Rozdział 091

137 3 0
                                    

— Nawet wiem, o czym chcesz rozmawiać — warknął Karol, robiąc obrażoną minę. — Dziwne, że od razu nie wzięliście mnie w dwa ognie całą grupą. Sam zdecydowałeś, żeby najpierw pogadać ze mną w cztery oczy, zanim zbierze się konsylium, czy Dawid ci tak poradził? Bo czuję w tym jego rękę.

— To był mój pomysł. Nikt niczego mi nie doradzał z tej prostej przyczyny, że nikomu nic nie powiedziałem na temat soboty — odparł spokojnie, acz stanowczo Piotr. — Naprawdę uważasz mnie za plotkarza, który tylko czeka, by móc podzielić się z kimś jakąś sensacyjną wiadomością? — bardziej stwierdził, niż zapytał, nie kryjąc swojego rozczarowania. — Przecież jesteśmy przyjaciółmi, więc powinniśmy mieć do siebie zaufanie — przypomniał mu, kładąc nacisk na każde z wypowiedzianych słów.

— Serio? — zakpił Górski, przewracając oczami. — I dlatego traktujesz mnie jak głupiego dzieciaka, którego na każdym kroku trzeba strofować?

— Ej, to nie tak!

— A niby jak? — spytał Karol, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

— Chcę ci pomóc, zanim wpakujesz się w kłopoty — bronił swojego stanowiska Sosnowski, zaskoczony jego nerwową reakcją.

— Kłopoty to moja specjalność — rzucił ironicznie Karol. — Zawsze sam załatwiam swoje sprawy i nikomu nic do tego. Nawet tobie.

— Naprawdę myślisz, że twoje decyzje są tylko i wyłącznie twoją sprawą? — obruszył się Piotr, marszcząc brwi. — To, co robisz w taki czy innym sposób wpływa na innych. A w tej sytuacji może odbić się na sytuacji na oddziale, nie dociera to do ciebie?

— No popatrz, jakoś nie — wzruszył ramionami Górski.

— Wiesz co, to ja powinienem się na ciebie obrazić, że podejrzewasz mnie o gadulstwo i na dodatek totalnie olałeś moje pierwsze ostrzeżenie, a teraz drugie — powiedział Sosnowski z wyrzutem. — Myślisz, że zwracanie ci uwagi sprawia mi przyjemność? — spytał retorycznie. — Może i wolałbym zamknąć oczy i udawać, że niczego nie widziałem, ale nie byłbym twoim przyjacielem, gdybym mówił ci tylko, co chcesz usłyszeć i nie przestrzegł cię przed zagrożeniem. Jeżeli się mylę i twoje wyjście z Eweliną było tylko koleżeńskie, to nie ma tematu. Wystarczy, jak powiesz, że nie do niczego między wami nie doszło — dodał, przypominając sobie o sugestii Uli, by nie oceniać kumpla po pozorach. Postanowił wziąć pod uwagę taką ewentualność, chociaż nie wierzył, że usłyszy zaprzeczenie.

— Tego nie mogę zrobić, bo musiałbym skłamać.

— Wiedziałem — westchnął głośno Piotr. — Stary, czy tobie kompletnie odbiło?! Nie zdajesz sobie sprawy, do czego może doprowadzić twoje zachowanie?! Mam ci przypomnieć, jakie obowiązują nas zasady?

— Nie trzeba, obaj je znamy tak samo dobrze. Jeżeli, jak twierdzisz, jesteś moim przyjacielem, to zamiast mnie pouczać, lepiej zapomnij o tym, co widziałeś i siedź cicho, a wszystko będzie w porządku — wycedził przez zęby Karol.

— Ty naprawdę jesteś taki tępy, czy tylko udajesz głupka? — rzucił złośliwie Piotr. — Serio ci się wydaje, że nikt się nie dowie o tym, co łączy cię z Eweliną?

— Ustaliliśmy, że nasze prywatne sprawy nie będą miały wpływu na pracę. Jak widzisz, panuję nad sytuacją — odpowiedział z przekonaniem Karol. — A zresztą, jakim prawem akurat ty zwracasz mi uwagę? Już zapomniałeś, jak Ula nocowała z tobą pokoju lekarskim, chociaż przepisy tego zabraniają? Nikomu nie pisnąłem słówka na ten temat. I liczę na wzajemność. Jeżeli to wszystko, co masz mi do powiedzenia, to wybacz, ale teraz muszę iść na salę operacyjną — rzucił na odchodne, po czym wyszedł z pokoju lekarskiego, z hukiem zatrzaskując za sobą drzwi.

A gdyby takKde žijí příběhy. Začni objevovat