Nicol spojrzała mi w oczy.
-Przepraszam, zrobię wszystko, tylko błagam, nie zabijaj mnie...
-Kop...
Przez pół godziny drobne dziewczę męczyło się z zamarźnietą ziemią. Nadia nie kryła się ze swoim pistoletem w dłoni, zaś ja z Oliwią pogrążone byłyśmy rozmową.
-Chyba ma już dość. - powiedziała a ja spojrzałam na tą małą szmatę.
-Racja.
-To co teraz? Nadia posprząta?
-Nie. Mam lepszy pomysł. - miałam plan co do niej. -przyda mi się.
Zaskoczyłam z siedzenia i podeszłam do dziewczyny.
-Chcesz mi coś powiedzieć?
Spojrzała zapłakana.
-Przepraszam i błagam o litość. To jedyne co mi zostało.
-Nie miałaś litości dla mnie...
-Wiem. Żałuję.
Ech... myślę że będzie z niej pożytek.
-Wsiadaj do auta.
Nadia spojrzała na mnie jak na ducha. Podeszła bliżej.
-Nati co Ty robisz?
-Bawię się życiem... zapnij jej kajdanki i siadaj z nią z tyłu.
Po godzinie byłyśmy na bazie. Krystian wyszedł nam na przeciw, gdy zobaczył Nicol stanął jak słup.
-Co ona tu robi?
-Będzie moją podwładną.
Otworzył szeroko oczy tak jak i dziewczyny.
-Nadia zaprowadz ją do piwnicy.
Wykąpana, przebrana i przygotowana na ciąg dalszy zabawy siedziałam w pokoju i kończyłam pic kawę, gdy wszedł Krystian. Spojrzałam na niego i wróciłam do jakże ciekawego picia i patrzenia przez okno.
-Nie będziesz ze mną rozmawiać?
-Krystian. Potrzebuję czasu, skąd mogę wiedzieć że nie zdradzisz mnie?
-Boże Ksiezniczko... ja za Ciebie w ogień skoczę.
-Udowodnij mi swoją miłość.
Wstałam zabrałam torbę i udałam się do piwnicy.
Drzwi otworzyłam z hukiem, aż Nicol podskoczyła. Jak mnie drażni to imię... muszę je zmienić.
-Od tej pory jesteś moją własnością. Robisz tylko to na co Ci pozwolę lub co Ci zlecę. -Pokręciła głową ze zrozumiała. - Jeden krzywy ruch i będziesz wiedziała jak smakuje ziemia.
Taka bezbronna...
-Masz rodzinę?
-Nie. Mieszkałam u Maksa.
-Od dziś nie nazywasz się Nicol. Będziesz Dominika, albo lepiej Mika. Prościej i krócej.
Usłyszałam kroki na schodach a po chwili w drzwiach stanęła Oliwia. Wyjęłam nożyczki z torby.
-Co planujesz?
-Już żaden na nią uwagi nie zwróci.