Rozdział 6. Chemia

23.1K 1.2K 137
                                    

Taki szef wszystkich szefów.
-Dlaczego nam pomógł?
Zapytała Wiki
-Ponieważ ma słabość do Natalii

Na plaży nie zdawałam więcej pytań. Zatkało mnie po prostu. Jak ktoś kogo nie znam może mieć do mnie słabość?
Jesteśmy u Wiktori w domu. Pakuje się do mnie jakby, przeprowadzała się co najmniej na pół roku, a to zaledwie pięć dni. Cały czas moje myśli krążą wokół księcia. Muszę tak go na razie nazywać, bo nie mam pojęcia jak ma na imię. Nie wpadłam na to żeby zapytać Alana. I dalej też nie wiem kim byli mężczyźni przy barze. Jeszcze dziś będę miała okazję. Jedziemy za miasto do Alana na ognisko.

-Natalia jesteś tu?

Wiktoria nie była zbyt zadowolona.

- O co chodzi?

-No przecież od pół godziny gadam do Ciebie jak nakręcona a Ty nic. Śpisz z otwartymi oczami? Jak tak to weź mnie naucz.

Zaczęła się śmiać.

-Co mówiłaś ?

-Pytałam co myślisz o Alanie. Kurczę słodki jest, ale czy to nie za szybko się dzieje ?

-Przecież Ty od trzech miesięcy byłaś, ale nie byłaś z Kubą. Ja nie widzę problemu i życzę powodzenia.

Uśmiechnęłam się do Niej. Naprawdę chciałam żeby się jej ułożyło. Zawsze była, jest i będzie dla mnie bardzo ważna.

-Zobaczymy jak to będzie. Dziękuję jesteś najlepszą siostra jaką mogłam sobie wybrać.

Miód na moje serce.

Od Wiki poszłyśmy do mnie. Ja się przebierałam, a moja przyjaciółka była tak miła, że wyszła z Daisy na szybkie siusiu. Założyłam na siebie szarpane rurki, koszulkę i bluzę z kapturem. Na nogi adidasy za kostkę. Dodatkowo zabrałam kamizelkę jakby było zimno, mimo iż Alan mówił że w razie potrzeby da nam coś lub wejdziemy do domu. Szybki przegląd makijażu i włosów. Jestem gotowa. Zeszlysmy na dół do taksówki, która zamowilysmy wcześniej.

Podałam adres i ruszyliśmy.

-Jestem strasznie podekscytowana.

-Na Twoim miejscu też bym była, gdybym jechała do kogoś na kim zaczyna mi zależeć

Po moich słowach dostałam plaskacza w udo.

-Nie zależy mi na nim okej? Po prostu jest sympatyczny i uroczy.

-Zwał jak zwał...

Jesteśmy na miejscu. Obrzeża naszego miasta. Długa ulica i domki jednorodzinne prawie jak w Ameryce. Mogła bym tu zamieszkać a nawet bym chciała. Cisza i spokój. Puściłam sygnał Alanowi, po chwili zjawił się przy bramie.

-Witam ponownie piękne panie !

Zamknął mnie w uścisku powitalnym, a następnie Wiktorię, która dodatkowo dostała całusa w policzek. Cieszę się jej szczęściem.

- Teskniłeś?

Wiki nie należała do Cierpliwych ludzi, od razu zaczęła swój plan pt. Przez uśmiech do serca. Tak ona to wymyśliła. Drugiej wariatki takiej jak ona nie znam.

-Pewnie że teskniłem! Chodźcie, prawie wszyscy już są. Brakuje jeszcze mojego brata.

Z domu wybiegła dziewczynka ok 5 lat. Miała piękne duże zielone oczy i rude włosy.

-Alik! Alik! Oni nie pozwalają mi piec kiełbaski! Pobij ich!

-Dziewczyny to moja mała siostrzyczka Zuzia. Pani tego domu jak twierdzi ojciec.

Zaśmiał się pod nosem tak żeby mała nie widziała. Podeszła do nas.

-Miło mi poznać. Zuzanna jestem.

