Rozdział 52. Wyścigi

14.5K 849 15
                                    

Stwierdziłyśmy z dziewczynami że dziś jest nasz pierwszy wyścig i mimo zaistniałej sytuacji nie zrezygnujemy z niego. Z Asią uzgodniłam że jak tylko rodzice wylądują to zadzwonimy do taty na skype. Pojechałam z Krystianem do mnie do domu. Oczywiście nie marnowaliśmy okazji, że byliśmy już w ubraniach motocyklowych, więc skorzystaliśmy ze ścigaczy. Zapięłam Sajgona na smycz i udaliśmy się w stronę domu chłopaka. W końcu obiecałam Zuzi spacer. Miał być w lesie ale na to nie mamy czasu. Przejdziemy się po osiedlu i wszyscy będą szczęśliwi.

-Saaaaajgon!

Dziewczynka się ucieszyła na widok mojego małego niedźwiadka. Ubrała się i wyszłyśmy. Przeszłyśmy jedną długość naszej ulicy.

-Talka... Czy ty będziesz brać ślub z Kristianem?

Zaskoczyła mnie.

-Mam nadzieję że kiedyś tak.

Uśmiechnęłam się do niej.

-A będę mogła być druhną w balowej sukni?

-Oczywiście królewno.

Godzinę później jechaliśmy już na tor. Było nas chyba z czterdzieści osób. Z daleka było słychać ryk silników mimo iż miałam kask na głowie. Krystian zatrzymał się przed główną bramą. Stanęłam obok i zdjęłam plastik z głowy.

-Pamiętaj, że co by się nie działo nie możesz wystartować w wyścigu. Jesteś szefową gangu i na pewno ktoś będzie chciał Cię wyzwać. Nie możesz tego zrobić. Nie jesteś gotowa.

-Jasne, rozumiem.

Posłałam słodki uśmiech mimo iż miałam żal do niego, że we mnie nie wierzy.

Na torze było ekstra! Tyle ludzi. Tysiące. Setki różnych motocykli i aut. Głos w mikrofonie poinformował moje uszy, że zaczyna się pierwszy wyścig. Odstawiliśmy ścigacze na miejsce, które specjalnie dla nas było wyznaczone. Imponująco wyglądało to iż wszyscy z naszego gangu byli ubrani na czarno. Nieliczni odznaczali się kominiarkami z czachą w tym dwie osoby białymi kaskami. Szefostwo. Nigdy bym nie pomyślała że będę miała pod sobą tyle ludzi. Powinni, a raczej są na każde skinienie palca. Nie żebym to lubiła, boją się Krystiana.

Na linię startu podjechały dwa ścigacze. Jeden wściekło różowy, drugi szary.

-Który obstawiasz?

Zapytała Wiki.

-Różowy jest piękny.

-Lepiej szary.

Powiedział Alan wychylając głowę między nasze, przy okazji całując Wiktorię w policzek.

-Dlaczego?

Zapytała.

-Dowiesz się w swoim czasie Skarbie.

Wyścig był emocjonujący. Dziewczyny jechały łeb w łeb, jednak przy mecie pierwsza była Różowa panienka. Od razu ustawiła się ponownie na start. Przejechała tak trzy razy. Byłam ciekawa kim jest. Przyszło mi nawet do głowy że mogłabym się od niej uczyć.

Ostatni wyścig dobiegł końca. Oczywiście wygrała. Byłam w ogromnym szoku, gdy zauważyłam że zmierza w naszym kierunku. Szła w moją stronę... nie. Szła w stronę Krystiana! Zdjęła kask.

Daria.

-Słodziusieńki! Widziałeś jak pięknie wygrałam?

S ł o d z i u s i e ń k i !?

Ja jej zaraz pokarzę. Co ona sobie wyobraża!? Mój narzeczony Objął mnie w pasie.

-Przykro mi nie widziałem. Akurat byłem zajęty kimś innym.
Pocałował mnie prosto w usta. Namiętnie i zmysłowo. Dziewczyna nie wytrzymała i szarpnęła go za rękę w swoją stronę.

-Idioto czy ty nie rozumiesz że musisz być mój!?

-Pojebało Cię! Kurwa do Maksa wypierdalaj!

-Ale przecież to Ciebie kocham a nie jego. Po co Ci ta mała ździra skoro możesz mieć mnie?

Nie wytrzymałam. Zamachnęłam się z całej siły i trafiłam ją w nos. Dzięki temu że miałam założone jeszcze rękawiczki motocyklowe, nie poczułam siły uderzenia tak mocno jak ona. Krew trysnęła z jej nosa jak fontanna. Byłam z siebie dumna.

-Ty mała suko!

Chwila. Moment. Ból.

Uderzyła mnie w twarz. Nie byłam dłużna. Zaczęłyśmy się szarpać, jednak Krystian szybko mnie odciągnął od niej, co nie było lada wyzwaniem, bo trzymałam jej włosy z całej siły. Gdy już stałyśmy tak około dwa metry od siebie, zauważyłam dziwny tatuaż na jej dłoni.

Gdzie ja już go widziałam?


Kto pamięta tatuaż? No jestem ciekawa. Drugi rozdział w czasie realizacji. 😘

Łobuz Kocha KsiężniczkęOù les histoires vivent. Découvrez maintenant