Rozdział 178

97 5 33
                                    

Po zakończeniu zajęć Kinga zabrała się za powtórzenie eksperymentu, który umyślnie zepsuła. Nie śpieszyła się, bo oprócz niej w laboratorium były jeszcze trzy inne koleżanki. Jedną z nich była Kalina, która najwyraźniej nie zamierzała się poddać w walce o względy Mateusza. Kowalski jednak nadal ją ignorował i również tym razem pozbył się jej z sali przy pierwszej nadarzającej się okazji. Potem zajął się nadzorowaniem poczynań dwóch pozostałych dziewczyn, a dopiero na koniec podszedł do stanowiska Kingi, która w międzyczasie skończyła swój eksperyment.

— Bezbłędnie — ocenił Kowalski, kiwając głową z uznaniem. — Nie można było to tak od razu? — spytał prowokacyjnie, puszczając do niej oczko.

— Można, ale ja... chciałam zostać — odparła bez owijania w bawełnę, z całych sił próbując zapanować nad reakcjami, jakie znów wywołało w niej jego kokieteryjne zachowanie.

— Wiem — zamruczał, uśmiechając się szelmowsko. — I bardzo mnie to cieszy — wyszeptał zmysłowo, zsuwając z ramion Kingi fartuch ochronny.

— Chcę porozmawiać — powiedziała, starając się brzmieć stanowczo. Wprawdzie nie do końca wyszło jej to tak, jak chciała, ale wystarczyło, by Mateusz się zatrzymał.

— Porozmawiać — powtórzył za nią jak echo, sprawiając wrażenie zaintrygowanego. — Podnosisz poprzeczkę, ale przyjmuję wyzwanie.

— Ja nie żartuję — rzuciła, piorunując go spojrzeniem.

— Ja też nie. Zobaczysz, że słowami też potrafię robić cuda — zapowiedział, a w jego oczach pojawił się figlarny błysk.

— Stop — wycedziła przez zęby, odruchowo zaciskając powieki. Jeśli miała znaleźć w sobie siłę, by powiedzieć mu to, co o nim myślała, potrzebowała chociaż przez chwilę na niego nie patrzeć. — Nie o to mi chodzi.

— Nie? — zdziwił się. — Akurat. Tak tylko się ze mną droczysz.

— Nieprawda! — obruszyła się, krzyżując ręce na klatce piersiowej. — Chcę wiedzieć, co miało znaczyć twoje zachowanie w czasie wykładu — zażądała tonem nieznoszącym sprzeciwu.

— A nie domyślasz się? — zaśmiał się, nie przestając się do niej uśmiechać.

— No raczej nie, skoro o to pytam. Jeśli to miało być zabawne, to nie było. Przez ciebie nie mam pojęcia, o czym był wykład — zarzuciła mu, robiąc groźną minę.

— Wiem — odparł z rozbrajającą szczerością.

— I po co? Dlaczego mi to robisz? — drążyła temat, wciąż nie porzucając wojowniczego tonu.

— Z tego samego powodu, dla którego ty zepsułaś dzisiaj doświadczenie — wyjaśnił, znacząco unosząc brwi. — Myślałem, że zrozumiesz i pod byle pretekstem zostaniesz w auli, ale ty uciekłaś i kazałaś mi na siebie czekać aż do dzisiaj... ale w sumie nawet mnie to trochę kręci.

— Nie rozumiemy się — rzuciła gniewnie, mając poczucie, że jej słowa spłynęły po Mateuszu jak po kaczce.

— Przeciwnie, nasze ciała rozumieją się doskonale — stwierdził, zdecydowanym ruchem zrzucając z siebie fartuch ochronny, a następnie koszulkę.

— Czemu się mnie uczepiłeś, co? — spytała z wyrzutem, unikając patrzenia na jego obnażony tors, który w zeszłym tygodniu obejrzała sobie z bliska. — Jest tyle innych dziewczyn na roku! I prawie każda marzy o tym, żeby się z tobą przespać. Chociażby Kalina...

— Trudno nie zauważyć. Ale ja nie lubię takich nachalnych panienek — obojętnie wzruszył ramionami. — Wiesz, że kiedy się złościsz, jesteś jeszcze bardziej urocza?

A gdyby takWhere stories live. Discover now