Rozdział 165

113 3 36
                                    

— Co ty powiedziałaś? — wydusił z siebie Marek po dłuższej chwili, będąc pewien, że coś źle zrozumiał.

— To, co słyszałeś. Chcę rozwodu — powtórzyła z naciskiem Paula.

— Jak to? Dlaczego? — dopytywał ledwo słyszalnym szeptem, mając poczucie, że jego świat właśnie się walił, a on sam tracił grunt pod nogami.

— Bo nie pasujemy do siebie. W gruncie rzeczy nigdy nie pasowaliśmy. Niepotrzebnie oszukiwaliśmy siebie i wszystkich dookoła, udając, że łączy nas prawdziwa miłość — odparła obojętnie, co spotęgowało odczuwany przez niego emocjonalny ból. Marek jeszcze nie zdążył otrząsnąć się po nokautującym ciosie, jakim była dla niego wypowiedź Pauli o rozwodzie, a już otrzymał kolejny — o tym, że to, co wspólnie budowali tyle lat, ona uznała coś nieprawdziwego i bezsensownego.

— Ja nie udawałem — desperacko próbował się bronić, niczym ostatniej deski ratunku chwytając się nadziei, że ta rozmowa z Paulą to jedno, wielkie nieporozumienie, które jeszcze da się wyjaśnić.

— Doprawdy? — zakpiła, przewracając oczami. — Może jeszcze powiesz, że wszystkie twoje skoki w bok były dowodami miłości do mnie? — zaśmiała się szyderczo. — A to jak migałeś się od przygotowań do przyjęcia zaręczynowego, a potem ślubu? Miej odwagę przyznać, że wcale tego nie chciałeś.

— Mocno bijesz — westchnął ciężko, czując, że zbierało mu się na płacz. — Paulina, ja wiem, że nie zawsze byłem wobec ciebie fair. Żałuję tego i gdybym mógł cofnąć czas, wiele rzeczy zrobiłbym inaczej... ale to niemożliwe. Zamiast tego wyciągnąłem wnioski i zmieniłem się. Dla ciebie. Naprawdę tego nie widzisz? Dla dobra naszego związku wybacz mi to, co zrobiłem. Bywało różnie, ale naszą siłą zawsze było to, że potrafiliśmy sobie wybaczać, bo wiedzieliśmy, że jest coś najważniejszego! — zaczął się jąkać, a po policzkach zaczęły mu płynąć łzy.

— Co?

— Nasz związek! — zawołał w taki sposób, jak gdyby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

— Naprawdę w to jeszcze wierzysz?

— Wszyscy w to wierzą! Moi rodzice, nasi przyjaciele... ja też w to bardzo mocno wierzę! — zapewnił ją w taki sposób, by nie miała wątpliwości, że mówił to prosto z serca.

— A ja już nie. I to jest najważniejsze, co powinieneś w tej chwili zrozumieć — pouczyła go, przyjmując mentorski ton, co załamało go i rozdrażniło jednocześnie.

— To są zbyt poważne sprawy, żeby ulegać emocjom — odpowiedział, ze wszystkich sił starając się zapanować nad swoimi emocjami. — Odłóżmy to, ochłońmy i wróćmy do tej rozmowy kiedy indziej.

— A co to niby zmieni? — skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.

— Damy sobie czas na przemyślenie różnych spraw i potem spokojnie wyjaśnimy wszystkie nieporozumienia...

— O jakich nieporozumieniach ty mówisz? — obruszyła się. — Marek, przecież nas już nic nie łączy! Nie czujesz tego, że staliśmy się dla siebie zupełnie obcymi ludźmi? Ja nie chcę tak żyć, rozumiesz?

— A czy to tylko moja wina, że oddaliliśmy się od siebie?! — zirytował się, nie mogąc dłużej dusić w sobie żalu i gniewu, jakie wywołały w nim słowa Pauliny. — Jeszcze w czasie ciąży traktowałaś mnie jak służącego, a po porodzie zniknęłaś na miesiąc! A po powrocie co zrobiłaś dla naszego związku? Nie dość, że pod twoją nieobecność zajmowałem się dzieckiem i domem, to teraz też prawie wszystko jest na mojej głowie! I żebym chociaż usłyszał za to od ciebie chociaż dobre słowo, ale nie! Jak robię, co trzeba, to nic nie mówisz, ale jak popełnię jakiś błąd, to wtedy zawsze mnie skrytykujesz! A ile razy chcę się do ciebie zbliżyć, ty przeważnie się odsuwasz! Tylko czasami łaskawie dopuszczasz mnie do siebie, ale o żadnej inicjatywie z twojej strony mowy nie ma! Ja wiem, że nie jest łatwo, ale ty też mogłabyś się trochę postarać!

A gdyby takDonde viven las historias. Descúbrelo ahora