Rozdział 78. Róże

10.7K 856 90
                                    

Obudziłam się z krzykiem.
Zlana zimnym potem, ciężko oddychałam.

-Jezu Skarbie co się stało!?

Krystian zaspanym wzrokiem patrzył prosto w moje oczy. Po chwili utonęłam w jego
ramionach.

-Nic. Miałam zły sen.

Zasnęłam ponownie. W ramionach mojego mężczyzny czułam się bezpiecznie.

-Księżniczko! Wstajemy!

Lekko uchyliłam powieki. Książę stał z tacą śniadaniową nade mną.

-No już ile można spać!

Nakryłam się kołdrą z myślą dalszego spania.

-Skoro tak chcesz pogrywać…

Sądziłam że wyszedł z pokoju. Nagle poczułam jak gwałtownie ściąga ze mnie, nagrzaną
przez ciało pierzynkę.

-Oddawaj! zimno mi!

Ach ten szelmowski uśmiech.

-Już ja zaraz sprawię że będzie Ci gorąco.

Powiedział i dosłownie rzucił się na mnie.
Spędziliśmy wyczerpujący poranek…

~~~~~~

-Halo Wika? Słuchaj mogą być beżowe kwiaty? Dostawa nie dojechała.

Zdenerwowana dzwoniłam do przyjaciółki. W drodze do jej domu miałam odebrać kwiaty, dla nas bukiety i na auto. Oczywiście jak zwykle były problemy…

-Talka… Zdam się na Ciebie. Mam większy problem…

-Co się stało?

-Nie mieszczę się w sukienkę!

-Hahaha! Jakim cudem. Przecież dalej jesteś szczupła.

-Ale cycki mam jak balony!

-Będę za godzinkę.

Rozbawiona zakończyłam rozmowę.

-Co się stało?

Spytał książę. Jechaliśmy jego mamy saab’em do kwiaciarni. Mimo iż jesteśmy razem tyle
czasu dalej nie połapałam się ile w sumie “posiadamy” samochodów. Cały czas powtarza mi że co jego to i moje, i że nie muszę wiedzieć wszystkiego.

-Wika nie mieści się w sukienkę.

-Przecież jeszcze nie urósł jej brzuch.

-Ale cycki spuchły.

Jego śmiech był cudowny. Cieszyłam się chwilą, jednak w głowie ciągle miałam mój sen z
Max’em. Nie odważyłam się zrobić testu ciążowego. Strach jest silniejszy.

W kwiaciarni w ramach zadość uczynienia i na widok mojego Bossa, florystka zrobiła
jeszcze lepsze bukiety niż były zamówione. Fakt nie były różowe jak chciała Wiki, ale herbaciane róże pobiły wszystko. Najgorsze było to że za oknem nie działo się za ciekawie.
Było szaro i buro. W dodatku strasznie zimno.

Do mieszkania wpadłam dosłownie. Przyjaciółki oczywiście zamiast mi pomóc najpierw musiały się wyśmiać.

-Zabawne. Masz ten stanik ubierz pod sukienkę.

-Dzięki. Jakie piękne kwiaty!

-Dzięki.

Uśmiechnęłam się do niej i lekko popchnęłam w stronę salonu gdzie była jej mama, moja
babcia, Oliwia, Zuzia i Asia. Szykowały pannę młodą. Panowie słyszałam że siedzą w
pokoju gościnnym. Zapewne “degustowali” whisky. Poszłam do kuchni wstawić kwiaty do
wody. A tam proszę bardzo. Nadia ze szklaneczką.

-Ty też się rozluźniasz?

-Nalać ci też?

Spojrzała mi w oczy i szeroko uśmiechnięta poszła do salonu.
Poczułam duże, silne dłonie na mojej tali. Delikatny szept łaskotał szyję.

-Kiedy my będziemy tacy zabiegani?

-Nie wiem. Kiedy będziesz gotowy założyć smycz.

Zaśmiałam się pod nosem. Wszyscy śmiali się z Alana że Wika uwiąże go na smyczy.

-Dla Ciebie Aniele nawet kaganiec założę jak będziesz chciała.

Pocałował mój płatek ucha i odwrócił przodem do siebie.

-To dla Ciebie.

Podarował mi jedenaście przepięknych czerwonych róż.

-Jejku dziękuję.

-Jest mały haczyk…

-Jaki?

-Pamiętaj że jak ostatnia róża uschnie, to przestanę Cię kochać...

Zrobiło mi się smutno. Książę uraczył mnie jeszcze całusem w skroń i wyszedł.

Kwiaty były strasznie długie. Chciałam je przyciąć do wazonu.

Wtedy zorientowałam się że
jedna róża była sztuczna…

Nigdy nie uschnie…



Zadowoleni?

Dziękuję z całego serca! Przez tydzień byłam w pierwszej dziesiątce "dla nastolatków"!
♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

Łobuz Kocha KsiężniczkęWhere stories live. Discover now