Wiktoria miała na sobie satynową biała suknie do ziemi z długim rozcięciem kończącym się na udzie. Na ramieniu białe futro. W ręku długa lufka z papierosem. Rozległy się brawa. Podjechał lśniący czarny cadillac.
Z auta wysiadła Nadia i Oskar. Nadia miała śliczną krótką sukienkę i mega wysokie buty. Oskar czarny garnitur, łącznie z kamizelką pod marynarką. Dziewczyna włożyła mu na głowę kapelusz. Nagle koło nich stanęło czterech facetów z karabinami jakie mieli gangsterzy w tamtych czasach. Niezwykłe pomysły ma ta dziewczyna. Godzinę później wszyscy byli już w środku, tańczyli, pili... Czułam się strasznie nie swojo. Krystian przyniósł mi drinka.
-Dziękuję.
-Nie ma za co piękna.
Wszyscy się dobrze bawili. Piłam z Wiki drina za drinem. Zaczęło mi się kręcić powoli w głowie. Podeszła do nas główna para wieczoru.
-Dzięki Natalia że przyszłaś. Masz śliczny strój.
Powiedziała Nadia, a ja nie byłam dłużna komplementów.
-Dziękuję. Masz rewelacyjną sukienkę! Bardzo mi się podoba. Ty Oskar też niczego sobie. Niezły wąsik.
Zaczęliśmy się śmiać.
-Nadia uparła się na wąsik...
Nie wyglądał na zadowolonego ze sztucznymi włoskami nad wargą. Ktoś mnie pchnął i poleciałam na Krystiana. Ten mnie złapał, a ja wylałam mojego drinka na jego spodnie. Ała co on ma pod marynarką?!
-Ktoś tu chyba ma już za dużo procentów.
-Przepraszam. Ktoś mnie pchnął. Co ty masz pod marynarką?
Powiedziałam masując żebra.
Krystian zaśmiał się i moim oczom ukazały się szelki z dwoma kaburami i pistoletami. Musiałam zrobić przerażoną minę.
-W końcu gangsterzy mieli broń.
Alan zaśmiał się wyciągając swoją. Oskar też się nie ociągał. No tak motyw gangsterski. Zrobiło mi się dziwnie. Muszę iść do łazienki. Chciałam zabrać Wiki ze sobą, ale gdy zobaczyłam jak się tuli do Alana to zmieniłam zdanie.
-Zaraz wracam.
Szepnęłam na ucho Krystianowi, i udałam się w kierunku korytarza za barem. Na moje nieszczęście w toalecie spotkałam Laurę i Martę.
-Cześć.
O dziwo, Laura się odezwała do mnie.
-Cześć.
Usłyszałam ciche "szmata" z ust Marty. Zostawiłam to bez komentarza, ale jej to się chyba nie spodobało, bo po chwili poczułam jak pcha mnie na drzwi. Laura poszła w stronę kabin. Podejrzewam że nie chciała być świadkiem. Marta przycisnęła mnie ręką.
-Odpierdol się od Krystiana! Nie nadajesz się dla Niego. Nie masz nawet pojęcia kim on jest i czym się zajmuje. Jesteś tylko pieprzoną zabawką, którą przeleci i zostawi!
-Spierdalaj! Widocznie ma powód dla którego woli mnie niż Ciebie.
-Dziecinko otwórz oczy! Takie jak ty, to on ma co tydzień na imprezie w kiblu od kiedy go Daria zostawiła.
Zrobiło mi się przykro. Wyrwałam się i wybiegłam z toalety. Przebiegłam koło baru. Na szczęście nikt mnie nie widział. Weszłam w korytarz. Kierowałam się znakami "exit". Stalowe drzwi. Wyszłam od tyłu klubu. Dwie dziewczyny paliły papierosy i jakiś facet gadał przez telefon. Usiadłam na schodku i zakryłam twarz dłońmi.
-Coś się stało?
Zapytała jedna z dziewczyn.
-Nic. Po za tym że w moim życiu trafiam na samych dupków.
-Nie rozumiem. Chcesz zapalić?
-Chętnie.
Popalam od czasu do czasu na imprezach. Odpaliłam papierosa i zaciągnęłam się głęboko.
-Właśnie się dowiedziałam że facet, który naprawdę mi się podoba, spędzam z nim czas... Kurwa no zaufałam mu.
Kontynuowałam.
-No powiedz co się dowiedziałaś?
-Że co tydzień bzyka panienki na imprezach.
-Ale że Krystian? Proszę Cię. On stracił dla Ciebie głowę! Kto Ci powiedział takie bzdury?
Ona go zna? Kim jest? I skąd wie co do mnie czuje?