Faktycznie PANI. Uśmiech sam cisnął się na usta, ale starałam się trzymać powagę.

-Mi również jest niezmiernie miło Zuzanno. Ja jestem Natalia, a ta blondynka to Wiktoria.

Młoda dygneła jak na scenie i pociągnęła Alana za rękę.

-Zuzia idź do kuchni zaraz przyjdę. Zobacz może Krystian już jest.

Gdy dziewczynka się oddaliła Alan odwrócił się w naszą stronę.

-Rodzice adoptowali ją 3 lata temu dlatego nie jest podobna i ma rude włosy. Moja mama specjalnie się farbuje na rudo.

Zaczął się śmiać. I poszliśmy boczną ścieżką na tyły domu. Było tam ognisko, grill, duże kolumny z których leciała muzyka, piłkarzyki, sofy do siedzenia i stolik z jedzeniem, piciem i alkoholem. Osób naliczylam siedem. Trzech chłopaków, cztery dziewczyny, my i ...

-Krystian!

Alan krzyknął w kierunku domu, gdy się odwróciłam zobaczyłam chłopaka starszego od Alana, który stał w drzwiach balkonowych.

Déjà vu.

Podszedł do nas. Przywitał się z bratem, Wiktori się przedstawił. Następnie zwrócił się w moim kierunku. Te oczy... nie mogę skojarzyć. Że szkoły na pewno nie. Od rodziców z firmy ?

-Krystian jestem.

Uścisnął mi rękę z uśmiechem na ustach.

-Natalia.

Odwzajemniłam tylko uścisk.

-Dobra. Ja muszę zamienić kilka słów z tą uroczą blondynką, mógłbyś dotrzymać towarzystwa Talce ?

Zapytał Alik brata.

-Z przyjemnością.

Uśmiechnęłam się do Wici w stylu ratuj mnie. Ona oczywiście odwzajemniła "Baw się dobrze."

Gdy odeszli, wysoki, przystojny brunet zapytał czy mam ochotę się czegoś napić.

-A co polecasz?

-Rzadko piję. Zawsze wolę mieć trzeźwy umysł jak i ciało także nie za bardzo się znam, bo jak już to tylko piwko. Tobie polecam zawartość dzbanka, ale w małej ilości. Jestem prawie pewien że robiła to Ola dziewczyna Markusa, więc jest dobre, słabe i zdradliwe.

Uśmiechnął się leniwie.

-Z chęcią spróbuję pod warunkiem że też się czegoś napijesz.

-Dla Ciebie zrobię wyjątek.

Podeszliśmy do barku-stołu, poznałam przy okazji wcześniej wspomnianą parę, Oskara, Sebastiana, Nadie, Laurę i Martę. Z czego te dwie ostatnie zbyt sympatyczne się nie wydają.

Krystian nalał mi drinka a sobie wziął małe piwo. Usiedlismy na sofie niedaleko ogniska z Sebkiem, Oskarem i Nadia. Oski objął dziewczynę i dał jej porządnego całusa. Już wiedziałam że są tu na pewno dwie pary.

-Drink jest przepyszny. Słyszałam że to twój przepis.

Zwróciłam się do Oli która siedziala obok mnie.

-Zgadza się. Tylko pij powoli bo w innym wypadku Krystian będzie musiał zanieść Cię do łóżka, bo sama nie dojdziesz.

Odpowiedziała że szczerym uśmiechem, a ja poczułam jak na moje policzki wkrada się purpura. Krystian był naprawdę bardzo przystojny, spodobał mi się, ale wolałabym żeby nie nosił mnie pierwszej nocy a tym bardziej do łóżka.

-Dzięki za radę.

Odpowiedziałam.

-W razie co służę pomocą.

Usłyszałam od Krystiana który nachylil się do mnie.

-Patrz jakie gołąbeczki.

Kontynuował.

Spojrzałam w tym samym kierunku gdzie mój towarzysz i ujrzałam Wiktorie która siedziała u Alana na kolanach czule go obejmując. Już wiedziałam że ta nic będzie długa.

Łobuz Kocha KsiężniczkęWhere stories live. Discover now