Pies

970 91 13
                                    

Minęły dwa dni... Coraz bliżej do tej szkoły, a jeszcze bliżej do imprezy Fresh która będzie za dwa dni! Yey tak się cieszę, w sumie nigdy na żadne imprezie nie byłam, jeszcze na dodatek u magicznych szkieletów wow hehe. Widzę że Cil też się cieszy. Akurat dzisiaj siedzimy sami w domu bo Pj i Fresh poszli coś załatwiać związanego z tą dyskoteką, i wrócą jutro po południu, więc w sumie półtora dnia dla nas hehe. Siedzę wtulona w niego. Hmmm może jakby się przejść gdzieś? Ale chce sama... Ale takie to chamskie aby on sam siedziała w domu...

-Hey T.I mam małą prośbę- mówi patrząc na mnie

-Hmm jaką?-

-No czy byś mogła polecieć do Undyne po coś? Ona będzie wiedziała o co chodzi, raczej prosiła abyś po to przyszła-

-Heh jasne- mówię wstając, moje myśli zostały wysłuchane jej
-Wrócę szybko :3-

-Dobrze tylko uważają okey?-

-Jasne jak chyba Dusta nie ma to nic innego mi nie grozi-

-Masz rację- uśmiecham się i wychodzę, jej połaże trochę sama. Idę w strone domu Undyne rozglądając się wokoło. Zawsze tutaj jest pięknie! Heh jak można nie lubić tego miejsca, ciche, spokojnie i piękne czego chcieć więcej? Heh idę sobie spacerkiem, coś echo kwiaty gadają ale jakoś nie zwracam zbytnio uwagi na nie. Dobra jeszcze trochę, a skąd wiem gdzie mieszka byłam już u niej. Tak na chwilę ale byłam :3. Po pół godzinach jestem pod jej domem ta od razu mi otwiera drzwi.

-Cześć wejdź- mówi uśmiechając się

-Cześć dzięki- mówię wchodząc, ładne ma mieszkanie

-Pewnie Cil cię przysłał co nie?-

-Tak :3-

-Więc pewnie Ci się spieszy no dobra prosze, to też na imprezę u Fresha- mówi podając mi jakieś pudełko

-Dziękuje, to Ci tam powiesz co u ciebie?-

-A normalnie normalnie, a u ciebie?-

-Też dobrze, i chciałam Ci podziękować że wtedy mnie obroniłaś przed tym Dustem-

-Naprawdę nie ma za co, z resztą jakby mnie zabił nie mam się o co bać, odrodziła bym się po chwili w końcu to też mój świat, niestety gorzej z tobą wolałam abyś ty przeżyła na sto procent ja sobie dam rade-

-Heh rozumiem ale i tak jeszcze raz stokronte dzięki- Undyne się uśmiecha, jeszcze chwilę gadamy po czym ja się zbieram. Ale fajnie się z Niagara muszę kiedyś na dłuższą pogawędke się wybrać ale dzisiaj nie ma czasu na to, no trudno jeszcze kilka dni wakacji jest może się uda na przykład jutro. Idę z tą paczką w rękach, czuję że ktoś mnie obserwuje albo że ktoś idzie... Odwracam się i widzę że coś się rusza w krzakach przyspieszyłam krok i po 15 minutach jestem w domu Cila.

-Jestem...- mówię ale widzę że ten śpi, no nie dziwie mu się przez ostatnie dwie noce nie spał jak słyszałam, nie wiem czemu? Pomaga w tej imprezie czy co? Ale dobra nie będę mu przeszkadzać. Kładę pudełko na stoliku po czym wychodzę jeszcze podchodzić gdzieś w pobliżu domu. Cil, Ciluś, Cilku, hmmm urocze hehe może kiedy będę tak do niego mówic trochę wątpię. Łaże tak myśląc, nie wiem kiedy ale gdy się zorientowałam gdzie jestem byłam w Waterfall, miałam chodzić po Snowdin no dobra wracamy bo Cil się może obudził i martwi się gdzie ja jestem. Wracam spokojnym krokiem do domu, gdy nagle coś wybiega z krzaków przedmnie, to pieso podobne coś, nie wygląda zbyt przyjaźnie, omijam go łukiem ale gdy to robię ten łapie mnie za rękę swoją paszczą zabolało i to strasznie. Zaczął sobie mną rzucać jak jakaś zabawką... Starałam mu się wyrwać ale to tylko pogarszało sprawę, po chwili puścił mnie i odszedł gdzie w gęste krzaki. Siedziałam na ziemi cała we krwi i zapłakana... To coś rozszarpało mi rękę... Boli jak cholera... A do Snowdin trochę jest... Błagam niech ktoś pomoże... Patrze na rękę ona cały czas krwawi... Boli... Cały czas łzy spływają mi po policzkach z tego bólu... Niech ktoś tu przyjdzie i mi pomoże byle kto... Rycze jak małe dziecko z tego bólu... Powoli wstaje i idę... Ręką boli jak nie wiem... Idę chwiejnym krokiem z tego bólu... Po paru minutach jestem pod domem Cila... Ręką krwawi nadal... Cil błagam cię... Cil tylko nie śpij... Wchodzę do domu ostatnimi siłami, widzę że Cil nie śpi... Gdy się patrzy na mnie uśmiecham się i padam na kolana...

-Matko święta T.I patrz na mnie T.I, błagam cię nie zasypiaj!- mówi spanikowany... Po czym szybko biegnie po jakiś materiał aby zatamować krwawienie.

-Nie dotykaj to boli! Cil przestań!- mówię, a ten nadal dociska ranę

-T.I uspokój się spokojnie chce ci pomóc kto ci to zrobił?-

-Nie wiem... Coś podobnego do psa... Mnie zaatakowało- mówię, a łzy spływają mi po policzkach...

-Dobrze spokojnie... Czekaj...- widzę chyba używa magii leczniczej, nie za bardzo mu idzie... Po chwili odzyskałam siły ale z raną nic się nie zmieniło.
-Lepiej się czujesz?-

-Trochę lepiej ale wiesz nadal ręką cholernie boli i przestań mi to przyciskać-

-Nie przestanę, nie chce abyś mu tu zemndlała, idziemy do Sci- mówi zawiązując mi na ręce bandaż aby krew nie leciała

-Cil to boli... Proszę cię nie...-
-Cil ja nie nigdzie nie idę...- mówię

-Co ty za bzdury gadasz nie zostawię cię w takie stanie- mówi pomagając mi wstać

-Cil już jest lepiej naprawdę, ręką się zagoi i będzie po wszystkim- ten patrzy na mnie jak na idiotke...

-Nie dyskutuj tylko wchodź- mówi otwierając portal, ja patrzę na niego i po chwili wchodzę

Cil x Reader #Nie musisz uciekać... [ZAKOŃCZONA] Where stories live. Discover now