Rozdział 47. Wiktoria

13.1K 833 10
                                    

Pojechaliśmy pod podany adres. Alan miał zaraz dojechać. Domek był uroczy. Drzwi otworzyła nam kobieta w średnim wieku. Bez słowa weszliśmy do środka. W salonie siedziała tyłem do nas blond włosa postać.

-Wiki?

Powiedziałam cicho i niepewnie. Odwróciła się i w sekundzie znalazła się w moich ramionach. Moja najdroższa przyjaciółka. Nic nie mówiła, tylko szlochała. Po dłuższym czasie odsunęła się odemnie. Dalej trzymałam ją za ramiona. Przeżyłam szok. Jej twarz była sina, brudna i podrapana. Na włosach miała krew. Ciuchy porwana.

-Chodź jedziemy do domu.

Kiwnęła tylko głową zgadzając się. Krystian w tym czasie rozmawiał z kobietą. Nagle ktoś mocno zapukał w drzwi. Z racji że stałam obok, otworzyłam. Do domu wpadł Alan niczym burza. Podszedł do Wiki.

-Skarbeńku co się stało? Boże jak ty wyglądasz. Kto Ci to zrobił?

Chłopak miał łzy w oczach a moja przyjaciółka tylko płakała. Spojrzałam na Krystiana. Trzymał coś kudłatego.

-To Daisy?

Wzięłam suczkę na ręce. Była już emerytką więc na czas remontu aby jej nie męczyć poszła do Wiki. Jej mama tak ją pokochała że suczka została u nich. U nas i tak nikt nie miał czasu dla niej. Podeszłam do kobiety.

-Dziękuję Pani bardzo za telefon.

-Każdy by się tak zachował. Mam córkę parę lat starszą więc domyślam się co poczuje jej mama jak ja zobaczy. Wszystko przekazałam chłopakowi.

Całą drogę tuliłam Wiki. Nie chciała aby ktoś inny ją dotykał. Pojechaliśmy na bazę. Musiała się ogarnąć. Nie chciała jechać do domu, a u mnie są rodzice. Baza składała się z dużego domu połączonego z halą. W domu mieszkali czarni którzy potrzebowali pomocy a Krystian im ją dawał. Poszłam z Wiktoria do łazienki. Odkręciłam gorącą Wodę i dodałam olejku do wanny. W powietrzu unosił się zapach róż. Pomogłam jej zdjąć ciuchy. Majtki miała porwane we krwi. Już miałam pewność... po kąpieli ubrana w szlafrok poszła do wolnego pokoju. Gdy zasnęła zeszłam na dół do biura gdzie siedzieli chłopacy.

-Ktoś ją zgwałcił.

Wypowiadając tę słowa czułam gule w gardle. Łzy same poleciały mi po policzkach.

-Co kurwa?! Kto się odważył to zrobić MOJEJ dziewczynie?!

Alan chyba chciał iść na górę, ale Krystian go powstrzymał.

-Nie warto. Niech śpi. Sama musi przyjść do Ciebie nie narzucaj się.

Powiedział i wziął mnie w ramiona.

-Chodź pojedziemy do mnie po jakieś ciuchy.

W domu zapakowałam w torbę nową bieliznę której nie miałam okazji jeszcze ubrać. Dres i koszulkę. W korytarzu znalazłam mamy stare adidasy.

-Możemy porozmawiać?

O wilku myślałam, a wilk tuż-tuż.

-Nie mam ochoty teraz na tą rozmowę.

-Będziecie na kolacji?

-Tak.

Krystian odpowiedział za mnie i spiorunował mnie wzrokiem.

Gdy tylko przejechaliśmy bramę bazy usłyszałam krzyki.

-Ogarnij się! Nigdzie nie jedziesz!

Alan siedział na ścigaczu, a Sebastian go trzymał.

-Co tu się dzieje?

-Kretyn chce w tym stanie jechać na miasto.

Krystian zdjął kask z głowy brata. Alan miał szklane oczy, po chwili rozpłakał się jak małe dziecko. Wszyscy stali i się gapili. Strasznie mnie to wkurzyło. No ale czego się spodziewać po facetach. Podeszłam do chłopaka i mocno go przytuliłam patrząc na swojego faceta. Kiwnęłam mu aby sobie wszyscy poszli.

-Już dobrze. Najważniejsze że żyje.

Staliśmy tak całą wieczność. Potem równie długo rozmawialiśmy. Wytłumaczyłam mu wszystko i odstawił maszynę na miejsce.

Wiktoria obudziła się późnym popołudniem. Podałam jej środki przeciwbólowe.

-Przywiozłam Ci czyste ubrania.

Pocałowałam ją W czubek głowy.

-Daj mi znać jak będziesz chciała porozmawiać.

Wstałam i udałam się w kierunku drzwi, aby iść po coś do jedzenia. Sama też byłam głodna, ale wtedy usłyszałam coś co mnie zamurowało. Wiki pierwszy raz tego dnia odezwała się.

-To był...

Jak myślicie? Kto skrzywdził Wiktorię? Czekam na komentarze.

Przepraszam za tak późny rozdział, ale wczoraj miałam zajęcia i kompletnie nie miałam czasu ( A teraz zarywam noc abyście na dzień dobry po śniadaniu mieli co przeczytać 😊 ). Dziś jeszcze jeden rozdział będzie. A gdy ten post uzyska 20⭐ zrobię Wam maraton przez długi weekend. 😘 Jeżeli się nie uda, rozdziały będą dodawane codziennie tak jak do tej pory.

Co do końca opowiadania...

Postanowiłam pisać dalej.

Łobuz Kocha Księżniczkęजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें