Rozdział 65. Weranda

12.7K 886 24
                                    

Ze specjalną dedykacją dla
baaatman
I reszty moich czytelników, którzy zostawiają po sobie gwiazdki i te cudowne, motywujące komentarze.
Jesteście cudowni! ♡



-Tak...

Powiedział i spuścił wzrok. Coś było nie tak.

-Filip! Powiedz mi prawdę. Obiecuję że będę Cię chronić nawet przed samym Krystianem.

-Nat.. szefowo nie mogę. Boję się.

-Czego?

Serce mi się krajało patrząc na niego. Nawet nie wiem ile ma lat. Z trzynaście?

-Ulicy, ojca alkoholika, zimna, głodu...

Boże... nie wytrzymam.

-Filip. Nic Ci się nie stanie. Nigdy więcej nikt Cię nie skrzywdzi. I mów mi Natalia.

Uśmiechnęłam się ciepło do niego.

-Bo ona mi powiedziała że zniszczy mi życie. Że jestem psem, który jest nic nie wart.

-Kto?

-O...Ola.

Moje ciśnienie wzrosło do zenitu. Zabije szmatę.

Wpadłam jak tajfun Katrina do pokoju. Od razu skierowałam się do niej.

-Ty podła szmato!

Złapałam ją za włosy i pociągnęłam w dół. Uderzyła w moje kolano które energicznie podniosłam do góry.

Poczułam szarpniecie.

-Uspokoj się skarbie.

Czemu jego głos był lekiem na wszystko?

-Ta zdzira kazała Filipowi otworzyć szope i wziąść winę na siebie!

Książę zrobił duże oczy i mocno mnie przytulił.

Godzinę później siedziałam w pokoju z Sebkiem, Oskarem, Markiem i Krystianem. Potem dołączyła do nas Oliwia.

-Markus... wiem że jesteście ze sobą, ale jej zachowanie jest niedopuszczalne.

Powiedział książę.

-Ech... Słuchaj stary. Składałem ci przysięgę. Obiecałem mimo wszystko być wierny. Zresztą Olka... okazała się totalnym egoizmem. Przecież on mógł zabić każdego z nas.

-Dzięki. Teraz zastanówmy się co z nią zrobić. Wie za dużo.

-Ja nie dałabym jej taryfy ulgowej, bo niby dlaczego? Pamiętacie Alicję? Została wyrzucona na zbity pysk i nikt się nad nią nie litował mimo że ukradła osiem motorów i zdradziła kod do bazy.

Powiedziała Oliwia, rozejrzała się po obecnych i kontynuowała.

Wywieźliście ją na drugi koniec kraju... bez grosza, w samej bieliźnie.

O kurwa. Widzę grubo będzie. Wpadłam na pomysł.

-Zróbmy tak samo... tylko przekroczmy granice.

-Czyli?

-Rosja. Zostawmy ją przy burdelu.

-Jestem za! Dobra jesteś w te klocki.

Powiedziała Liw.

Po naradzie mieliśmy odejść do swoich pokoi, ale została jeszcze jedna sprawa.

-Oskar poczekam.

-Co jest Nati?

-Chyba powinieneś kogoś przeprosić.

Powiedziałam i kiwnęłam w stronę Filipa siedzącego pod ścianą na podłodze.

Leżąc już w łóżku z moim księciem, zamiast rozkoszować się chwilą męczyły mnie różne pytania. Krystian to zauważył. -Co jest maleńka?

-Co się stało z Ola?

-Jest zamknięta w celi, a Markus w razie co, monitorowany.

-A co z ciałem?

Ledwo przeszło mi to przez gardło.

-Nie musisz wiedzieć.

-Wydawało mi się że jestem szefową...

-Księżniczko... jesteś szefową. I mam nadzieję że będziesz do końca życia dziewczyna szefa jak i kochanką i żona szefa, ale nie chce Cię za mocno wciągać w te brudy.

-Dalej nie usłyszałam satysfakcjonującej mnie odpowiedzi.

-Spalone...

Chyba jednak nie chciałam wiedzieć.

-Muszę zapalić... pójdziesz że mną na werande?

-Pewnie

W bazie było cicho. Wszyscy spali. Usiedlismy na sofach i odpaliliśmy papierosy. Dym w jakiś cudowny sposób łagodził moje nerwy.

-Łobuzie... jest jeszcze jedna sprawa.

-Uwielbiam jak tak mówisz księżniczko.

-W końcu łobuz kocha najbardziej.

-Bez dwóch zdań. Jaka sprawa?

-Trzeba załatwić sprawę z Kubą. Wiktori byłym.

-Jasne. Wyśle jutro chłopaków.

-Ja chce się tym zająć z samymi dziewczynami. To go upokorzy najbardziej.

Łobuz Kocha KsiężniczkęWhere stories live. Discover now