Rozdział 029

140 4 0
                                    

Ula usłyszała dziwne hałasy za oknem. Wyjrzała przez nie na zewnątrz, ale w ciemnościach trudno jej było cokolwiek zobaczyć. Próbowała otworzyć okno, ale jak na złość się zacięło. Mimo że dziewczyna mocno je szarpała, nic to nie dało. A dźwięki dochodzące do jej uszu były coraz bardziej niepokojące. Chociaż strasznie się bała, to postanowiła nie traktować tego jako usprawiedliwienia dla swojej bezczynności. Dlatego bez zwłoki wyszła z domu, tak jak stała, nie bacząc na to, że nie miała na sobie żadnego wierzchniego okrycia ani nawet butów. Szkoda było jej czasu na szukanie czegoś wygodniejszego od za dużych klapek, które utrudniały jej normalny chód. Ula ostrożnie wyszła na zewnątrz, w drżących ze strachu dłoniach trzymając komórkę, z której miała zamiar zadzwonić na policję, kiedy tylko zorientuje się w sytuacji. Dziewczyna zawsze czuła się niepewnie w mroku, a szczególnie od czasu, kiedy kilka razy przewróciła się, gdy wracała późnym wieczorem do domu. Dlatego kolejne kroki stawiała powoli i uważnie, nie chcąc o nic się potknąć. Kiedy wreszcie znalazła się przy furtce, przez chwilę się zawahała. Ze względu na swoją wadę wzroku dziewczyna widziała wszystko jak przez mgłę, ale za to wyraźnie słyszała, że na ulicy trwała bójka. Przełamując swój strach, Ula nacisnęła na klamkę i odważnie wyszła za ogrodzenie. Nieopodal dostrzegła sylwetki dwóch mężczyzn, którzy walczyli ze sobą tak zawzięcie, że nawet jej nie zauważyli. Ula nie mogła spokojnie na to patrzeć.

— Przestańcie! — zawyła żałośnie, nie chcąc by komukolwiek stała się krzywda. Jej krzyk sprawił, że mężczyźni przestali się bić i odwrócili się w jej stronę. Stali pod latarnią, więc dziewczyna miała możliwość zobaczyć ich twarze. Piotra rozpoznała bez większego trudu, ale kim był ten drugi, tego nie wiedziała.

Bartek?, zapytała siebie w myślach, podchodząc bliżej. Gdy od mężczyzny dzieliło ją tylko kilka kroków, zatrzymała się. Spojrzała w jego oczy szare niczym lodowiec w górach i już nie było wątpliwości, z kim miała do czynienia. Na dodatek posłał jej czarujący uśmiech, który sprawił, że ugięły się pod nią kolana.

— Ula! — Usłyszała jego niski głos, tak czuły i słodki, że mógłby tysiąc razy powtarzać jej imię, a ona wciąż nie miałaby dosyć.

— Uważaj! Piotr, nie! — krzyknęła głośno, widząc, że właściciel zniewalająco pięknych oczu zaraz zostanie napadnięty przez Sosnowskiego, który miał zamiar uderzyć go w głowę. Co było dalej, nie wiedziała, bo ogarnęła ją ciemność.

— To tylko sen, zły sen — uspokajała siebie, gdy po otwarciu oczu zorientowała się, że nie znajdowała się na ulicy tylko w swoim łóżku, a za oknem było już jasno. Jednak to, co zobaczyła we śnie, było tak realistyczne, że Ula naprawdę się przestraszyła, o czym świadczył jej przyśpieszony oddech oraz krople potu spływające z czoła na twarz.

Wyobraźnia lubi płatać człowiekowi różne figle. Nie dziwi mnie, że we śnie pojawił się Piotr. Biorąc pod uwagę to co się stało, nie byłabym zaskoczona, gdybym zobaczyła tam także Bartka. Ale dlaczego widziałam znowu tego bezczelnego gościa z parku? Czemu nie mogę o nim zapomnieć, skoro spotkałam go tylko raz w życiu i nasze drogi pewnie już nigdy się nie zejdą?, zapytała sama siebie, układając się na prawym boku. Mam nadzieję, że jeszcze uda mi się zasnąć, dodała, szczelniej opatulając się kołdrą.

***

Piotr z niemałym trudem wstał rano z łóżka, czując, że wszystko go boli. Obrażenia odniesione poprzedniego wieczoru okazały się poważniejsze, niż początkowo przypuszczał. Na nogach, rękach, klatce piersiowej i głowie miał całkiem sporo siniaków przeróżnych rozmiarów i kształtów oraz drobne otarcia. Niewielkie rany na dłoniach, szyi i twarzy, które zostały opatrzone przez Ulę, ładnie się zasklepiły, więc Piotr nie widział potrzeby ponownego ich zaklejania. Była to jednak niewielka pociecha, biorąc pod uwagę fakt, że miał on poważne problemy z poruszaniem się. Nawet najdelikatniejszy ruch sprawiał mu trudność, dlatego ubranie się zajęło mu znacznie więcej czasu niż zwykle. Próbował sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz czuł się tak źle jak teraz. Z rachunków wyszło mu, że poprzednia taka sytuacja miała miejsce, gdy chodził do podstawówki. Nie chciał jednak wracać pamięcią do tamtych wydarzeń, więc skupił się na tym, co było przed nim.

A gdyby takDonde viven las historias. Descúbrelo ahora