Rozdział 047

163 3 0
                                    

Słysząc propozycję Pauliny, by Julia została druhną na ich ślubie, Marek wpadł w osłupienie. Co prawda pamiętał, że narzeczona rozmawiała z nim na ten temat jakiś czas temu, ale o ile sobie przypominał, to nie podjęli żadnej wiążącej decyzji w tej sprawie. I choć Dobrzański teoretycznie mógł się spodziewać takiego obrotu sprawy, to musiał przyznać się sam przed sobą, że nie przewidział, iż ukochana posunie się do czegoś takiego za jego plecami. Po raz kolejny Febo wzięła sprawy w swoje ręce i zrobiła coś bez konsultacji z nim, stawiając go przed faktem dokonanym. Marek spojrzał porozumiewawczo na Sławińską, która wyglądała na równie lub nawet bardziej zaskoczoną niż on.

— Nie wiem, co powiedzieć — wydusiła z siebie Julia wyglądająca na zakłopotaną. — Czuję się zaszczycona, ale obawiam się, że się do tego nie nadaję.

— Co ty opowiadasz! — obruszyła się Paulina, lekko podnosząc głos. — Jesteś idealną kandydatką — dodała z przekonaniem już nieco ciszej. — Marek, powiedz jej coś.

— Kochanie, myślę, że Julia jest zaskoczona i powinniśmy dać jej trochę czasu, żeby sobie to spokojnie przemyślała — odezwał się Dobrzański, w tej sytuacji stając po stronie przyjaciółki.

— Pięć minut wystarczy? — bardziej stwierdziła, niż zapytała Febo, wstając z miejsca. — Idę do toalety, zaraz wracam. Marco, postaraj się ją przekonać, bardzo cię proszę — pouczyła narzeczonego, po czym oddaliła się w kierunku łazienki.

— No to się porobiło — westchnął Dobrzański, odprowadzając ukochaną wzrokiem.

— To był wasz wspólny pomysł? — spytała Sławińska oskarżycielsko, patrząc na niego z wyrzutem.

— Nie miałem z tym nic wspólnego, przysięgam! — odpowiedział Marek nieco zbyt nerwowo, jak zawsze, kiedy czuł się atakowany. — Paulina jakiś czas temu wspominała, że chciałaby prosić cię na druhnę, a Aleksa na drużbę, ale posprzeczaliśmy się o jego kandydaturę. Uznałem więc, że jeszcze wrócimy do omówienia tej sprawy. Dlatego nic ci o tym nie wspominałem, bo to nie były żadne wiążące ustalenia.

— Jak widać Paula ma inne zdanie — rzuciła z przekąsem Julia, przewracając oczami. — I co teraz?

— Nie wiem — odparł szczerze Marek, bezradnie rozkładając ręce. — Musisz podjąć decyzję. O ile znam Paulę, to będzie naciskała na to, żebyś się zgodziła.

— Czyli wygląda na to, że nie mam wyboru — westchnęła Sławińska z rezygnacją. — Gdybym wiedziała, że takie będą skutki uboczne powrotu do „Febo&Dobrzański", to dwa razy bym się nad tym zastanowiła.

— Nie dramatyzuj, ostatecznie to nic wielkiego — Marek próbował jakoś ją pocieszyć, widząc, jak bardzo przejęła się tą nieoczekiwaną propozycją. Osiągnął jednak skutek odwrotny do zamierzonego.

— Nic wielkiego?! — Sławińska prychnęła niczym rozjuszony kot. — Mam być trzecią najważniejszą osobą podczas waszego ślubu. A to oznacza nie tylko aktywny udział w przygotowaniach, ale też konieczność uważania na to, co powiem lub zrobię, żeby nie zepsuć wam tego dnia!

— No i? — dociekał Dobrzański, który jak na razie nie dostrzegał w tym żadnego problemu.

— Pytasz poważnie czy tylko udajesz? — zmarszczyła brwi Julia, patrząc na niego z dezaprobatą.

— Serio chcę wiedzieć, bo nie rozumiem, o co ci chodzi — odparł spokojnie Marek, któremu wydawało się, że przyjaciółka wpadła w niepotrzebną histerię.

— Już zapomniałeś o naszym drugim romansie, kiedy ty byłeś związany z Paulą a ja z Aleksem? — spytała Julia szeptem, nerwowo rozglądając się wokół, zapewne po to, by upewnić się, że nikt poza Markiem nie mógł jej usłyszeć.

A gdyby takWhere stories live. Discover now