-Marta.
-Ta od Laury?
-Ta.
Dziewczyna spojrzała na swoją koleżankę i zaczęły się śmiać.
-O co chodzi?
Zapytałam.
-Widzisz tego faceta, który gada przez telefon?
Wskazała jedynego chłopaka w promieniu co najmniej dziesięciu metrów.
-To jest Dawid. Mój chłopak, w którym kochała się Martunia.
-Martunia kocha wszystkich. Nie przejmuj się nią.
Dodała druga.
-Dawno w mordę nie dostała.
-A skąd wiesz co Krystian do mnie czuje?
-Przecież to widać! Po za tym często rozmawiamy. Dawid jest jednym z chłopaków Krisa, a ja mieszkam na przeciwko niego. Znamy się od dziecka. Można powiedzieć że jestem jego przyjaciółką.
-Jejku. Dziękuję.
-Idź lepiej do Niego i pocałuj go jak nigdy w życiu.
Uśmiechnęłam się i podeszłam do drzwi, które były zamknięte!
-Musisz iść od frontu. Te drzwi czasem się zatrzaskują.
-Okej. Dzięki i do zobaczenia w środku!
Pobiegłam wzdłuż murowanych budynków, żeby wybiec na ulicę i wejść do klubu. Szpilki nie pomagały mi w tym. Zresztą i tak nie było mi to pisane. Nagle zobaczyłam przed sobą dwóch mężczyzn w czapkach. Nie mieli wielkiego problemu ze złapaniem mnie. Byłam pijana i w obcasach. Chciałam krzyknąć, ale wtedy poczułam tylko dziwny zapach i odpłynęłam.
Obudziłam się na podłodze w samochodzie. Oczy miałam zawiązane. Na rękach czułam kajdanki. Bolała mnie głowa. Chciałam usiąść, ale jechaliśmy zbyt szybko. Nagle usłyszałam głos, który już znałam. Znałam go z pokoju w klubie. Facet, który mnie obmacywał!
-Mam Twoją małą zdzirę! Dzika plaża za godzinę.
Ja pierdole co tu się dzieje. Zatrzymaliśmy się i drzwi z mojej strony się otworzyły. Wyciągnęli mnie z auta. Strasznie bolały mnie ręce, były wykręcone do tyłu.
-Zdejmij jej buty, nie mam zamiaru żeby płakała mi z powodu złamanej nogi.
Czułam że idziemy po nierównej nawierzchni jakiś ostry żwir. Byłam pewna że mam rozcięte stopy.
Nagle zmiana. Piasek, szum morza. Jesteśmy na plaży. Posadzili mnie na krześle i związali liną.
Płakałam, byłam zła i przerażona. Wszystko przez Martę! Gdybym jej nie spotkała!
Po jakiś czasie usłyszałam ryk motoru. Chwilę później było ich więcej. Jeden słyszałam blisko siebie. Zdjęli mi opaskę z oczu.
KSIĄŻE!
Tak to był on. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Za nim po bokach stały jeszcze po dwa motory, Reszta była na drodze. Zszedł ze ścigacza, teraz dzieliły nas zaledwie trzy metry. Nagle wyciągnął rękę zza pleców. Trzymał w dłoni broń, wycelowaną nad moją głowę. Reszta poszła w jego ślad. Czułam ręce napastnika na moich ramionach.
-Rzuć broń, albo Ci ją oszpecę...
Co?! Co on mi zrobi? Książe położył pistolet na piachu.
-Błagam nie rób jej krzywdy! Zrób ze mną co chcesz ale ją zostaw!
Poczułam ostrze noża przy moich ustach.
-Tknij ją a rozjebie Ci łeb.
-Haha no ciekaw jestem jak to zrobisz. Zabiłeś mojego syna! Czas się odwdzięczyć!
-To był wypadek! Proszę Cię puść ją!
Poczułam jak ktoś inny rozwiązuje liny. Ktoś inny bo nóż dalej był przy mojej twarzy.
-Lubisz jak się uśmiecha nie? Teraz już zawsze będzie uśmiechnięta.
Jezu! Jaki ból przeciął mi skórę od kącika ust w stronę ucha.
-Uśmiech jokera.
Zaśmiał się. Książę ruszył w moją stronę i usłyszałam strzał. Po chwili całą serię. Czarny leżał na ziemi i się nie ruszał. Wstałam z krzesła. Widziałam na filmach jak przechodzą przez kajdanki żeby mieć ręce z przodu i tak też zrobiłam .
Podbiegłam do księcia.
Zdjęłam kask i łzy popłynęły jak wodospad po mojej twarzy.