Rozdział 124

5.7K 293 17
                                    


  Perspektywa Rose:

Lucas: A ty Harry nie musisz wracać do pracy?- zapytał, kiedy wszyscy zeszliśmy na dół.

Harry: Nie muszę.

Harry: Skończyłem już na dzisiaj.

Rose: Jeśli to przeze mnie to możesz jechać, poradzę sobie.

Harry: Nie, naprawdę nie muszę już dziś nigdzie jechać. Możemy porobić to, na co tylko masz ochotę.- uśmiechną się do mnie.

Lucas: O to świetnie. Pomożecie nam, prawda? Sami nie damy rady tego zabrać, a skoro i tak będziecie siedzieli w domu to, możecie nam pomóc.

Harry: Co? Nie do końca o to mi chodziło.

Rose: W porządku, pomożemy wam.- postanowiłam się wtrącić. I tak nie mielibyśmy co robić.

Lucas: Wspaniale. Dziękuję, jesteś cudowna.

Harry: To wszystko?- zapytał po kilkudziesięciu minutach pakowania ostatnich rzeczy chłopaków.

Finlay: Na to wygląda.

Rose: Czyli kiedy znów nas odwiedzicie?- zapytałam.

Lucas: Nie martw się, na pewno niedługo znów się spotkamy.

Harry: Dobra jedźmy już, zaraz wasz samolot odleci.

Lucas: W porządku, już idziemy.

Lucas: Trzymaj się Rose, pilnuj tych debili, żeby nie wpadli w za duże kłopoty.

Rose: Jasne. Ale przecież niedługo się spotkamy.

Lucas: No jasne, że tak. Przecież to oczywiste.- mrugną do mnie.

Finlay: A z nami się nie pożegnasz Rose?

Rose: Jasne, że się pożegnam.- przytuliłam go.

Lucas: Pilnuj jej Harry i nie pozwól jej odejść.- usłyszałam, kiedy żegnałam się z chłopakami. Spojrzałam w ich kierunku, ale chyba myśleli, że tego nie słyszałam.

Harry: Dobra idźcie już.- powiedział po chwili.

Lucas: Jasne, jasne.- powiedział, zabierając resztę swoich rzeczy.

Rose: To, co teraz?- zapytałam, kiedy Harry chwycił mój nadgarstek i pociągnął mnie za sobą.

Harry: Mam pomysł.

Rose: To znaczy?- próbowałam się czegoś dowiedzieć.

Harry: Tajemnica.- otworzył przede mną drzwi do swojego samochodu.

Harry: Jesteśmy na miejscu.- oznajmił po kilku minutach jazdy.

Rose: O już tu kiedyś byliśmy prawda?- zapytałam, wychodząc z samochodu i spoglądając na niesamowity widok, który rozciągał się przed nami.

Harry: Tak to prawda.

Harry: To najspokojniejsze miejsce, jakie znam. Lubię tu przyjeżdżać.

Rose: Ja też.- powiedziałam cicho.

Harry: Zdecydowałaś już, co zrobisz?- zapytał po kilku minutach ciszy.

Rose: Um, a to. Nie do końca.- powiedziałam cicho, starając się nie odwracać w jego stronę.

Harry: Mam nadzieję, że zdecydujesz się dać mi szansę.- powiedział bardzo, bardzo cicho.

Harry: Przejdziemy się?- wyciągnął dłoń w moim kierunku.

Rose: Um, jasne. Czemu nie?

Niall: Gdzie byliście?- zapytał, kiedy weszliśmy do salonu.

Harry: Odwoziliśmy tych debili na lotnisko.

Louis: Ale ich lot był już dawno. Co robiliście potem?- zauważył.

Rose: Nic takiego. Szwendaliśmy się tu i tu.- odpowiedziałam.

Louis: Oh rozumiem. Nie wydarzyło się nic ciekawego?- zapytał.

Rose: A co się miało wydarzyć?- zapytałam, nie za bardzo wiedząc, o co mu chodzi.

Louis: O nie nic. Tak tylko pytam.- spojrzał ukradkiem na Harry'ego, który całkowicie go ignorował.

Niall: Ej uciszcie się już, ja tu próbuję oglądać!- nakrzyczał na nas.

Rose: Wybacz.- powiedziałam szeptem.

Kilka dni później nadszedł dzień, w którym miałam zdecydować co zrobić. W mojej głowie panował prawdziwy chaos. Z jednej strony podjęłam już decyzję, ale im dłużej o tym myślałam, tym bardziej chciałam ją zmienić. Dlaczego to jest takie trudne?

Kiedy zeszłam na dół, zobaczyłam kartkę, że wszyscy są dziś trochę zajęci, ale wieczorem Niall przyjedzie po mnie. Czy oni chcą mnie ignorować w czasie tego ostatniego dnia tutaj? Nie Ros nie przesadzaj, pewnie po prostu mają dużo pracy.




************

Hej wiem, że krótki, ale ostatnio mam strasznie dużo do zrobienia. Przepraszam wszystkich, którzy czekali i obiecuję, że następny rozdział pojawi się normalnie za tydzień.  

Porwana przez One Direction/ h.sWhere stories live. Discover now