiktoria:
Będę z moim szoferem. :D

Wariatka. Ale fakt odkąd są razem Wiktoria prawie wcale nie prowadzi.

-Wszędzie Cię szukam.

Ten głos rozpoznam wszędzie.

-Musieliśmy wyjść za potrzebą.

-Jak już po wszystkim to chodź bo się spóźnimy.

Wybraliśmy najlepszego weterynarza w mieście. Tajson dostał zastrzyki, a że był grzeczny przysmak dla dzielnego pacjenta był gratis.

-Jedziemy do parku na spacer?

Zapytałam w aucie.

-A Twoje nogi wytrzymają?

-Pewnie.

Dzień był słoneczny ale dość chłodny. Mimo to poszliśmy na psi wybieg, ten dla małych piesków. Tajson bawił się z małym kundelkiem. Muszę porozmawiać z mamą Wiktorii na temat pracy.

-O czym tak myślisz?

-O pracy. Miałam zacząć pierwszego września a mamy już październik.

-Myślałem że będziesz pracować u Nas.

Uśmiechnął się uroczo.

-U nas?

-Na bazie. Zawsze papierami zajmowała się Laura z Daria. Teraz nie ma ani jednej a skoro już jesteś panią szefową myślałem że chciałabyś pracować sama dla siebie.

-Nie znam się na tym.

-Ola Ci pokaże co i jak. Oczywiście o ile chcesz.

-Jasne. Jaka stawka za godzinę?

Spojrzałam na niego rozbawiona i szturchnęłam łokciem.

-Nie stać firmy na takiego pięknego pracownika.

Powiedział i łapiąc mnie za brodę pocałował w usta.

-U boku takiego szefa mogę pracować charytatywnie.

Zaczęliśmy się śmiać.

-Jedziemy? Muszę ciuchy na wieczór przygotować i pewnie trochę pomóc mamie.

Zawołaliśmy naszego małego broja i wróciliśmy do domu. Poszłam do pokoju gdzie przygotowałam sobie łososiową koktajlową sukienkę i baleriny. Że względu na nogi nie mogę narazie nosić wysokich butów.

-Natalia!

Mama wolała mnie z kuchni. Wzięłam Tajsona na ręce, bo nie potrafił jeszcze chodzić po schodach i zeszłam na dół. W kuchni przy wyspie siedziała Asia.

-Cześć Natalko.

Wstała i mnie przytuliła.

-Miło Cię widzieć a nie tylko słyszeć. Wpadłeś na kawkę?

Zapytałam z uśmiechem. Bardzo ją polubiłam.

-Będę przez trzy dni podawać Ci kroplówki.

-A już myślałam że ominie mnie to.

Zrezygnowana udałam się za dziewczyną do salonu gdzie mama przygotowała mi wygodne miejsce do leżenia. Asia wyjęła z torby kroplowkę i igłę.

-Założę ci wenflon. Nie będę musiała kłuć cię codziennie.

-Super. A jak z Sebastianem?

-A powiem Ci że dobrze. Jest bardzo miły i szarmancki.

-Fakt Sebastian to super chłopak.

-Słyszałam że niedawno rozstał się z dziewczyną.

-Ta. Była okropna. Wykorzystywała go jak tylko się dało.

-Już po wszystkim.

-Dokładnie. Mam nadzieję że w końcu będzie szczęśliwy.

-Ja też, ale chodziło mi o igłę.

Puściła mi oczko a ja spojrzałam na nadgarstek. Aż mi się słabo zrobiło jak zobaczyłam plaster wiedząc że w w środku jest rurka. Połączyła mnie z kroplówką.

-Dobra jesteś.

Byłam szczęśliwa że już po wszystkim. Teraz pół godziny leżenia. Nie wiem nawet kiedy zasnęłam. Obudził mnie krzyk mamy.


DZIEKUJE! 6TYŚ PĘKŁO.! ♡
Może kiedyś będzie równie dużo gwiazdek ;) Zapraszam do komentowania.

Łobuz Kocha KsiężniczkęWhere stories live. Discover now