Rozdział 005

238 7 3
                                    

Gdy Ula z hukiem zatrzasnęła drzwi wejściowe, oparła się o nie plecami, oddychając szybko i nierówno. Serce waliło jak oszalałe, jakby miało zamiar zaraz wyskoczyć z jej młodej piersi. Potrzebowała chwili, żeby się uspokoić po tym, co się przed chwilą wydarzyło. Przymknęła oczy, by móc pozbierać myśli i w swojej wyobraźni odtworzyć wydarzenia z ostatnich kilku godzin. Właściwie wszystko zaczęło się po telefonie Maćka. Znalazła się w sytuacji podbramkowej, więc zadzwoniła do Piotra, prosząc go o pomoc. Oczywiście, że była to dla niej niezręczna sytuacja, ale w tamtym momencie nie miała innego wyboru. I jak się później okazało, gra była warta świeczki, bo dostała tę pracę. A Sosnowski od początku do końca był wobec niej uprzejmy. Nie narzekał, nie złościł się, a nawet przejął się jej problemem. Później zaś wspólnie świętowali osiągnięty sukces. Ula nie potraktowała ich spotkania przy kawie jako randki. Wydawało jej się, że była to tylko niezobowiązująca i jednocześnie bardzo miła pogawędka z nowym znajomym w neutralnej, kawiarnianej scenerii. Rozmawiali ze sobą tak, jakby znali się całe wieki i wyglądało na to, że nadają na tych samych falach. Cieplakównie przeszło nawet przez myśl, że może to być początek pięknej przyjaźni. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie ten pocałunek. Kompletnie ją tym zaskoczył.

Co mu strzeliło do głowy?, pytała siebie w myślach, opuszkami palców delikatnie dotykając swoich ust, na których jeszcze przed chwilą czuła jego gorące wargi.

— Ulcia, to ty? — Usłyszała głos młodszej siostry dobiegający z kuchni.

— Tak skarbie, już jestem — odpowiedziała, zdejmując płaszcz i wieszając go na haczyku. Postanowiła zostawić rozmyślania na wieczór, a tymczasem swoją uwagę poświęcić rodzinie.

— No i gdzie ty byłaś tyle czasu? — zapytał rzeczowo Jasiek, kiedy tylko Ula przekroczyła próg kuchni. — Ja miałem dzisiaj tylko sześć lekcji, a Beatkę zwolnili wcześniej, bo jedna z pań zachorowała, więc po czternastej już byliśmy w domu — wyjaśnił szybko, uprzedzając w ten sposób pytanie, jak im minął dzień.

— Przepraszam, ale musiałam załatwić coś bardzo ważnego — odparła wymijająco Cieplakówna, posyłając bratu wymowne spojrzenie. Nie chciała rozmawiać przy Beatce o sprawach związanych z pracą. Jasiek mrugnął do niej na znak, że zrozumiał ten niewerbalny przekaz i na razie nie drążył tematu. Jednak jego mina zdradzała, że przy pierwszej nadarzającej się okazji o wszystko szczegółowo ją wypyta.

— Pewnie jesteście bardzo głodni, co? — zręcznie zmieniła temat Ula, biorąc siostrę na kolana. Spodziewając się ich odpowiedzi, zaczęła rozważać, co mogłaby im szybko upichcić z tych produktów, które mają w domu.

— Wcale nie, bo mama Maćka przyniosła nam pyszny obiad — odpowiedziała Beatka, robiąc rozmarzoną minę. — Myśmy już dawno zjedli, a twoja porcja stoi w piekarniku.

— Odgrzeję ci — stwierdził Jasiek, wstając ze swojego miejsca. — Powiedz, co z tatą?

— Byłaś u tatusia? — zapytała Beatka, mocniej przytulając się do siostry.

— Dzisiaj nie mogłam do niego wejść, ale doktor pozwolił nam jutro na krótko go odwiedzić — odparła obojętnym tonem Ula, ale słowo „doktor" znów przypomniało jej o tym, co wydarzyło się między nią a Piotrem. Nagle fakt, że Sosnowski jest lekarzem prowadzącym ojca, zaczął stanowić dla niej problem. — Na razie trudno cokolwiek powiedzieć, bo muszą zrobić mu badania.

— A kiedy tatuś wróci do domu? — dopytywała się zmartwiona Beti, a w jej oczach można było dostrzec łzy.

— Nie wiem, kochanie. Podejrzewam, że jeszcze nieprędko — powiedziała łagodnie Ula, gładząc siostrę po główce. To samo pytanie zadała dzisiaj Piotrowi, ale nie umiał udzielić na nie jednoznacznej odpowiedzi.

A gdyby takWo Geschichten leben. Entdecke jetzt