Rozdział 62. Winna

12.9K 859 45
                                    

Komentarze pod ostatnim rozdziałem...
Było mi tak strasznie miło!
Na prawdę, chyba właśnie te parę słów od Was
motywuje najbardziej. Dziękuję kochani ♡

-Co chcecie zrobić?

-Nie martw się, przeżyjesz to.

Powiedziała Nadia z uśmiechem.

-Te... tego się obawiam...

Chwyciłam kij i z całej siły uderzyłam nim w twarz tego czegoś, bo człowiekiem to to nie jest. Nie można nazwać tak osoby, która robi takie rzeczy innym.

Nadia miała nie po kolei w głowie. Skąd brała tak okrutne pomysły? Do tej pory się zastanawiam.

Siedziałyśmy tam dobre dwie godziny. Michał był ledwo żywy, a ja nie chciałam żeby umierał. Za szybko. Poszłam do kuchni skąd wzięłam czerstwą kromkę i szklankę wody z kranu. Gdy wróciłam Nadia ostrzyła nóż kuchenny.

-Odepnij mu jedną rękę.

-Co!?

Wyciągnęłam broń, którą skierowałam między zapłakane oczy.

-Chce mieć go jeszcze żywego. Daj mu to.

Dziewczyna zrobiła co powiedziałam, dała chleb i się odsunęła.

-Jeden krzywy ruch, a twój mózg znajdzie się na ścianie za tobą.

Powiedziałam dalej trzymając pistolet wysoko. Zjadł powoli, później wypił wodę i moja podwładna skuła ponownie jego wolną rękę. Jednak żeby nie było zbyt pięknie teatralnym gestem, dmuchnęłam sól w na rany na twarzy i wyszłyśmy.

Na górze zajrzałam do Sajgona, czuł się dobrze. Został na noc z Nadia i Oskarem. On też wyglądał lepiej. Postanowiłam zobaczyć jeszcze Markusa. Zapukałam do ich pokoju.

-Hej. Jak on się czuję?

Zapytałam Ole, która siedziała przy łóżku. Dopiero po chwili dostrzegłam Asie.

-To wszystko przez Ciebie! Gdy by nie ty nie było by tego cwela tu! To twoja wina!

Krzyczała na mnie przez łzy.

-Uspokój się. Ja nawet nie wiedziałam że on jest na bazie. Krystian powiedział że jest po problemie!

-Krystian był normalny zanim Cię poznał. A teraz wszystko Natalka to Natalka tamto! Przez Ciebie prawie mój facet zginął! Miałam nadzieję że będziesz tylko kolejna przygoda!

Zaczęła szlochać. Aśka nie wiedziała co ma robić więc poszła do łazienki. Nagle drzwi otworzyły się z hukiem, a w nich stała Oliwka z Wiktorią.

-Zamknij mordę głupia szmato i nie obwiniaj mojej przyjaciółki!

Wika... cała Wika.

-Olka porozmawiajmy jutro. Asia chodź tu.

Pielęgniarka wróciła do pokoju po słowach Oliwi.

-Możesz coś tu jeszcze pomóc?

-Nie. Muszę co trzy godziny kroplówkę zmieniać. Musi się sam obudzić.

-Dobrze, to idź. Sebastian na Ciebie czeka.

Uśmiechnęła się słodko do mojej siostry, ta odwzajemniła ciepło uśmiech jak to ona i wyszła.

-Chodź Nati. Musisz się przespać. Ty Wika też chodź.

Ola nie powiedziała już ani słowa. Widać Liw ma dużą władzę. Muszę pogadać o tym z Księciem.

Nie mogłam zasnąć w pustym łóżku. Kręciłam się bez celu. W końcu postanowiłam pójść zobaczyć Krystiana.

Spał jak małe dziecko. Usiadłam obok i chwyciłam jego dłoń.

-Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa będąc z Tobą. Cieszę się że dzięki Tobie poznałam swoje przeznaczenie.

Gadałam szeptem w sumie sama do siebie i zasnęłam nawet nie wiem kiedy. Śnił mi się nasz ślub. Miałam piękną suknię. Były konie z dorożką i motocykle. Bańki mydlane i białe konfetti. Najpiękniejszy dzień mojego życia, nie licząc tego w barze kiedy pierwszy raz ujrzałam cudowne błękitne oczy.

Ze snu wyrwał mnie nagły hałas. Otworzyłam oczy.

-Nie... to chyba sen.

Łobuz Kocha KsiężniczkęWhere stories live. Discover now