Rozdział 096

91 2 1
                                    

— No i gotowe! — zakomunikował z niekłamaną satysfakcją Maciek, odsuwając się od umywalki. — Wprawdzie to tylko prowizorka, ale do poniedziałku powinna wytrzymać.

— Mówi się, że najtrwalsze są właśnie prowizorki — zaśmiała się Daria, puszczając do niego oczko. — To co, czas na chwilę prawdy? Mam iść odkręcić zawór?

— Jasne, śmiało — zachęcił ją, uśmiechając się od ucha do ucha. Jako domorosły hydraulik nie mógł mieć stuprocentowej pewności, czy jego konstrukcja zda egzamin, dlatego jedyne, co mu pozostało, to trzymać kciuki.

— I co, i co? — zainteresowała się Majewska, ponownie pojawiając się w łazience.

— Wygląda na to, że na razie wszystko w porządku — odparł, nie kryjąc swojej radości z takiego obrotu sprawy. Mimo pewnych obaw ostrożnie odkręcił jeden kurek, potem drugi, a w efekcie z kranu zaczęła lać się woda. Odczekał kilkanaście sekund i, stwierdziwszy, że jego dzieło przetrwało tę próbę generalną, zakręcił oba kurki. — Jak nie będziesz się z tym za mocno szarpała, to powinno być w porządku. A w poniedziałek skoczę do marketu budowlanego, kupię co trzeba i po pracy wpadnę do ciebie, żeby poprawić. Umowa stoi?

— Jeśli to nie kłopot, to chętnie.

— Daj spokój, nie ma problemu — odpowiedział skromnie Maciek. — Cieszę się, że mogłem się do czegoś przydać. I jeszcze miałem takiego dzielnego pomocnika, a ściślej mówiąc: pomocniczkę — uśmiechnął się, głaszcząc Lolę, która odkąd tylko wszedł, nie odstępowała go na krok i z dużym zaciekawieniem przyglądała się każdej wykonywanej przez niego czynności.

— Właśnie widzę, że chodzi za tobą jak pies — stwierdziła Daria, kręcąc głową z niedowierzaniem. — Gdybym nie widziała tego na własne oczy, to mogłabym przysiąc, że to niemożliwe.

— Jest aż tak nieufna w stosunku do obcych? — zdziwił się, obserwując, z jaką chęcią kotka się do niego łasiła. — Nie do wiary.

— Żeby tylko do obcych — roześmiała się, przewracając oczami. — Ona nawet mnie traktuje z dużym dystansem. Przy karmieniu mam największą szansę, żeby ją dotknąć. Tak normalnie to Lola przede mną ucieka i nie daje się złapać. Nawet jak przychodzi na noc spać ze mną w łóżku, to układa się w nogach. Za to Cynamon jest moją przytulanką — pochwaliła się, biorąc na ręce pupila, który zaczął się ocierać o jej łydki. — Tylko nie próbuj tego z Lolą, bo jeszcze cię ugryzie albo podrapie — przestrzegła go.

— Zaryzykuję — odparł półgłosem, jedną ręką cały czas głaszcząc kotkę, a drugą ostrożnie kładąc na jej brzuchu tuż za przednimi łapami, by podnieść ją do góry. — Nie wygląda na nieszczęśliwą — ocenił, przytulając zwierzę do klatki piersiowej, a po chwili do jego uszu dobiegł cichy pomruk.

— Niesamowite — wydusiła z siebie Daria po dłuższej chwili, przypatrując się Loli szeroko otwartymi oczami. — Zahipnotyzowałeś ją, czy co?

— Widocznie mój urok działa na kobiety niezależnie od gatunku — zażartował szybciej, nim zdążył pomyśleć. — To znaczy... na niektóre kobiety — zawstydził się, lekko się rumieniąc. — Dobra, zrobiłem, co trzeba, to będę powoli się zbierał, żeby trochę pomieszkać — westchnął, odstawiając kotkę z powrotem na podłogę, która spojrzała na niego zawiedzionym wzrokiem. A przynajmniej on odniósł takie wrażenie.

— O, na pewno nie! — obruszyła się Daria, zastępując mu drogę. — Nie wypuszczę cię stąd, dopóki mi nie powiesz, jak mogę ci się odwdzięczyć za pomoc.

— To drobiazg, naprawdę nie ma o czym mówić — machnął ręką.

— Żartujesz! Przyjechałeś tu specjalnie w sobotni wieczór, żeby naprawić mi kran i to ma być drobiazg? Jak zaraz powiesz, że nie miałeś dzisiaj nic lepszego do roboty, to zaraz padnę! — zapowiedziała takim tonem, że Maćkowi trudno było zgadnąć, czy żartowała, czy mówiła poważnie.

A gdyby takWhere stories live. Discover now