Rozdział 36. Koszmar

14.8K 884 14
                                    

Po czterech godzinach w drzwiach poczekalni stanął lekarz z maską na twarzy, której nie zdążył jeszcze zdjąć...

-Mamy ją wśród żywych. Niestety byliśmy zmuszeni wprowadzić ją w stan śpiączki farmakologicznej. Teraz pozostaje czekać czy przeżyje noc. Jej stan jest ciężki.

-Mogę wejść do niej?

-Jasne. Podejrzewam że dzięki Panu wróciła do nas. Wydarzył się prawdziwy cud. Kula nic nie uszkodziła jak myśleliśmy na początku. Wszystko wskazywało że nie przeżyje. Ktoś jednak czuwa nad nią.

Byłem tak szczęśliwy. Na pewno się wybudzi. Dostałem foliowy komplet ochronny od pielęgniarki. Czepek, fartuch, maskę i ochraniacze na buty. Gdy wszedłem do sali chciało mi się płakać. Złapałem ją za rękę i długo patrzyłem. Blizna na jej twarzy była bardzo wyraźna w sztucznym świetle szpitalnym.

Na korytarzu usłyszałem hałas. Pielęgniarka coś krzyczała że zadzwoni na policję. Pewnie ktoś zmarł i najbliżsi nie mogą pogodzić się że stratą ukochanej osoby. Ja też nie byłem zbyt grzeczny. Muszę przeprosić lekarza. Drzwi od sali się otworzyły i weszło do środka pięciu mężczyzn. Wstałem.

-Wypierdalać stąd!

Po chwili ujrzałem Michała.

-Słyszałem że ta mała ździra przeżyła.

Dwóch karków podeszło do mnie, skutecznie unieruchomili moje ciało wykręcając ręce do tyłu.

-Jeżeli ja nie mogę jej mieć to ty też nie.

Powiedział i wycelował pistolet między oczy Natalki.

-Zostaw ją!

-Zamknij się bo smarkule też zabije. Wtedy zobaczysz jak ja się czuję. Nie mam nikogo. A przez Ciebie nie mam nawet jej.

Miał w oczach łzy, a na mordzie uśmiech.

Strzelił. Krew rozprysła się na poduszce.

-Nie!

Zacząłem płakać jak małe dziecko. Poczułem ból z tyłu głowy i padłem na ziemię.

-Proszę pana! Proszę się obudzić.

Otworzyłem oczy i zobaczyłem kucającą nade mną pielęgniarkę.

-Zabili ją!

-O co panu chodzi? Narzeczona żyje, jest w śpiączce.

Wstałem i ujrzałem moją księżniczkę.

To był sen. Tylko sen. Zabije frajera.

-Przepraszam. Miałem zły sen.

-Domyśliłam się. Nie mogłam pana obudzić.

Do sali wszedł lekarz.

-Proszę jechać do domu. Przebrać się, umyć i pójść spać. To są tabletki uspokajające.

Doktor podał mi maleńki pojemniczek z dwoma pigułkami.

-Nie mogę jej zostawić.

-Obiecuję że jak tylko coś się będzie działo zdzwonimy. Naprawdę potrzebuje pan snu.

Ma rację. Przez specjalne leki Natalia się nie obudzi dopóki lekarz o tym nie zdecyduje. Muszę zająć się Michałem.

-Ufam panu. Proszę dzwonić nawet w środku nocy.

-Oczywiście. Na korytarzu czeka dwóch policjantów. Chcą z panem porozmawiać.

Wyszedłem z sali. Okazało się że Ci dwaj niebiescy to moi kumple. Nie raz mi dupę ratowali.

-Siema.

-Ty co się stało. Musimy raport spisać. Twoje zeznania. No i jak dziewczyna się obudzi to jej też.

Odpowiedziałem im wszystko. Oraz to że osobiście zajmę się porywaczem. Oddali mi broń Natki ojca. Właśnie muszę zadzwonić do jej rodziców.

W domu wykąpałem się i zadzwoniłem do rodziców Natalki. Zorganizowałem im samolot po jutrze. Usiadłem w kuchni.

-Rozmawiałam z lekarzem, gdy wszedłeś do sali. Cieszę się że uratowali ją. Jest mi bardzo przykro że byłam tak nie miła dla niej. Ale tak bardzo przypomina mi Elizę.

Zobaczyłem smutek na matki twarzy. Wstałem i przytuliłem ją.

-Wszyscy za nią tęsknimy.

Do kuchni wpadła Zuzia.

-Krystian! Gdzie Natka?!

-Natalia śpi w szpitalu. Lekarze zrobili tak żeby długo spała. Wtedy szybciej wyzdrowieje.

-Będę mogła ją odwiedzić jutro?

-Pewnie.

Mama uśmiechnęła się smutno.

Poszedłem do siebie. Po długim kręceniu sie w łóżku zasnąłem.

Rano obudził mnie Alan.

-Wstawaj już dziesiąta.

-I dopiero mnie budzisz?

-Słuchaj Seba dzwonił. Załatwił prawnika, sprawa odbędzie się dopiero jak Natalia się obudzi. Do tej pory ten cwel będzie zamknięty. Załatwiłem wejście na sektor w którym siedzi. Ale będziemy potrzebować ludzi.

-Wszystko się załatwi.

Po godzinie siedziałem już przy mojej książeczce razem z Zuzią. Przywiozła nas mama. Stwierdziła że w takim stanie psychicznym nie mogę prowadzić. W sumie ma rację.

-Nati obudź się. Chce Cię zaprosić na lody.

Młoda stwierdziła że jak zachęci Natalie to ta się obudzi. Do sali weszła mama. Podeszła do mojej księżniczki i wyjęła z torby szczotkę do włosów.

-Co robisz?

-To że jest w śpiączce nie znaczy że musi być rozczochrana, brudna i brzydko pachnieć.

-Dziękuję.

Byłem jej wdzięczny. Sam bym na to nie wpadł. Uczesała jej włosy w dwa warkocze. Chusteczkami nawilżonymi przetarła delikatnie ciało. Na twarz i dłonie nałożyła krem.

-Dlaczego to robisz?

-Będę jej wdzięczna do końca życia.

Byłem tam cały dzień. Nie licząc godziny gdy Alan z Wiktoria siłą zaciagneli mnie na obiad. Późnym wieczorem pojechałem do domu.

-Krystian, Sebastian do Ciebie.

Mama otworzyła drzwi. Za nią był mój przyjaciel.

-Siema.

-Dobrze Cię widzieć. Co nowego?

-Na bazie po staremu. Twoje wielbicielki trochę się buntują.

Uśmiechnął się. No tak każdy, nawet ja, wiedzą że dużo dziewczyn kocha się we mnie.

-Nic dziwnego. Dawno mnie nie było. Może zaczną wzdychać do Ciebie.

-Fajnie by było. Nikola jest fajna.

-Haha to bierz się za nią. A co z naszym porywaczem?

-Jutro o 13 jest obiad w pudle. Wszystko już załatwione.

-Mam już plan na niego...

Łobuz Kocha KsiężniczkęWhere stories live. Discover now