Rozdział 63. Strzał

11.8K 850 8
                                    

Przede mną stał Michał... z wycelowanym w moją stronę pistoletem.

Szybkim ruchem ręki sprawdziłam czy mam broń za paskiem z tyłu. Była na swoim miejscu.

-Chcesz mnie zabić? Co Ci to da skoro zaraz po tym jak strzelisz wpadną tu moi ludzie i Cię zniszczą!

-Najpierw zabije twojego kochanka, potem ciebie. Będziesz patrzeć jak umiera.

Bałam się. Potwornie się bałam. Nie o siebie, o Krystiana...

To był impuls, chwila. Chwyciłam broń i skierowałam ją w twarz najbardziej obrzydliwego mężczyzny jakiego znałam.

-Dziecinko... jeżeli strzelisz zacisnę dłoń więc strzele w Niego.

-Powiedz mi kto Cię wypuścił?

-Taka jedna ślicznotka, Ola. Wybaczyła mi z racji że wszystko zaczęło się przez Ciebie, jak twierdzi.

Usłyszałam dźwięk na korytarzu, a przez otwarte drzwi wszedł Sajgon i usiadł koło mnie. Michał tak skupił się na psie, że nie zauważył jak do pokoju wszedł Sebastian. Sprawnie obezwładnił mężczyznę, zabierając mu broń.

-Co tu się do cholery dzieje.

Głos księcia jak aksamit.

Nie wiem co się stało, ale nagle poczułam przypływ energii. Byłam w innym świecie. Moja przemiana która zaczęła się w śpiączce właśnie dobiegła końca. Jestem szefową gangu. Nie słyszałam nic. Widziałam tylko jak ludzie w koło ruszają ustami. Wszystko było jak w zwolnionym tempie.

Uniosłam broń.

Wycelowałam.

Strzeliłam.

Widziałam jak jego ciało opada bezwładnie na ziemię. Oliwia szła w moją stronę.

Nagle zrobiło się ciemno.

Rano obudził mnie promień słońca. Czułam ucisk na nogach. Był to mój wierny pies.

-Sajgonek. Gdzie jest pan?

Zeskoczył z łóżka niczym lew z areny. W sumie dużo nie brakowało mu do postury króla dżungli. Rósł bardzo szybko. Z gracją przekroczył próg drzwi.

Zostałam sama. Starałam się przypomnieć sobie jakiś szczegół. Miałam pustkę w głowie. Pamiętam tylko Michała, Sebka, Oliwie. To Olka go wypuściła. A gdzie Nadia? Miałam nadzieję że nic jej nie jest.

Do pokoju wszedł książę.

-Jak się czujesz księżniczko?

-W sumie to dobrze.

-Większej wariatki to ja chyba nie znam.

Powiedział i pocałowal mnie w usta. Wyglądał calkiem dobrze. Przez drzwi jak burza wpadła Asia.

-Jezu Natka! Nic Ci nie jest?

-Spokojnie. Żyje.

Odpowiedziałam jej z uśmiechem na twarzy.

-Tak się o Ciebie martwiłam.

Popołudniu razem z dziewczynami przygotowałam obiad dla wszystkich. Tyle makaronu to ja jeszcze nie gotowałam. Chciałam zająć się czymś innym ponieważ w głowie wciąż siedział mi obraz zabitego przeze mnie mężczyzny. Do kuchni przyszedł Krystian.

-Natalia chodź ze mną. Musimy porozmawiać.

Poszliśmy do jego gabinetu. Był posprzątany, wyglądał jakby nic się nie stało wcześniejszego wieczoru.

-Coś się stało?

-Z tego co wiem to dużo się wydarzyło wczoraj. Chcesz o tym porozmawiać?

-Krystian zabiłam człowieka... tu nie ma o czym rozmawiać.

-Zastanawia mnie jak on się wydostał z piwnicy. Zamknełaś dobrze drzwi?

-No tak, a po za tym był przecież zapięty w kajdanki w koło rury...

-Ktoś musiał mu pomóc.

Powiedział książę a ja dostałam olśnienia.

-Ola.

-Co?

-Przypomniałam sobie. Michał powiedział że Olka go wypuściła.

Łobuz Kocha KsiężniczkęWhere stories live. Discover now