Rozdział 60. Odsiecz

12.2K 885 6
                                    

Z całego serducha przepraszam Was za zbyt długą nieobecność. Brak weny i o obowiązki domowe.

Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję!
Jestem mile zaskoczona wyswietleniami i TYYYLE GWIAZD POD OSTATNIM ROZDZIAŁEM!
Motywuje bardzo!
Jesteście najlepsi!


Doktor Zalewski wyszedł z pokoju. Ze łzami w oczach spojrzałam na niego.

-Musi odpocząć. Miał sporo szczęścia kula ominęła narządy wewnętrzne. Powinien obudzić się rano. Dostał silne leki przeciwbólowe. Idę sprawdzić co z tamtą dwójką.

-Dzi..Dziękuję. Mogę wejść do Niego?

-Jasne.

Leżał na łóżku taki bezbronny. Jak mały chłopiec. Mój mężczyzna. Ucałowałam go w czoło, nakryłam mocniej kocem i wyszłam.

-Natalia!

Dobiegł mnie głos Nadii.

-Co jest?

-Weterynarz skończył.

Poszłam do pomieszczenia gdzie operował Sajgona.

-I jak?

-Dobrze. Twardy zwierz. Zaraz się wybudzi z narkozy.

-To super.

-Zastanawia mnie tylko jakim cudem został postrzelony...

Jezu co ja mam mu powiedzieć?

-Było włamanie.

-Trzeba policję zawiadomić.

-Nie. W protokole zapisze Pan ze to z wiatrówki czy coś. Ile płacę?

-Nie mogę tak napisać.

Wyciągnęłam plik pieniędzy z biurka Krystiana. Na oko dwa tysiące.

-Ile?

-Ech. Jako operacja, więc dziewięćset.

-Proszę.

Podałam mu pieniądze, które trzymałam w ręku.

-To za dużo.

-Milczenie jest złotem, ja niestety posiadam tylko papier.

Chyba zrozumiał. Zostawił wizytówkę i wyszedł. Asia poszła do Krystiana, a ja do Oskiego. Chciałam się dowiedzieć ci się stało. Poszliśmy do biura Markusa. Chłopak włączył kamery.

Okazało się że Michał cały czas był na bazie! Dowiedziałam się wszystkiego od a do z. Ten frajer jakimś cudem wyszedł z szopy. Łapał wszystkich po kolei. Zagroził Krystianowi że mnie zabije.

-Gdzie on teraz jest?

-w piwnicy.

-Zaprowadź mnie.

Schodząc w dół po schodach stopniowo czuć było zapach wilgoci. Było zimno. Michał był przypiety kajdankami do jakiejś rury.

-Witaj Michał. Jak Ci życie mija?

Zapytałam zgryźliwie. Uniósł głowę i zobaczyłam jego zmasakrowana twarz. Spojrzałam na Oskara.

-Sory. Nie mogłem się powstrzymać.

Odpowiedział z nieśmiałym uśmiechem.

-Ty mała szmato!

Gdy tylko usłyszałam tę słowa, szybko odwróciłam się i z całej siły uderzyłam mojego więźnia w twarz. Oczywiście byłam przygotowana. Z gabinetu zabrałam kogoś kastet, co spowodowało jeszcze większe obrażenia na jego twarzy. Zaczął skomleć z bólu, a ja rosłam w duchu czując przewagę nad tą gnidą.

-Zabiję Cię rozumiesz? Ale najpierw sprawie Ci ogromny ból. Za Zuzie, jej mamę, za Krystiana i chłopaków. Będziesz umierał w męczarniach!

Opluł mi twarz. Oskar nie wytrzymał i uderzył go w brzuch. Kazałam chłopakowi przynieść parę rzeczy, a sama zostałam w piwnicy. Rozejrzałam się i znalazłam jakiś stary nóż. Bez wahania chwyciłam za rękojeść i podeszłam do mężczyzny. Był nieprzytomny. Rozebrałam go do bielizny. Wrócił Oskar.

-Zostaw to wszystko i wyjdź.

-Natalia... jesteś pewna?

-Tak. Wyjdź.

Po chwili zostaliśmy sami. Ja i mój wróg numer jeden. Przypięłam mu nogi kajdankami aby nie mógł mnie kopnąć. Wzięłam butelkę wody. A raczej roztworu wody z solą. Oblałam jego poraniona twarz. Od razu otworzył oczy krzycząc z bólu.

Łobuz Kocha KsiężniczkęOù les histoires vivent. Découvrez maintenant