Przede mną stał Michał... z wycelowanym w moją stronę pistoletem.
Szybkim ruchem ręki sprawdziłam czy mam broń za paskiem z tyłu. Była na swoim miejscu.
-Chcesz mnie zabić? Co Ci to da skoro zaraz po tym jak strzelisz wpadną tu moi ludzie i Cię zniszczą!
-Najpierw zabije twojego kochanka, potem ciebie. Będziesz patrzeć jak umiera.
Bałam się. Potwornie się bałam. Nie o siebie, o Krystiana...
To był impuls, chwila. Chwyciłam broń i skierowałam ją w twarz najbardziej obrzydliwego mężczyzny jakiego znałam.
-Dziecinko... jeżeli strzelisz zacisnę dłoń więc strzele w Niego.
-Powiedz mi kto Cię wypuścił?
-Taka jedna ślicznotka, Ola. Wybaczyła mi z racji że wszystko zaczęło się przez Ciebie, jak twierdzi.
Usłyszałam dźwięk na korytarzu, a przez otwarte drzwi wszedł Sajgon i usiadł koło mnie. Michał tak skupił się na psie, że nie zauważył jak do pokoju wszedł Sebastian. Sprawnie obezwładnił mężczyznę, zabierając mu broń.
-Co tu się do cholery dzieje.
Głos księcia jak aksamit.
Nie wiem co się stało, ale nagle poczułam przypływ energii. Byłam w innym świecie. Moja przemiana która zaczęła się w śpiączce właśnie dobiegła końca. Jestem szefową gangu. Nie słyszałam nic. Widziałam tylko jak ludzie w koło ruszają ustami. Wszystko było jak w zwolnionym tempie.
Uniosłam broń.
Wycelowałam.
Strzeliłam.
Widziałam jak jego ciało opada bezwładnie na ziemię. Oliwia szła w moją stronę.
Nagle zrobiło się ciemno.
Rano obudził mnie promień słońca. Czułam ucisk na nogach. Był to mój wierny pies.
-Sajgonek. Gdzie jest pan?
Zeskoczył z łóżka niczym lew z areny. W sumie dużo nie brakowało mu do postury króla dżungli. Rósł bardzo szybko. Z gracją przekroczył próg drzwi.
Zostałam sama. Starałam się przypomnieć sobie jakiś szczegół. Miałam pustkę w głowie. Pamiętam tylko Michała, Sebka, Oliwie. To Olka go wypuściła. A gdzie Nadia? Miałam nadzieję że nic jej nie jest.
Do pokoju wszedł książę.
-Jak się czujesz księżniczko?
-W sumie to dobrze.
-Większej wariatki to ja chyba nie znam.
Powiedział i pocałowal mnie w usta. Wyglądał calkiem dobrze. Przez drzwi jak burza wpadła Asia.
-Jezu Natka! Nic Ci nie jest?
-Spokojnie. Żyje.
Odpowiedziałam jej z uśmiechem na twarzy.
-Tak się o Ciebie martwiłam.
Popołudniu razem z dziewczynami przygotowałam obiad dla wszystkich. Tyle makaronu to ja jeszcze nie gotowałam. Chciałam zająć się czymś innym ponieważ w głowie wciąż siedział mi obraz zabitego przeze mnie mężczyzny. Do kuchni przyszedł Krystian.
-Natalia chodź ze mną. Musimy porozmawiać.
Poszliśmy do jego gabinetu. Był posprzątany, wyglądał jakby nic się nie stało wcześniejszego wieczoru.
-Coś się stało?
-Z tego co wiem to dużo się wydarzyło wczoraj. Chcesz o tym porozmawiać?
-Krystian zabiłam człowieka... tu nie ma o czym rozmawiać.
-Zastanawia mnie jak on się wydostał z piwnicy. Zamknełaś dobrze drzwi?
-No tak, a po za tym był przecież zapięty w kajdanki w koło rury...
-Ktoś musiał mu pomóc.
Powiedział książę a ja dostałam olśnienia.
-Ola.
-Co?
-Przypomniałam sobie. Michał powiedział że Olka go wypuściła.
YOU ARE READING
Łobuz Kocha Księżniczkę
Teen Fiction"-Chodźbym miał kogoś zabić, tobie nie spadnie włos z głowy. Powiedział zredukował bieg i depnął gaz. Wbiłam się w fotel. Jechaliśmy autostradą w przeciwnym kierunku naszego miasta. Bałam się, ale ufałam mu. " Niewinna, zraniona i skromna, Licealist...